piątek, 21 grudnia 2012

Niall

Jest w twoim mieście pewna grupa osób, można by powiedzieć kompletnie innych osób. Są chamscy, nieodpowiedzialni, chciwi, zachłanni, źli. Dużo plotek chodzi wokół nich. Mówią, że okradli sklep do którego często wpadasz, mówią że porwali kogoś i przetrzymywali co dla ciebie jest absolutną bzdurą, mówią że handlują narkotykami chodź tak naprawdę żadni ludzie nie zaczeli działać w tej sprawie. Dziwne prawda? Ale najdziwniejsze jest to że na czele tej grupy jest chłopak, całkiem przystojny zresztą i cholernie miły. Czasem masz wrażenie, że chowa sie pod tak zwaną maską, nie chce pokazać siebie. Nie obchodziłoby cię to gdyby nie fakt że szalejesz na jego punkcie. Jest to głupie ponieważ oni są źli, a ty nigdy nie będziesz zła.
- Cześć, mogę tu usiąść?- usłyszałaś cichy szept przy swoim uchu.
Zdezorientowana odwróciłaś głowę napotykając niebieskie tęczówki wpatrujące się w siebie. Gdyby nie głośny dźwięk klaksonu jestes pewna ze nie mogłabyś oderwać wzroku od twarzy chłopaka.
- Jasne- odchrząknęłaś.
Z trudem uspokoiłaś bijące serce i oddech. Chodź w autobusie bardzo śmierdziało to i tak nadal czułaś zapach perfum Nialla. Głośno westchnęłaś spoglądając co chwilę w kierunku blondyna. Czarna koszulka idealnie opinająca jego dobrze zbudowaną klatke piersiową przykuła twoją uwagę. Przygryzłaś lekko dolną wargę. Nagle usłyszałaś cichy śmiech. Ze zdenerwowaniem podnioslaś wzrok z klatki piersiowej na jego twarz. Uniosłaś jedną brew w znaku zapytania. Minęło pare minut zanim bad boy uspokoił się i uśmiechnął się lekko.
- Nie wiedziałem że mój tors tak bardzo wciąga- mrugnął do ciebie.
Poczułas jak fala gorąca oblewa twoje ciało, a na policzki wkradł się rumieniec. Zażenowana spojrzałaś na swoje buty by tylko ukryć za włosami swoją twarz, pewnie już wyglądała jak dorodny pomidor.
- Ej- poczulaś dłoń podnoszącą twój podbródek- nic się nie stało
 Pokiwałaś twierdząco głową i wyprostowałaś się na dość niewygodnym siedzeniu.
- Skądś cię znam- mruknął przypatrując ci się.
Wzruszyłaś ramionami wstając z fotela.
- Ej dokąd idziesz?- spytał.
- To mój przystanek- odparłaś kierując sie w strone drzwi
- Do zobaczenia- usłyszałaś melodyjny krzyk chłopaka.
- Do zobaczenia- powtórzyłaś unosząc kąciki ust ku górze.
                                                                 ***
Ku twojemu zaskoczeniu dość często spotykałaś blondyna na swojej drodze. Czułaś się jakbyś byla ciągle przez niego obserwowana, a może chciałaś żeby tak było? Już nawet prawie zapomniałaś w jakiej grupie On się znajdował. Gdyby nie pewne wydarzenie nie pamiętałabyś w jakiem towarzystwie dany bad boy się obracał.
Idąc zatłoczonymi drogami Londynu kompletnie zatraciłaś się w muzyce dobiegającej z twoich słuchawek. Pewnym krokiem zmierzałaś do domu. Co parę minut wypuszczałaś ciepłe powietrze na swoje dłonie by chodź trochę je ogrzać. Skręciłaś do jednej z bocznych uliczek która miała ci skrócić drogę przemierzaną do mieszkania. Stanęłaś jak wryta na widok dwóch osiłków bijących dobrze znanego ci blondyna. Przez chwile nie wiedziałaś co powiedzieć ale gdy otrząsnęłaś się z szoku wyjęłaś telefon.
- Zostawcie go, bo zadzwonie po policje- krzyknęłaś przykładając słuchawke do ucha.
Tak jak widziałaś to w filmach dwóch osiłków przestraszyło się i uciekło przed tym jednak jeden z nich kopnął  w twarz. Przestraszona podbiegłaś do poszkodowanego i w pośpiechu wyjęlaś czystą chusteczkę ze swojej torebki. Przyłożyłaś ją do jego nosa z którego sączyła się krew.
- Wszystko w porządku?- spytałaś ze zmartwieniem w głosie.
- Tak- powiedział cicho wracając do pozycji pionowej.
W międzyczasie złapał się za głowę i syknął.
- Przecież widze że cię boli, chodź- złapałaś go za nadgarstek i lekko pociągnęłaś.
Bardzo się o niego martwiłaś ale tak naprawde w domu stwierdziłaś że to nic poważnego. Twoje myśli, zawsze ułożone, teraz były pomieszane, dotyczace tylko jednego człowieka którym był Niall.

cześć, jak sami widzicie pisze ten imagin w dosyć hmm nieprzyjemnym dniu. Podobno miał być koniec świata, ale no narazie nic się nie dzieje :D Przeżyliśmy jeden koniec świata to przeżyjemy i drugi. http://ask.fm/weendedright spytacie mnie? Nie krępujcie się :)) No i oczywiście czekam na komentarze pod postem :) BYE

sobota, 8 grudnia 2012

Liam

Nie bijcie mnie, wiem że nie wyszedł. Wybaczcie. 

Z czasem trafisz na kogoś nadzwyczajnego i gdy poznasz taką osobę nikt już nie będzie lepszy. Znasz to uczucie doskonale. Może to dziwne ale gdy On stoi blisko ciebie, twoje serce jakby przyśpiesza. Gdy śmieje się ty również się uśmiechasz. Gdy biegnie ty biegniesz za nim. Gdy cię o coś prosi to nie potrafisz mu ulec. Jesteś zbyt zdenerwowana przy nim by cokolwiek powiedzieć. I zbyt bardzo cierpisz gdy nie jest twój.
                                                            ***
Zazdrość, taniec szybkich palców na szybie, śniegu miękkość grabione zachłannie spalanie oddechu. Wykorzystywanie ułamków przestrzeni. Wiatr- obejmujący wszystko, wiążący rozsypane elementy świata doskonałe istnienie gdzie czekam na cios.
- Nienawidze jak się na mnie patrzysz, nienawidzę jak się do mnie uśmiechasz ale i tak to sprawia, że serce bije mi mocniej. Nienawidze gdy do mnie dzwonisz, nienawidze gdy do mnie piszesz, ale bez tego jest mi pusto w sercu. Nienawidze jak patrzysz w moje oczy, nienawidze gdy przeczesujesz sobie włosy dłonią, ale gdy to robisz świat staje się jaśniejszy. Nienawidze jak prosisz mnie o spotkanie, nienawidze gdy zapraszasz mnie na spacer, ale ta nienawiść przeradza się w głębokie uczucie bez powrotu- poczułaś jak samotna łza spływa po twoim policzku ginąc na podłodze.
Spojrzałaś na klase która byla w lekkim szoku. Zaraz jednak słychać było brawa, oczywiście kierowane w twoim kierunku. Kątem oka dostrzegłaś Jego twarz. Za bardzo byłaś skupiona na lustrowaniu jego oczu by usłyszeć głos nauczycielki która oznajmiła ci że za napisany wiersz dostałaś celującą ocenę.  Nikt jednak nie wiedział, że tekst który przed chwilą czytałaś był dla specjalnej osoby. Kogoś kto w każdej chwili mógł się domyślić, a może już to zrobił 
 Muszę w tym wszystkim zachować równowagę. 
Co by bylo gdyby? No właśnie, gdyby co? Gdybyście byli razem? Gdyby wszystkie wasze problemy od tak zniknęły? Gdybyście wpijali sie we własne usta z trudem łapiąc oddech? Gdybyś ty mogla złapać go za rękę bez cienia wątpliwości? Gdybyście się już w sobie zakochali? Ty masz ten etap za sobą, on nie do końca. Pamiętasz jak kiedyś chłopak poprosił cie na słowo. 
Wtedy nie wiedziałaś ile rozmowa może zmienić. 
Staliście na dachu szkoły. Było naprawde zimno, a twoje usta stawały się coraz bardziej sine. Nie słyszałaś jego głosu, ty też nie chciałaś się odzywać. Nagle poczułaś jego dloń na swojej talii. Zdezorientowanym wzrokiem spojrzałaś na jego lekko przymrużone oczy. Po chwili jego twarz niebezpiecznie się do ciebie zbliżała. Wstrzymałaś oddech by potem dotknąć ustami jego ust. Smakowały miętą. Twoje ciało ogarnęła fala gorąca, która niestety szybko zniknęła.
- Wiedziałem- szepnął oddalając się- Wiedziałem że się we mnie zakochasz- krzyknął znikając z pola widzenia. 
Spuściłaś głowę  po czym usiadłaś na chłodnej ziemi po turecku. Od tamtej pory bardzo chciałaś spaść z tego dachu. Dachu na którym przeżyłaś najlepsza a zarazem najgorszą chwilę w swoim życiu.
Chciałaś zostawić to wszystko. Widok uśmiechniętego bruneta łamał ci serce, bo ten uśmiech nie był dla ciebie. Popełnić samobójstwo można na wiele sposobów. Codziennie opracowałaś coraz to nowe pomysły. Nie miałaś jednak odwagi
Odwagą nie jest śmierć, odwagą jest pozostanie na tym świecie pełnym smutku i pogardy. 
 Nie ważne z czego spadniesz, ważne na co spadniesz. Pogodziłaś się z tym że Liam cię nie kocha, pogodziłaś się z tym ze nie zwraca na ciebie uwagi, pogodziłaś się z tym że nie rozmawiacie, ale nie pogodziłaś sie z myślą że Payne ma dziewczynę. Po takim argumencie chciałaś umrzeć. Dlaczego tego jeszcze  nie zrobiłaś? Nadal czekasz na Liama. Nadal czekasz na odwagę

Wolicie żebym w tytule pisała o kim jest imagin czy numer imagina zeby było bardziej tajemniczo? Prosze o komentarze 

sobota, 1 grudnia 2012

Larry

 Jestem shipperką Larrego i już nie mogłam się powstrzymać xd Wybaczcie jeżeli nie lubicie bromace.Nie ma tu żadnych niestosownych scen xd
Chłopak- sławny, przystojny, wykształcony, miły, troskliwy, opiekuńczy i dziewczyna- piękna, ale rozkapryszona, wścibska, nieuczciwa, wredna, zazdrosna. Z pozoru para idealna, tylko z pozoru.
Nikt jej nie znał, nikt poza mną. Nosiła tak zwaną maskę zamiast pokazywać prawdziwą siebie. Louis wierzył w jej każde słowo i myślał że ją kocha, do pewnego momentu ukazującego jej prawdziwą tożsamość. 
Czuję chłód, na całym swoim ciele. Zaczynając od stóp aż do czubka moich bujnych loków. Jest naprawdę zimno, a w dodatku zaczął padać deszcz. I nagle odczuwam silny ból w klatce piersiowej. Samotna łza płynie po moim policzku ginąc na dachówce. Moje usta sa coraz bardziej sine a oczy, w których zawsze tańczyły iskierki, są podkrążone. Mój wygląd sie zmienia, moja psychika coraz bardziej słabnie, moje serce umiera z tęsknoty. Słyszę kroki. Ktoś wchodzi na dach i siada obok mnie. Nie przejmuje się tym. Nadal wciągam zimne powietrze do momentu aż poczuje ból. To mnie w jakiś sposób uspokaja.
- Co się dzieje?- szepnął.
W moich oczach zebrały się łzy. Znów jego męski głos zawrócił mi w głowie, po raz kolejny tego dnia.
- Nic- warknąłem przecierając oczy dłońmi.
- Przecież widzę. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi Harry- gdy wypowiedział moje imię, serce przyśpieszyło momentalnie.
- To ty się ode mnie oddalasz a nie ja od ciebie- wstałem z dachówki i ostatni raz spojrzałem na niego. Wzrokiem pełnym cierpienia i smutku. Wiedziałem że zauważył.
                                                                          ***
Przekręciłem się na drugi bok skupiając swoje myśli na oknie za którym drzewa uginały sie pod wpływem silnego wiatru. Znów nie mogę zasnąć. Kiedyś poszedłbym do pokoju Louisa, wszedł pod kołdrę, położył się obok niego i wtulił w jego klatkę piersiową. No właśnie, kiedyś. Nie mówie że za tym nie tęsknie, ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Każdego dnia o tym myśle i zawsze dochodzę do wniosku że moje życie straciło sens. Dokładnie trzy miesiące temu.
Zdenerwowany wstałem z łóżka i założyłem koszulkę którą dostałem od Lou. Dziwny zbieg okoliczności prawda? Wyszedłem ze swojej sypialni. Zbiegłem po schodach aż do drzwi wyjściowych . Chciałem założyć kurtkę ale ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Powoli się odwróciłem napotykając wzrokiem na jego szaro-niebieskie tęczówki.
- Gdzie idziesz?- spytał
Jego oczy mnie paraliżowały a oddech doprowadzał do szaleństwa.
- Jak najdalej stąd- mruknąłem uwalniając się z jego uścisku i szybkim ruchem otworzyłem drzwi wychodząc na zewnątrz. Było naprawdę zimno ale ja już przywyknąłem do chłodu. Nie oglądając sie za siebie zacząłem biec. To wyglądało trochę jak ucieczka ale musiałem odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. Ostatnio robiłem to dosyć często. Bałem się. Co może zrobic nastolatek zastraszany przez innych ludzi? Niszczyli mnie powoli od środka a ja nie mogłem zrobić nic.
Cierpiał. Naprawdę wierzył, że go nikt nie kocha, a taka świadomość niezależnie od tego, kim jesteś, boli.
Kolejny raz przejechałem dłonią po piasku. Słońce powoli wschodziło na skutek czego woda zaczynała lśnić. Lubie przychodzić na tę plaże. To daję mi satysfakcje  że robie coś więcej prócz siedzenia w swoim pokoju. Przymknąłem powieki głęboko oddychając. Tym razem nie czułem bólu. To dobrze. Niepewnie otworzyłem oczy lekko się uśmiechając, pierwszy raz od tylu miesięcy. Wstałem z piasku otrzepując spodenki i skierowałem sie do domu. Ku mojemu nieszczęściu, po przekroczeniu progu ujrzałem Eleanor w salonie. Zacisnąłem dłonie w pięści i resztkami sił powiedziałem ciche: cześć. Pobiegłem na górę i wbiegłem do łazienki. Chlustnąłem sobie zimną wodą w twarz i oparłem się o zlew spoglądając w lustro. Faktycznie się zmieniłem. W pewnym momencie poczułem jak ktoś mnie uderzył. Opadłem na kafelki i spojrzałem na sprawcę. Ujrzałem jej uśmiech którego tak bardzo nienawidziłem.. Z mojej już dość napuchniętej wargi zaczęła się sączyć krew. To zdecydowanie była przemoc fizyczna oraz psychiczna.
                                                                      ***
Wiedziałem że kiedyś trafię do psychologa. Po wizycie w szpitalu, po tym jak Louis odkrył prawdę skrywaną przez swoją dziewczynę, po tym jak w mojej pamięci utknął jej przeraźliwy śmiech, po tym jak  każdego dnia spływały po moich policzkach łzy, po tym jak chciałem się zabić, po tym jak oddaliłem się od mojego przyjaciela, Lou. Po tym wszystkim byłem innym człowiekiem. I gdy nawet rozmawiam z psychologiem, to powtarzam te same słowa: Louis, Louis, Louis.
Tomlinson zrozumiałeś swój błąd ale nic juz nie będzie tak jak kiedyś, bo kiedyś mogłem cię nazwać moim przyjacielem a teraz nie mogę.

Wiem, spaliłam. Nie jestem zadowolona z siebie ale czekam na wasze opinie i bardzo prosze o komentarza. Zastanawiałam sie nad drugą cz.

sobota, 24 listopada 2012

Harry

- Co widzisz?
- Widzę, ciemność- przełknęłaś ślinę.
Usłyszałaś jak lekarz głośno wypuszcza powietrze i wychodzi z sali. Znów w pokoju zapanowała nadzwyczajna cisza. Schowałaś twarz w dłonie i zaczęłaś płakać. Nawet nie zorientowałaś się jak ktoś wszedł do pomieszczenia. Po chwili poczułaś jak łóżko obok ciebie lekko się ugina pod ciężarem osoby siadającej na nim. Silne ramie objęło cię i lekkim ruchem spowodowało ze wylądowałaś na klatce piersiowej jak przypuszczałaś Harrego.
- Nie martw się, zrobie wszystko byś odzyskała wzrok- usłyszałaś cichy szept przy swoim uchu.
Nie wytrzymałaś i rozpłakałaś się an dobre. Ten chłopak praktycznie cię nie znał a jednak tak bardzo martwił sie o ciebie. To on znalazł cię na poboczu jezdni, zabrał cie do szpitala, i czuwał cały czas przy tobie. Nieznajoma osoba uratowała ci  życie. No w sumie to już znajoma, a miał na imię Harry Styles.
                                                                           ***
Pamiętasz jak na twoją prośbę opowiadał ci jak wygląda. Lubiłaś słuchać jego niskiego głosu pomieszanego z chrypką. Uspokajał cię. Chyba tylko on od czasu wypadku odwiedzil cie w szpitalu, właściwie odwiedzał codziennie. Każdego dnia czułaś perfumy chłopaka w pokoju w którym spędzałaś noc. Świetne uczucie wiedzieć że ktoś się o ciebie troszczył. Nadal wspominasz dnie spędzone z nim. Zabierał cię do parku lub do kawiarni albo po prostu siedzieliście na łóżku i rozmawialiście. Czułaś się z nim inaczej niż z każdym innym człowiekiem. Coś cię do niego przyciągało jakbyś była kawałkiem żelaza a on magnesem.
Kolejne dni były dla ciebie w czymś rodzaju prezentu na święta. Styles zapłacił za operację, miałaś tylko nadzieje że się uda. W głębi duszy trzęsłaś się ze strachu przed zabiegiem i ciągle miałaś wątpliwości co do tego rodzaju odzyskania wzroku. Chciałaś jednak poddać się metodom lekarzy. Ostatnie co usłyszałaś przed wjazdem na salę to: Nie bój się, jak będzie już po wszystkim to zabiorę cię stąd. Słowa Harrego zmotywowały cię i dały chęć na dalsze działanie. Dał ci nadzieje.
 Otworzyłaś powoli oczy jednak szybko tego pożałowałaś. Dość mocne światlo poraziło cie w nie. Odruchowo zasłoniłaś oczy dłonią i przekręciłaś się na prawy bok. Ponowiłaś próbę, tym razem ze skutkiem. Zobaczyłaś białe ściany i tego samego koloru szafę. W pierwszej chwili nie zorientowałaś sie co tak naprawdę się stało. Zamrugałaś parę razy i usiadłaś na dobrze znanej ci pościeli. Rozejrzałaś się, a na twojej twarzy pojawił sie uśmiech. Po chwili przed tobą stanął dość wysoki chłopak z brązowymi loczkami na głowie, zielonymi oczami i szerokim uśmiechu. Najbardziej jednak spodobały ci się dołeczki w policzkach.
- Harry?- spytałaś niepewnie.
Brunet pokiwał twierdząco głową i usiadł obok ciebie.
- Jak się spało?- zwrócił się do ciebie po paru minutach ciszy
- Jak jeszcze nigdy dotąd- przytuliłaś się do niego bez skrępowania. Styles objął cię i pocałował we włosy- Dziękuje- odezwałaś się patrząc w jego zielone oczy.
Wreście poznałaś całego chłopaka
Jak to jest że człowiek teoretycznie zna swojego przyjaciela ale praktycznie nie wie o nim wszystkiego? Tamtego dnia poznałaś Harrego w stu procentach. Wiesz dlaczego? W te parę miesięcy zaprzyjaźniłas się z nim. Poznałaś jego charakter, najskrytsze sekrety, jego życie, jego dusze. Jesteś pewna że nawet gdyby był najszkaradniejszym człowiekiem na świecie dalej byś go lubiła, bo w przyjaźni nie chodzi o wygląd, o ubrania czy o ciało. W przyjaźni chodzi o wnętrze. Ty i Harry byliście na to świetnym przykładem.

Mamy kolejny imagin. Mam nadzieje że wam się spodoba. Licze na komentarze :)

niedziela, 18 listopada 2012

Zayn cz.7 ostatnia!

Dziękuje ci Gosia Malik za przypomnienie o tym że miałam skończyć. Nie wiem ile razy będę was przepraszać za te moje nieogarnięcie ale dzis skonczyłam pisać depesze O ONE DIRECTION do gazety :D Dobra tak więc chce zakończyć te krótkie opowiadanie 
http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/2012/10/zayn-cz6.html - tu jest część 6

- Dlaczego?- pytałaś się Boga patrząc co chwilę przez szybę na śpiącego Malika.
Dni, godziny, minuty, sekundy. To wszystko mijało tak szybko a on się wciąż nie budził. Nadal miałaś nadzieję ale czy to mogło wystarczyć na wybudzenie twojego Zayna ze śpiączki? Lekarze mieli na ten temat jedno zdanie: on nie przeżyje. Wiedziałaś że się mylą, oni musieli się mylić! Twoja intuicja podpowiadała ci że to nie koniec. Ciągle wierzyłaś w niego. Czy było warto?
Poniedziałek, godzina 7:00. Siedziałaś na zimnych kafelkach na korytarzu. Jedyne co było słychać to rozmowę jakiegoś lekarza i dorosłego mężczyzny. W pewnym momencie jeden z nich zaczął płakać. Domyślałaś się który po słowach które również cię dotknęły.
- Ona nie żyje- wypowiedział to krótkie zdanie lekarz z miną pokerzysty.
Nie pomyślałaś nawet że ten człowiek może tak dobrze grać. W końcu on tez miał uczucia, prawda?
Kolejne godziny. Chodziłaś po korytarzu przed salą Zayna z kubkiem kawy. Od paru minut nie wzięłaś ani jednego łyka przez co kawa robiła się coraz bardziej zimna. Co chwilę patrzyłaś na szybę za którą leżał na szpitalnym łóżku mulant. Wzięłaś głęboki wdech i upiłaś łyk cieczy.
Kolejny raz słyszysz rozmowę.
Kolejny raz słyszysz płacz.
Kolejny raz widzisz lekarza.
Kolejny raz martwisz się.
Kolejny raz umierasz od środka.
Zostawił cie? Jesteś pewna, że nigdy by tego nie zrobił. A może on czeka na odpowiedni moment? To trochę bezsensu ale mogłoby być prawdziwe. W końcu zawsze wierzyłaś w rzeczy niemożliwe.
Oparłaś się o parapet jednego z okien. Od paru dni tak robisz. Stajesz i patrzysz w jeden punkt. Czy to normalne? Czy człowiek który cierpi z powodu straty kogoś bliskiego może się zachowywać normalnie? Patrząc na ludzi w szpitalu można stwierdzić że nie zachowują się normalnie. Ogólnie co to znaczy normalność? Kazdy ma inne zdanie na ten temat ale czy to znaczy że to jest cos dziwnego, coś trudnego do pojęcia?
Pokiwałaś przecząco głową i schowałaś twarz w dłonie.
- Nic juz nie będzie dobrze- wyszeptałaś płacząc.
Wtorek, godzina 6:00. Nadal czekasz. Niektórzy mogą stwierdzić że jesteś głupia mając nadzieję. Pewnie nie wiedzą co to znaczy słowo miłość. Możesz z czystym sumieniem stwierdzić że go kochasz i będziesz kochać. Nie ma sekundy żebyś o nim nie pomyślała. Twoja głowa została zbiorowiskiem obrazów, sytuacji, rozmów z Malikiem. To nie jest złe, wręcz przeciwnie. Mogłabyś udowodnić wszystkim że jesteś w nim zakochana ale po co? Czy warto? Kiedyś nie zastanawialabyś sie nad swoimi czynami, ale teraz, gdy poznałaś tego chłopaka, takie myśli były nieuniknione.
Środa, godzina 5:00. Zauważyłaś że coraz wcześniej wstajesz. Czy to dlatego że jesteś już wyspana? Jesteś pewna, że nie, bo ty nigdy nie będziesz mogła spać z myślą że Zayn jest w śpiączce i że nie ma już dla niego nadziei. Jesteś wdzięczna pielęgniarką że pozwalają ci w nocy przesiadywać w szpitalu choć często ci mówią byś poszła na chwile do domu chociażby po nowe ubrania. Zawsze odmawiasz ale to nie dlatego że chcesz im zrobić na złość. To dlatego, że twoje serce i ciało, przed śmiercią Zayna, muszą być blisko niego. Nic nie poradzisz na to, że czarnowłosy zawrócił ci w głowie. Denerwujące, ale prawdziwe.
Czwartek, godzina 8:00. Pierwszy raz w tym tygodniu wstałaś tak późno. Ku twojemu zdziwieniu zasnęłaś w nocy. Wstałaś z podłogi i jak codziennie zajrzałaś do sali w której zawsze leżał chłopak. Jakie było twoje rozczarowanie gdy łóżko było puste. Nie chciałaś myśleć że to już koniec. Pobiegłaś do pielęgniarki która zajmowała się Malikiem. Kobieta stała przy jakimś starszym mężczyźnie i klepała go po plecach szepcząc że wszystko będzie dobrze. Nie musiałaś słyszeć tych słów by zrozumieć co mu mówi.
- Przepraszam- zwróciłaś się do kobiety- Wie pani gdzie jest Zayn Malik? W jego pokoju go nie ma- mówiłaś ze łzami w oczach.
Spodziewałaś się najgorszego. Spodziewałaś się że usłyszysz słowa o których wolałaś nie myśleć. Spodziewałaś się że pielęgniarka uśmiechnie sie ze współczuciem i powie formułkę, którą słyszałaś od lekarzy. Zdanie: Przykro mi ale chłopak zmarł dziś rano. Spodziewałaś się tego. Dlaczego do tego nie doszło?
- Kochanie, lekarz zabrał go przed paroma minutami na badanie. Powinien niedługo pojawić sie w swoim pokoju szpitalnym- powiedziała uśmiechając się lekko.
Wpatrywałaś sie przez parę minut w brunetkę nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Poczułaś jedynie słone krople plynące po twoich policzkach. Łzy szczęścia.
- Dziękuje- odparłaś będąc jeszcze w szoku i odwracając się na pięcie zniknęłaś z pola widzenia. Ostatnie co usłyszałaś to słowa- To cud że chłopak sie obudził.
Czekałaś. Tak cholernie długo czekałaś na mulanta. Te wszystkie dni, minuty, sekundy dały ci możliwość zastanowienia się nad własnym życiem. Teraz wiedziałaś czego chcesz.
Gdy spojrzałaś na tęczówki Zayna cały świat jakby zniknął. Był tylko on i ty.
- Tak bardzo tęskniłam- szepnęłaś siadając obok niego na łóżku.
Wtuliłaś się w jego tors i zaczęłaś płakać. Brakowało ci go.
- Wiem, obiecuje że już nigdy cię nie zostawie- przytulił cię mocno i pocałował w czoło. W takiej pozycji minął wam prawie cały dzień. Koniec Czwartku- Koniec cierpienia

Licze na komentarze, chce zobaczyć że ktoś to czyta. Tak mnie jakos naszło na smutne.

sobota, 17 listopada 2012

Louis

Jestem shipperką Larrego i Zialla i zastanawiam się o jakim bromance napisać. Wybierzcie. Chciałabym was poinformować o czymś co mnie w jakiś sposób uraziło. Pisze tu imaginy i naprawdę się staram, ostatnio zauważyłam imagin na innym przypadkowym blogu na który weszłam. Był  praktycznie taki sam jak mój! Może pozmieniała trochę słów ale naprawdę  głupio widzieć swój imagin na innej stronie. PROSZĘ ŻEBYŚCIE NIE KOPIOWALI MOICH IMAGINÓW oczywiście nie oskarżam was o nic ale no trochę sie zdenerwowałam.
Imagin Z dedykacją dla P@ul@


Czyż to nie piękne że osoba którą się kocha może być blisko ciebie? Możesz witać ją codziennie z uśmiechem na ustach, możesz z nią rozmawiać patrząc jej prosto w oczy, możesz z nią sie śmiac z zaistniałych sytuacji które razem przeżyliście. Bez wątpienia to rzecz godna szacunku. W koncu nie zawsze się zdarza że przyjaciele mogą być blisko siebie. No właśnie ty byłaś jedną z tych które tęsknią za swoją drugą połówką. W tym przypadku był to Louis. Co noc wspominasz swojego przyjaciela, Tomlinsona. Jego grzywka kiedyś opadająca mu na czoło, teraz jest postawiona do góry tak jak u Zayna, który jest jego przyjacielem, jego uśmiech nigdy się nie zmienił i nie zmieni, zawsze będzie szczery, głos jest bardziej głęboki jak u dorosłego mężczyzny którym stał się brunet, jesteś pewna że teraz byś go nie rozpoznała. Skąd tyle o nim wiesz? O tym jak teraz wygląda, jak się uśmiecha, jak mówi? Proste. Lou jest na okładkach wszystkich magazynów które kupujesz, występuje w telewizji, udziela wywiadów, podróżuje po całym kraju. Mogłabyś rzec że cię prześladuje ale jak to możliwe skoro nawet już tu nie mieszka?  Pamiętasz jak się wyprowadzał. Dostał szanse i nie mogłaś pozwolić by ją stracił. Teraz jest piosenkarzem, w jego życiu nie ma miejsca dla ciebie.
Z uśmiechem przeglądałaś wasze zdjęcia, które zostawił ci przed wyjazdem. Nie możesz określić ile płakałaś przez niego. A prosił cie byś tego nie robiła. Obiecywałaś i pierwszy raz musiałaś go okłamać. Potem miałaś wyrzuty sumienia, znów przez niego.
Wspomnienia z dnia na dzień przychodziły ze zdwojoną siłą, nie chciały cię zostawić w spokoju. Czasami chciałaś wsiąść w samolot i do niego polecieć. Trochę głupie prawda? Ale to był przecież twój przyjaciel. Przyrzekł kiedyś że o tobie nie zapomni. Nie jesteś pewna czy jeszcze pamięta kim była jego przyjaciółka. Czasami kładłaś się na łóżku i płakałaś przez parę godzin. Wpadałaś powoli w depresję i bałaś się że to może skończyć się szpitalem psychiatrycznym albo czymś gorszym. Nie było dnia abyś o nim nie myślała. Chodziłaś w miejsca które kiedyś należały tylko do was. W słoneczne dni siedziałaś na placu zabaw i z utęsknieniem patrzyłaś w przestrzeń. Każda rzecz przypominała ci Tomlinsona. Huśtawki na których siadałaś a on cię bujał, piaskownica w której bawiliście się jako dzieci, nawet ławka na której były wyryte wasze imiona. Wszystko kiedyś było wasze. Pamiętasz jak Louis przychodził do ciebie w nocy i zabierał do parku. Siadaliście wtedy na trawie i rozmawialiście. Nigdy nie kończyły wam się tematy. Czasami leżeliście i patrzyliście na gwiazdy, a w dzień na chmury. Zawsze cię rozśmieszał co bardzo ci się podobało. Powoli się w nim zakochiwałaś. Nie przeszkadzało ci to że z każdą następną minutą coraz bardziej ci się podoba aż do momentu w którym znalazł sobie dziewczynę. Bolało. Miał wtedy piętnaście lat i nie wiedział kogo tak naprawdę kocha. Ze smutkiem patrzyłaś jak się całowali, jak spędzali ze sobą czas, jak rozmawiali i śmiali się. Zostawił cię już wtedy. Będąc pod wpływem dziewczyny która tak naprawdę nie kochała go. Chciałaś by był szczęśliwy, nie mogłaś określić czy przy niej taki był. Chodzili ze sobą zaledwie miesiąc gdy w końcu ona z nim zerwała. Brunet bardzo to przeżył i potrzebował przyjaciółki którą dla niego bez wątpienia byłaś. Widziałaś w jego oczach te iskierki którymi zawsze ci dziękował za przyjście czy opiekę w tych ciężkich dla niego chwilach. Powoli wszystko wracało do normy. Znów czułaś że jestes mu potrzebna. Któregoś dla Lou odważył się pójść do x factora i tak poznał Nialla, Zayna, Harrego i Liama z którymi teraz tworzy zespół. Kibicowałaś im z całego serca i zawsze pomagałaś w próbach. Stałaś się nie tylko ich przyjaciółką. Byłaś zdecydowanie kimś więcej dla tej piątki chłopców. W dzień swoich urodzin dowiedziałaś się że Louis wyjeżdża. Odwołałaś imprezę  by spędzić ten czas tylko z nim. Co chwilę po twoich policzkach spływały łzy które ci ścierał kciukiem i szeptał że zawsze będziecie przyjaciółmi. Gdy nadszedł dzień wyjazdu nie mogłaś opanować swojego smutku. Wybuchałaś co chwilę płaczem. Tomlinson próbował cię uspokajać ale już wtedy wiedział że przeżyje rozstanie tak samo jak ty. Przed wejściem do taksówki chłopak objął cię i staliście tak przez parę kolejnych minut. Płakał.Nie przeszkadzało ci to. Gdy odjechał spod domu wpadłaś w histerię i usiadłaś na chodniku chowając twarz w dłoniach. Zostałaś sama.
Wstałaś z łóżka i spojrzałaś na zegarek. 7:00.  Z grymasem na twarzy poszłaś zrobić sobie śniadanie. Podczas gotowania mleka ktoś zadzwonił do drzwi. Zdenerwowana  otworzyłaś je i już miałaś w głowie słowa którymi chciałaś potraktować osobę która przyszła do ciebie tak wcześnie. Niespodziewanie cała złość z ciebie uleciała a na twarzy pojawiło się zdziwienie pomieszane z radością. Wpatrywałaś się w chłopaka który opierał się o futrynę i uśmiechał się lekko.
- [T.I]- szepnął.
- Wróciłeś- powiedziałaś ze łzami w oczach rzucając mu się na szyję.
Nie liczyło sie w tamtej chwili to że stoicie na dworze a ty masz na sobie tylko piżamę i to że mleko właśnie się przypala. Znów byliście tylko wy.
Liczę na twój komentarz :)

niedziela, 11 listopada 2012

Zayn

O jej jak dawno pana Malika nie było! Dzięki za tyle wyświetleń i komentarzy :) Naprawde bardzo lubie gdy komentujecie moje imaginy i widzę że wam się podobają. Mam nadzieje że ten tez wam sie spodoba. PS. Wybaczcie ale pisałam artykuł i do tego jutro mam konferencje prasową więc naprawdę bardzo przepraszam ze tak długo imaginu nie było. Żeby już nie zwlekać Zapraszam do czytania

Dlaczego gdy mijacie się na ulicy nie  witacie sie ze sobą? Przecież kiedyś codziennie ze sobą rozmawialiście. Dlaczego gdy go widzisz nie uśmiechasz się? Przecież kiedyś to było rutyną. Dlaczego gdy siedzicie w tej samej klasie nie patrzycie się na siebie i nie zwracacie na siebie uwagi? Kiedys nie zachowywalibyście sie tak.
Ciągle przed oczami masz jego. Jego spokojny uśmiech którym codziennie sie z tobą witał, jego brązowe oczy które co chwilę na ciebie spoglądały, jego silne ramiona obejmujące cię. I w jednej chwili to się zmieniło. Wszystko to co do tej pory było dla ciebie najważniejsze. I przez co? Przez dziewczynę która stanęła pomiędzy waszą przyjaźnią. Tak po prostu zniszczyła ją. Pechowe prawda? Zayn spędza z nia dużo więcej czasu niż z tobą, w szkole zachowuje sie tak jakbyście się nigdy nie znali. Przeszkadza ci to. Więź pomiędzy wami tak po prostu zniknęła, jakby w ogóle jej nie było. Przykre.
Siedziałaś w domu chłopców. Liam zaprosił cię, chyba tylko on tak naprawdę wiedział jak bardzo cierpisz z powodu Malika. Zachowywał się w stosunku do ciebie jak brat. Nie chciałaś go stracić tak jak Zayna.
- Wszystko w porządku?- spytał z troską w głosie
Pokiwałaś twierdząco głową i uśmiechnełaś się lekko. Od paru dni tego nie robiłaś. Wrociłaś do robienia kanapek dla Nialla. W pewnym momencie ktoś zasłonił ci oczy.
- Zgadnij kto to- usłyszałaś za sobą męski głos. Tak dawno go nie słyszałaś
- Zayn?- zdezorientowana odwróciłaś się i wpadłaś w ramiona mulanta.
- Hej [T.I]- zaśmiał sie- wszystko dobrze?- objął cię.
- Tak, tak- zamknęłaś oczy i poczułaś zapach perfum chłopaka.
Działały na ciebie uspokajająco i on sam też. 
Jeden pochmurny dzień i jedna deszczowa noc. Nie wiedzieć dlaczego miałaś zły humor. Naprawdę zły. Miałaś wrażenie że wszyscy są przeciwko tobie. Nastolatki tak czasami mają.
- Hej [T.I]- uśmiechnełaś się słysząc Go.
- Co tu robisz?- mruknęłaś wgapiając się nadal w okno za którym padał deszcz. Był późn wieczór, nie zorientowałaś się jak szybko minał ci dzień. 
- Obiecałem że przyjde dziś do ciebie- stanał przed tobą tym samym zasłaniając ci widok. 
- Zayn, jesteś cały mokry- prawie krzyknęłaś widząc mokrą koszulę opinającą sie na torsie Malika i spodnie również w takim samym stanie. 
- Wiem kotek bo biegłem w ten deszcz specjalnie do ciebie- pocałował cię w czoło i delikatnie przytulił.
Z rozmyśleń wyrwał cię piskliwy głos.
- Misiek idziesz już? - szybko oderwałaś się od chłopaka i spojrzałaś na dziewczynę stojącą w drzwiach. Jej czerwona sukienka prawie nie zasłaniała jej ciała.
- Teraz w takich gustujesz?- szepnęłaś na tyle głośno by mulant usłyszał. Przygryzłaś dolną wargę tak mocno że zaczęła z niej sączyć się krew. Zayn odruchowo przyłożył w okolice rany chusteczke. Jednym sprawnym ruchem wyrwałaś mu ją a jego odepchnęłaś.
- Chyba musisz już iść- syknęłaś na widok jego zdezorientowanej twarzy
W innych okolicznościach po prostu byś się popłakała. Odwróciłaś się w kierunku blatu i wróciłaś do czynności wykonywanej przed przyjściem Zayna. Nim się spostrzegłaś nie było ani jego ani jej "słodkiej" dziewczyny w kuchni. Głośno odetchnęłaś. Poczułaś jak samotna łza spływa po twoim policzku.
- To nie dzieje się naprawdę- powiedzialaś na głos patrząc na Liama.
                                                                      ***
Payne stwierdził że nie możesz mieszkać sama. Był pzekonany że moglabyś sobie coś zrobić. Zaproponował ci więc żebyś zamieszkała u nich, przynajmniej na jakiś czas. Gdy się jednak nie zgodziłaś wymyślił że wszyscy się wybierzecie nad jezioro. Twoim zdaniem to był świetny pomysł, miałaś nadzieje ze przynajmniej trochę odpoczniesz.
Wczesnym rankiem następnego dnia pojechaliście. Atmosfera w samochodzie była naprawdę świetna ale jedna rzecz cię zastanawiała. Zayn prawie w ogole się nie odzywał i siedział jak zahipnotyzowany. Martwiłaś się o niego bo chociaż on już nie zwracał na ciebie uwagi ty nadal byłaś jego przyjaciółką. Obiecywaliście sobie kiedyś przyjaźń na zawsze. Szkoda że on nie dotrzymał słowa.
Parę godzin później byliście na miejscu. Nabrałaś powietrza do płuc a potem je wypuściłaś. Czułaś tylko zapach drzew co bardzo ci się podobało. Weszliście do domku i runełaś na kanapę. Ku twojemu zdziwieniu Niall oznajmił, że ty i Malik będziecie razem w pokoju. Spojrzałaś na Liama z miną zabójcy. Byłaś pewna że to on wymyślił. Nieco zła weszlaś po drewnianych schodach do waszego pokoju.
- Super- mruknęłaś otwierając drzwi. Jeszcze większym zaskoczeniem było to że w pokoju znajdowało się tylko dwuosobowe łóżko. Usiadłaś na nim i schowalaś twarz w dłoniach.
- Co się stało?- poczułas Jego perfumy.
- Nie ważne, przecież i tak wiem że cie to nie interesuje- ze zdenerwowaniem wstałaś z łóżka i wyszłaś na dwór. Skierowałaś się nad jezioro. Ciągle myślałaś o czarnowłosym. Zastanawiałaś się czemu nie zostawił twoich myśli skoro zostawił ciebie. Usiadłaś na trawie i spojrzałaś na niebo. Z każdą minutą robiło się coraz ciemniejsze. Westchnęłaś gdy w koncu na nim pojawił się księżyc.
Było bardzo zimno na dworze kiedy wróciłaś do domu cała przemarznięta. Szybkim krokiem udałaś się do tymczasowego pokoju. Zayn leżał na łóżku i miał zamknięte oczy. Miałaś wrażenie że śpi więc bezszelestnie położyłaś się obok niego i ułożyłaś głowe na jego torsie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakuje- zaczęłaś płakać.
Nagle silne ramie objęło cię mocno. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś parę czekoladowych tęczówek które bez wachania patrzyły na ciebie.
- Przepraszam [T.I]- pocałował cię w policzek
Zarumieniłaś się lekko.
- Długo czekałam na te słowa- uniosłaś kącik ust.
Mulant podniósł się na łokciach i, co cię bardzo zaskoczyło, pocałował cię w usta.
- Naprawde bardzo przepraszam. Będąc w związku zdałem sobie sprawę że to jednak ty jesteś najważniejsza, wiem że to brzmi banalnie [T.I] a ty nie lubisz banałów ale to szczera prawda. Tęsknie- zakończył swoją "przemowę" słowem ktore poruszyło twoje serce.
- Ja też Zayn, ja tez tęsknie- przytuliłaś sie do niego mocniej i zasnęłaś

A komentarze jakieś będą? :)
 

niedziela, 4 listopada 2012

Niall

Wpatrywałaś się w niego jak w obrazek, dosłownie. Miałaś wrażenie że słowa płynące z jego ust były kierowane do ciebie.
- Marzenia- pomyślałaś składając kolejną koszulę.
Był piatek a ty od rana prasowałaś swoje ubrania podczas gdy w telewizji leciały piosenki one direction. Kątem oka wpatrywałaś się w każdego po kolei zatrzymując co jakiś czas wzrok na tym przesłodkim blondynie. To właśnie on od pewnego czasu był posiadaczem twojego serca i jak na złość nie chciał ci go oddać. Westchnęłaś na widok jego uśmiechu i oparłaś się na łokciu wpatrując się w ekran telewizora. Nagle poczułaś zapach palącego się materiału. Odskoczyłaś od deski do prasowania i zorientowałaś się że zostawiłaś włączone żelazko na twojej ulubionej koszuli która prawie płoneła.
- Cholera- mruknęłaś odłączając przyrząd który narobił tyle szkód- dlaczego ja mam zawsze takiego pecha?- spytałaś sama siebie z rezygnacją opadając na kanape. Po chwili ciszy usłyszałaś pukanie do drzwi. Zdezorientowana poszłaś otworzyć. Na twojej twarzy zagościł szeroki uśmiech gdy zobaczyłaś swoją przyjaciółkę czekającą na twoich schodach do twojego mieszkania.
- [T.I]- pisnęła przytulając cię- Mam dla ciebie niespodziankę!!- zaczęła krzyczeć i skakać koło ciebie. Uwielbiałaś jej zachowanie, zawsze umiała cię rozśmieszyć. Gestem dłoni zaprosiłaś ją do środka.
- To co to za niespodzianka?- spytałaś
- Wiem że bardzo lubisz tego blondyna z One Direction- zaczeła
- On ma na imie Niall- przerwałaś jej z wrogim spojrzeniem.
- No dobrze, Nialla, tak więc postanowiłam że zabiorę cię na ich koncert- powiedziała bez emocji jednak widząc twoją minę zaczęła się śmiać.
Moment, ten moment na który tyle czekałaś. Nie mogłaś uwierzyć że właśnie dziś miałaś znaleźć sie  na koncercie twoich idoli. To było dla ciebie jak przepustka do twoich marzeń, do czegoś całkiem innego. W głębi duszy nadal miałaś nadzieje że poznasz Nialla, albo z nim chociaż przez chwilę porozmawiasz.
Jakie było twoje rozczarowanie gdy ochrona nie chciała cię wpuścić do budynku w którym miał się odbyć koncert. Byłaś zawiedziona? Tak chyba tak. W prawdzie spóźniłaś się parę minut ale nie powinni tak traktować fanki. Z trudem przeszłaś przez tłumy dziewczyn które również nie zostały wpuszczone. Chciałaś już wracać ale twoją uwage przykuły otwarte drzwi na drugim końcu budynku. Niezauważalnie podeszłaś do nich i weszłaś przez nie. Było naprawde ciemno więc tak naprawdę nie wiedziałaś gdzie idziesz. W koncu natknęłaś się na ścianę, zaczęłaś jej dotykać. W pewnym momencie poczułaś klamkę. Bez zastanowienia nacisnęłaś ją i wpadłaś na jakiś korytarz. Spojrzałaś na drzwi po twojej prawej stronie na których był napis: Harry. Będąc w szoku szłaś korytarzem coraz to dalej aż zauważyłaś tabliczkę z napisem: Niall. Szczerze mówiąc tylko tego pokoju szukałaś. Przez chwilę wpatrywałaś się w litery aż postanowiłaś tam wejść. Wtedy zbytnio nie myślałaś co robisz. Uchyliłaś lekko drzwi i pewna już że nikogo nie ma weszłaś tam. Twoim oczom ukazało się wielkie lustro, szafa, jakiś regał na którym było położone zdjęcie rodziny Horana. Uśmiechnęłaś się dotykając srebrnej ramki i przejeżdżając palcami wzdłuż jej długości. Nagle usłyszałaś otwierające się drzwi i męski głos.
- Zaraz wrócę, zapomniałem czegoś- powiedział.
Szybkim ruchem odwróciłaś się wpadając prosto na blondyna. Przyłożyłaś palec do ust pokazując mu żeby nie wzywał ochrony. Ku twojemu zaskoczeniu zamknął szybko drzwi nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Przepraszam ja nie chciałam ale poniosło mnie. Lepiej już pójdę- szepnęłaś na jednym wdechu i chciałaś otworzyć drzwi ale chłopak złapał cię za nadgarstek.
- Nie musisz iść- uśmiechnął się.
Spojrzałaś w jego niebieskie oczy. Faktycznie były jak ocean. 
- Owszem Niall musze- powiedziałaś lekko zdezorientowana jego słowami.
- Powiedz przynajmniej jak masz na imię- poprosił.
- [T.I]- odpowiedziałaś wyrywając swój nadgarstek z jego silnej dłoni i wybiegłaś z pokoju.
Nie wiesz dlaczego to zrobiłaś. Przecież miałaś taką szanse ale ją zmarnowałaś, jak zawsze. Wyszłaś tą samą drogą co weszłaś. Ze spuszczoną głową udałaś się do domu.
Następne dni były dla ciebie męczarnią. Nadal miałaś przed oczami jego twarz i ten jego uśmiech skierowany do ciebie. Twoja przyjaciółka widziała że coś sie z tobą dzieje ale nie chciałaś jej niczego powiedzieć. W końcu jednak przełamałaś się i opowiedziałaś jej co sie zdarzyło w dniu koncertu.
- Masz- rzuciła coś na twój stolik.
- Co to?- spytałaś biorąc jeden skrawek papieru.
- Wejściówki za kulisy i na koncert. Mam nadzieje że tym razem uda ci się wejść-mruknęła
- A kto powiedział że ja chce tam iść?- spytałaś
Nie chciałaś się uzależniać od blondyna. Miałaś świadomość tego że już nigdy sie nie zobaczycie.
- Widze, że chcesz [T.I]. Jestem twoją przyjaciółką- uśmiechnęła się-. Przemyśl to jeszcze- poklepała cie po plecach i wyszła.
Po długich przemyśleniach jednak wybrałaś się na ten koncert. Teraz stoisz z innymi fankami za kulisami i czekasz aż chłopcy skończą występ. Po chwili zeszli ze sceny. Najpierw ujrzałaś Harrego który przytulał się do Lou. Uśmiechnęłaś się na ten widok. Następnie szedł Zayn który uśmiechał sie do każdej fanki. Liam szedł przed ostatni obejmując parę krzyczących dziewczyn po drodze. Ty jednak wyczekiwałaś chłopaka który szedł na końcu. Był jednak dość przygnębiony i nie widziałaś już iskierek w jego oczach. W pewnym momencie uniósł lekko głowę i w ostatniej chwili zauważył ciebie. Chodź stałaś za tymi wszystkimi fankami on cię jednak zauważył. Przeszedł przez wszystkie dziewczyny i zatrzymał się tuż przed tobą.
- Niall co ty robisz? Nie powinieneś już iść?- spojrzałaś w jego oczy. Byłaś od nich uzależniona.
Złapał cię za rękę.
- Nie pozwolę ci byś i tym razem  mi uciekła. Wiesz od paru dni myślę o jednej bardzo wyjątkowej dziewczynie i nie mogę się skupić na próbach- powiedział przygryzając lekko dolną wargę.
- Tak? A jest gdzieś tu?- parsknął śmiechem i przyciągnął cię do siebie.
- Tak, dokładnie przy mnie- zbliżył swoją twarz do twojej i wpił się w twoje usta. W tamtym momencie nie zwracałaś uwagi na fanki które ciągle wam się przyglądały. Skupiłaś się na chwili o której marzyłaś przez ostatnich pare lat.

Witam! Jak wam się podoba? Uhh prawie skończyłam ten artykuł do gazety ale przede mną jeszcze lektura Quo Vadis. Szczerze powiem że chyba nie zdąże jej przeczytać do ustalonego terminu jednak mam nadzieje że mi się uda. Trzymajcie za mnie kciuki, a opinie na temat imaginu wiecie gdzie zostawiać :)

piątek, 2 listopada 2012

środa, 31 października 2012

Harry

- Pamiętasz jak się poznaliśmy?- szepnął ci do ucha.
- Jak mogłabym zapomnieć- mruknęłaś jeszcze bardziej wtulając się w jego tors.
- Racja, tego nie da się zapomnieć- uśmiechnął się całując cię delikatnie w czoło.
- Mógłbyś jeszcze raz mi o tym opowiedzieć? Uwielbiam jak wspominasz tą historie- uniosłaś lekko głowę napotykając jego wzrok.
- Jasne- odpowiedział- Pamiętam każdy szczegół jakby to było wczoraj- uniósł kącik ust- Szedłem właśnie z imprezy od kolegi. Było naprawdę zimno, gdy wypuszczałem powietrze tworzyła się para która potem znikała.Zdenerwowałem się bardzo tamtego dnia. Zerwała ze mną dziewczyna
- Tak pamiętam, Cornelia, czy jak ona tam miała na imię- syknełaś na samo wspomnienie.
- Tak [T.I]. Tamtego dnia też zobaczyłem ciebie. Siedziałaś skulona na chodniku z walizką, płakałaś- w jego oczach dostrzegłaś łzy- podszedłem do ciebie. Pamiętasz to?- kiwnęłaś twierdząco głową- Zacząłem z tobą konwersacje, a tak właściwie tylko ja mówiłem- zaśmiał się- Wtedy podniosłaś głowę i zobaczyłem twoje oczy, zahipnotyzowały mnie wiesz? Uśmiechnąłem się wtedy do ciebie i podałem ci dłoń. "Zaufaj mi" pamietasz jak to do ciebie powiedziałem? Ku mojemu zaskoczeniu podałaś mi rękę którą mocno złapałem i pomogłem ci wstać. Otrzepałaś swoje spodnie i wziełaś walizkę do ręki. Zastanawiałem się po co ci taki bagaż ale większość moich myśli skradłaś mi TY. Kiedy się odezwałaś serce zabiło mi mocniej, a ręce stały się cieplejsze choć ciągle stałem z tobą na dworze. To było naprawdę dziwne i miłe uczucie. Poszlismy na spacer. Pamiętam że ani ty ani ja nie wiedzieliśmy gdzie idziemy. W tamtym momencie tym się nie przejąłem, po prostu chciałem byc blisko ciebie. Dziwne prawda? Opowiedziałaś mi dlaczego płakałaś. Stwierdziłem wtedy że mój dzień wcale nie był gorszy od twojego. Możnaby powiedzieć że ty miałaś pełne prawo do płaczu, ja już niekoniecznie.  Zaprosiłem cię do domu i po długich namowach zgodziłaś się. Nawet nie wiesz jak w tamtym momencie byłem szczęśliwy. Jakbym mógł to zapewne zacząłbym krzyczeć. Musze ci powiedzieć że przy tobie starałem się być bardziej dojrzały.
- Tak, pamiętam twoje nieudolne robienie kolacji- zaśmiałaś się.
- Nie było wcale tak źle- oburzył się jednak wrócił do opowiadania- Pamietam rownież że byłaś zachwycona moim mieszkaniem- zarumieniłaś się- od razu wskoczyłaś na kanapę i rozłożyłaś się na niej jak mały kociak, ale zaraz po tym podniosłaś się przypominajac sobie że to nie twoje mieszkanie- uśmiechnął się- powiedziałem żebyś czuła się jak u siebie i tak tez zrobiłaś. I nawet w nocy gdy widziałem cię śpiącą na moim łóżku zastanawiałem się nad tobą. Czy to był początek obsesji? Dobre pytanie ale sam nie umiem nadal na nie odpowiedzieć. Po paru dniach mieszkania razem zostaliśmy przyjaciółmi, pamiętasz to? I co nastąpiło potem? Cierpienie. Przyprowadziłaś chłopaka, swojego chłopaka. Byłem wściekły. Zaciskałem ręce w pięści przy każdej jego wizycie u nas. Byłem zazdrosny, i to bardzo. I w końcu przyszedł dzień na który tyle czekałem. Wiem że byłem trochę samolubny ale co zrobić jak się kogoś kocha? Ten chłopak z tobą zerwał a ty przepłakałaś całe trzy noce dla niego. Mówiłem ci wtedy że nie zasługuje na twoje łzy. Nie słuchałaś moich słów.  Po tych trzech dniach bólu mojego i twojego zrozumiałaś wreszcie że niepotrzebnie za nim płaczesz. Że to już koniec i tak miało być. Wszystko wróciło do normy. No może nie zupełnie. Całe te dni przygotowywałem się żeby ci powiedzieć o moich uczuciach.
- Postarałeś się- mrugnęłaś do niego.
- Tak [T.I] chciałem żeby wyszło jak najlepiej. Zabrałem cię tutaj, nad jezioro. To było, jest i będzie nasze miejsce. Przeżywaliśmy tu wszystkie dobre i złe chwile. I nawet gdy powiedziałaś że umierasz kochałem cię i będę cie kochać, zawsze. Pamiętaj o tym- dotknął czołem twojego czoła i czule cię pocałował.
                                                                      ****
Kto by pomyślał że ty i Harry przeżyjecie te ostatnie miesiące najlepiej w całym swoim życiu. Że po nich nastąpi coś okropnego. Że umrzesz. Ostatnie swoje słowa skierowałaś do Harrego. Wasza ostatnia rozmowa była naprawde bardzo prosta. Dwa słowa które zaczęły i "skończyły" wasz związek: Kocham Cię.
 Naj­trud­niej wy­leczyć się z miłości, która przyszła nagle.
Proszę o komentarze :)

niedziela, 28 października 2012

Mam dla was złą wiadomość, przynajmniej tak mi się wydaje. Ponieważ zapisałam sie do kółka dziennikarskiego nie będę mogła CZĘSTO pisać imaginów. Oczywiście nie zawieszam tego bloga ale po prostu będzie mniej czasu, bo będą różne wywiady i ogólnie dużo na głowie. Muszę teraz wymyślić nowy artykuł, wysłać zdjęcia moje do redakcji gdyż są niezbędne, napisać artykuł, odrobić lekcje, nauczyć się itp. Myślę że dam radę, chciałam was tylko o tym poinformować no i przeprosić. Następny imagin pojawi się... właściwie to nie wiem kiedy, jak ładnie poprosicie to spróbuje jak najszybciej :D Przy okazji ładna zima z tej jesieni prawda?+ uczę się piosenki LWWY na gitarze i nagram może wiec czy będziecie chciały to zobaczyc? :)

sobota, 27 października 2012

Liam

Dawno nie było Liama więc proszę. Ten imagin dedykuje wszystkim którzy czytają mój blog. Dziękuje wam za wsparcie.
- Mamo!- krzyknęłaś z pretensjami w kierunku swojej rodzicielki.
- [T.I] nie zachowuj się jak dziecko. Już nie można tego odwołać- odpowiedziała czytając jakieś czasopismo.
- Ale mamo...- nie dokończyłaś bo posłała ci karcące spojrzenie.
Zdenerwowana wyszłaś z salonu i pobiegłaś do swojego pokoju. Zaczęłaś chodzić po całym pomieszczeniu. Byłaś zła na swoich rodziców. Zawsze robili wszystko co ci sie nie podobało. Czy robili to specjalnie? Może, nigdy nie umiałaś ich rozszyfrować. Byłaś zagubioną osiemnastolatką Musiałaś jakoś znieść kolację z zespołem One Direction.
Ubrana w sukienkę za kolana zmierzałaś w kierunku jadalni z której dochodziły już głośne śmiechy i rozmowy. Nie cierpiałaś kolacji z zespołami którymi akurat "zajmował" się twój tata.
- Dzień dobry- uśmiechnęłaś się z wymuszeniem i usiadłaś przy stole. Oczy wszystkich chłopców byli skierowane w twoją stronę. Czułaś się dość niekomfortowo ale nie chciałaś tego po sobie okazywać.
- To jest moja córka [T.I]- powiedział twój tata z dumą w głosie.
- Ładna córka- usłyszałaś szept chłopaka z lokami. Mimowolnie zarumieniłaś się lekko.
- Cieszę się że zaczynamy współprace- odezwał się blondyn.
Podniosłaś głowę i spojrzałaś na twarze pozostałych będących w pokoju. Zatrzymałaś swój wzrok na oczach jednego z nich. Miał na imię chyba Liam. Twoim zdaniem miał najładniejsze tęczówki ze wszystkich. Kryło się w nich coś niezwykłego, czego jeszcze nie widziałaś. Poczułaś uścisk w żołądku gdy spojrzał na ciebie i lekko się uśmiechnął. Jeszcze nigdy nie doświadczyłaś takiego uczucia.
- Czas na toast- powiedział twój ojciec. -Wyjdźmy na taras.
Wszyscy wstaliście z krzeseł i poszliście do ogrodu. Księżyc tej nocy był zupełnie inny. Bardziej magiczny. Może to zabrzmi trochę dziwnie ale naprawde miałaś takie odczucie. Oparłaś dłonie na barierce i spojrzałaś na niebo. Było na nim tyle gwiazd. Dużo więcej niż zawsze. Czy to normalne?
- Cześć- usłyszałaś głos za sobą.
Odwróciłaś głowę i napotkałaś jego oczy. Liama.
- Cześć- mruknęłaś znów patrząc na gwiazdy.
- Czemu stoisz tu sama?- spytał z troską w głosie.
- Nie lubie takiego towarzystwa- odpowiedziałaś.
- Takiego czyli jakiego?- uniósł delikatnie brew.
Westchnęłaś.
- Rozpieszczonych idoli milionów nastolatek którzy myślą że są najlepsi- spojrzałaś na niego.
- Widocznie nas nie znasz- szepnął i zniknął w budynku.
Miałaś wyrzuty sumienia, ale chciałaś być szczera. Może faktycznie ich nie znałaś?
Całą noc nie mogłaś spać, a nawet jeśli na chwilę zamknęłaś oczy to widziałaś przed sobą tęczówki Liama.
- Co się ze mną dzieje?- szepnęłaś przekręcając się na drugi bok- to pewnie przez to że go tak potraktowałam- podsumowałaś spoglądając na okno.
Postanowiłaś że porozmawiasz z Paynem i już następnego dnia po nieprzespanej nocy udałaś się z tatą do studia. Nigdy nie chciałaś jeździć z nim do pracy więc bardzo się ucieszył gdy sama mu to zaproponowałaś.
Widok piszczących dziewczyn przed budynkiem doprowadzał cię do szału. Dziwiłaś się jak oni wytrzymują przy takich fankach. Wyszłaś z samochodu i dzięki ochroniarzowi weszłaś do studia. W pokoju nagraniowym już czekali na was chłopcy. Jedynie ciemnowłosy mulant gdzieś zniknął.
- Dzień dobry- powiedzieli do twojego ojca.
- Cześć- szepnęłaś patrząc tylko na Liama.
- Cześć [T.I]- mruknął.
- Dobra chłopcy, zaczynamy- usłyszałaś męski głos. Nawet nie zauważyłaś jak zespół wszedł do innego pokoju. wszyscy założyli słuchawki i zaczeli śpiewać. Pierwszy raz słyszałaś ich głosy. Świetnie się dopełniali i prawdę mówiąc byli twoim zdaniem świetni. Uśmiechałaś się ciągle w kierunku Liama ale on tego nie odwdzięczał. Co gorzej kompletnie cię olewał. Po nagraniu chłopak szybko wyszedł z pokoju. Postanowiłaś za nim pójść. Jak się okazało wyszedł by kupić sobie w automacie wodę. 
- Przepraszam- powiedziałaś będąc blisko niego.
- Nie masz za co- odpowiedzial nie zaszczycając cię nawet spojrzeniem.
- Mam Liam bo myliłam się- spojrzał na ciebie- Nie znałam was dobrze ale- wzięłaś głęboki wdech- chcę was poznać.
Pierwszy raz dzisiejszego dnia zobaczyłaś uśmiech na twarzy bruneta.
- Zacznijmy od nowa- podał ci rękę- Jestem Liam Payne.
Parsknęłaś śmiechem.
- A ja [T.I]- uśmiechnęłaś się.
                                                                    ***
Nawet gdy go przeprosiłaś nie mogłaś spać. Czemu ciągle miałaś jego roześmianą twarz przed oczami? Czemu słyszałaś jego głos gdy kładłas się spać? Czemu tak bardzo chciałaś z nim spędzać każdą możliwą chwilę?
- [T.I]- usłyszałaś głos Liama
Znajdowałaś się aktualnie w jego pokoju a on sam poszedł by zrobić ci herbatę.
- Tak?- odwróciłaś się by spojrzeć na niego.
- Proszę- uśmiechnął sie i podał ci kubek gorącej cieczy.
- Dziękuje.
- Mam ochotę na twitcama- powiedział
- No dobrze- poczochrałaś mu włosy i otworzyłaś jego laptopa.
Już po chwili dumnie prezentowałaś się do kamerki internetowej. Jak zawsze śmieliście się i odpowiadaliście na coraz to głupsze pytania. Nie obyło się bez wygłupów.W pewnej chwili Payne uderzył cię poduszką. Tak właśnie zaczęła się bitwa. Zaczeliście się turlać po ziemi. Po chwili Liam przestał cię bić. Znajdowaliście sie w pozycji gdzie brunet leżał na tobie a ty śmiałaś się jak opętana tuż pod nim. Gdy poczułaś że zaprzestał cię bić otworzyłaś oczy i spostrzegłaś twarz Liama tuż nad swoją twarzą. Nastała chwila ciszy podczas chłopak wpatrywał się w twoje oczy. Pod presją odkrząknęłaś i znalazłaś się w pozycji siedzącej. Szybko podziękowałaś fanom którzy oglądali wasz twitcam i pożegnałaś się z nimi. Chłopak siedział w miejscu gdzie jeszcze przed paroma sekundami leżeliście.
- Muszę iść- powiedziałaś szybko i wyszłaś z pokoju.
Odetchnęłaś gdy znalazłaś się na dworze. Byłaś na siebie zła że "uciekłaś" z pokoju. W sumie czułaś do niego to samo co on do ciebie. A on się w tobie zakochał, prawda?
                                                                     ***
- Co ja robie?- pytałaś się w myślach biegnąc do domu Liama.
Nie widzieliście się od paru dni a telefon od Zayna bardzo cie zmartwił. Szybkim krokiem znalazłaś się pod drzwiami twojego przyjaciela. Zapukałaś dwa razy tak jak miałas w zwyczaju. Po chwili usłyszałaś ze drzwi otwierają się. W nich stanął Payne. Jego włosy były lekko zmierzwione a oczy cale podkrążone.
- Co ci się stało?- spytałaś z troską.
- Nic- mruknął
- Mogę wejść?- spytałaś a w odpowiedzi chłopak potrząsnął głową jakby od niechcenia.
Cały dom wyglądał jakby nie zajmowano sie nim od dobrych kilku tygodni. Wszędzie leżały ubrania i talerze oraz szklanki.
- Liam? Co sie z tobą dzieje? Zayn mówił że zmieniłeś się- skrzyżowałaś dłonie na piersiach.
Parsknął.
- Nie zmieniłem się, zresztą co ty możesz o tym wiedzieć jak mną się wogóle nie interesujesz- spuścił głowę patrząc na swoje buty.
Podeszłaś szybko do niego i złapałaś go za podbródek tak by patrzył a ciebie.
- Kto ci takich bzdur naopowiadał?- spytałaś
W jego oczach pojawiły sie łzy.
- Ja to widzę [T.I]- krzyknął i odsunął twoją rękę.
- Nie, Liam. Myślisz że widzisz ale tak naprawdę nie patrzysz nawet- pogłaskałaś go po policzku.
- Widzę- powiedział oburzony.
- W takim razie powinieneś wiedzieć że jesteś dla mnie ważny i- uśmiechnęłas się- podobasz mi się.
Przełknęłaś nerwowo ślinę i spojrzałaś w oczy bruneta. Chłopak delikatnie złapał cię w tali i namiętnie wpił sie w twoje usta. Twoje serce przyśpieszyło a twoje nogi odmawialy ci posłuszeństwa. Gdy nie Payne dawno byś już runęła na podłogę.
- I kocham cię- przygryzłaś dolną wargę gdy wypowiedziałaś te słowa.
Brunet przyłożył swoje czoło do twojego.
- A ja ciebie jeszcze bardziej.
Podobno w miłości bywają upadki i wzloty. Tak było i u was. Czasami nie układało wam się najlepiej a czasami po prostu byliście dla siebie stworzeni. Jednak zawsze wiedziałaś że Liam to ten jedyny który będzie z tobą do końca twojego życia. I gdy nawet teraz siedziałaś na bujanym krześle na tarasie jako już kobieta w podeszłym wieku, zawsze patrzyłaś na gwiazdy. Wspominałaś twarz twojego zmarłego męża i szeptem powtarzałaś wszystkie słowa które do ciebie mówił. Okryta kocem zasypiałaś na tym fotelu który wybraliście razem na waszą piątą rocznice. Nadal czułaś dłonie Liama na swojej talii. Zawsze będziesz pamiętała jego sylwetkę, rysy twarzy, dotyk aż do momentu w którym go spotkasz. Do momentu gdy będziecie znów szczęśliwi.
Kiedy naprawdę zapragniesz miłości, będzie ona czekać na ciebie

Witam was!! Imagin dla was jak już mówiłam. W ostatnim imaginie było naprawdę jak dla mnie dużo komentarzy więc myśle że tym razem bedzie tyle samo a nawet więcej. Dzięki i wszystkie opinie w komentarzach :) Czy u was też pada śnieg? :D

wtorek, 23 października 2012

Niall

Dedykacja dla dla Agi i Kamili - twoich fanek. (podobno moich xd)

Chłopak o niebieskich oczach i blond włosach przemierzał centrum handlowe- znowu. Jak zawsze stałaś w sklepie z odzieżą męską, przy kasie i obserwowałaś coraz to nowych klientów. Nawet nie zorientowałaś się jak obiekt twoich westchnień wszedł do sklepu w którym pracowałaś i zaczął rozglądać sie w poszukiwaniu jakiejś nowej rzeczy. Korzystając z okazji wolnym ruchem podeszłaś do chłopaka.
- Mogę w czymś pomóc?- spytałaś uśmiechając się lekko.
Blondyn zlustrował cię z góry na dół.
- Potrzebuje bluzki- zaśmiał się cicho co nie uszło twojej uwadze.
Nie zważając na jego zachowanie podeszłaś do jednej z półek i zaczęłaś przeglądać jej zawartość. W końcu natrafiłaś na twoim zdaniem idealną bluzkę dla niebieskookiego.
- Przemierz tą- powiedziałaś wkładając mu w dłonie ubranie.
- Dzięki- szepnął kierując sie do szatni. Gdy zniknął za jedną z kotar znów zrobiło się jakoś tak pusto w sklepie.
Stałaś przy kasie spoglądając na blondyna który przeglądał się w lustrze. Koszulka która mu dałaś świetnie podkreślała jego dobrze wyrzeźbioną sylwetkę.
- Pasuje idealnie- powiedziałaś
- Naprawdę?- uniósł kącik ust ku górze.
Kiwnęłaś głową i spojrzałaś na zegar. Za parę minut kończyła się twoja zmiana. Zaczęłaś stukać palcami o blat przy którym stałaś. Po chwili chłopak podszedł do ciebie i zapłacił za bluzkę.
- Jestem Niall- powiedział wyciągając pieniądze.
- [T.I]- odpowiedziałaś patrząc na niego.
- Długo tu już pracujesz?- spytał dość miłym tonem.
- Bardzo długo- uśmiechnęłaś się i zapakowałaś zakupioną przez niego rzecz do torebki foliowej.
Nagle usłyszałaś huk dochodzący z przebieralni.
- Przepraszam musze iść- mruknęłaś
Jak najszybciej oddaliłaś się od kasy i poszłaś w kierunku całego zamieszania. Widok przewróconego wieszaka z ubraniami kompletnie wyprowadził cię z równowagi.
Po sprzątnięciu całego bałaganu ponownie poszłaś w kierunku kas. Chłopaka już nie było jednak na blacie dostrzegłaś niewielki skrawek papieru. Wzięłaś kartkę do rąk.
"To mój numer. Zadzwoń. Niall"
Następne "słowo" to rząd cyfr.
- Niall- powtórzyłaś uśmiechając się sama do siebie.
                                                                             ***
Będąc w domu długo myslałaś nad tym czy zadzwonić do nieznajomego czy też nie. W sumie to go już trochę znałaś. Nie namyślając się dłużej wpisałaś liczby do swojej komórki i zadzwoniłaś pod wskazany numer. Po chwili chłopak odebrał.
- Halo?- usłyszałaś jego melodyjny głos.
- Cześć, tu [T.I]- powiedziałaś jednak zdając sobie sprawę ze nie zna twojego imienia dokończyłaś- pracuje w sklepie w centrum handlowym
- A, cześć [T.I]- blondyn od razu sobie przypomniał- no tak, zostawiłem ci karteczkę byś zadzwoniła. Pokiwałaś twierdząco głową jednak po paru minutach zorientowałaś się ze on cię nie widzi. Uderzyłaś się w czoło robiąc tak zwanego "face palma" i wróciłaś do konwersacji.
- Chciałabyś może gdzieś wyjść? Na przykład  do kawiarni- spytał.
- Chętnie- odpowiedziałaś radośnie.
- Dobrze, przyślij mi swój adres to po ciebie wpadnę.
- Jasne, do zobaczenia.
Nie minęło wiele minut a chłopak stał pod drzwiami twojego domu, co więcej, miał w ręku kwiaty Wręczył je tobie  i poszliście coś zjeść. 
                                                                                ***
Od waszego pierwszego spotkania minęło już dobre parę miesięcy. Nadal utrzymujecie ze sobą kontakt. Pewnego razu Niall zadzwonił do ciebie cały roztrzęsiony.
- [T.I]- mówił zapłakanym glosem- mogłabyś do mnie przyjść?- spytał.
- Jasne, zaraz będę- powiedziałaś szybko i się rozłączyłaś. Zwolniłaś sie z pracy i pobiegłaś w stronę domu Nialla. Zapukałaś pare razy w drzwi od jego mieszkania. Nie czekałaś zbyt długo aby ktoś ci otworzył. Horan ruchem dłoni zaprosił cię do środka. Miał podkrążone włosy i włosy w nieładzie. Runęłaś na kanapę trochę zmęczona ale w pełni przygotowana na rozmowę z Irlandczykiem.
- Dlaczego zerwanie tak bardzo boli?- z jego oczu zaczęło skapywać coraz więcej łez.
Usiadł koło ciebie i mocno cię przytulił. Pogłaskałaś jego włosy.
- Jestem przy tobie, pamiętaj- szepnęłaś.
Chłopak na chwilę si od ciebie odsunął i spojrzał ci w oczy.
- Dobrze mieć taką przyjaciółkę jak ty [T.I]- powiedział i pociągnął nosem.
Właśnie, tylko przyjaciółkę.
Prawda bolała ale o to chyba chodzi w miłości. Niall nigdy cię nie pokocha, wiedziałaś o tym. Ciężko było sobie to uświadomić. Blondyn co chwilę widywał sie z innymi dziewczynami. Cierpiałaś. Inaczej tego nie można określić. Chciałaś, umrzeć? Tak to chyba tego pragnęłaś od paru dni albo raczej tygodni.   Pragnęłaś szczęścia, którego chyba nie mogłaś znaleść na Ziemi. Nie teraz.
Późnym popołudniem wreście zeszłaś z łóżka i postanowiłaś wyjść na miasto. Od paru dni ciągle przesiadywałaś w swoim mieszkaniu kompletnie się załamując. Nie tego chciałaś od życia. Wolnym krokiem chodziłaś po ulicach Londynu. Wszyscy strasznie się śpieszyli, co chwilę byłaś postrącana przez ludzi w garniturach którzy prawdopodobnie szli na jakieś ważne spotkanie. Cały ten świat był dla ciebie dosć dziwny, nie dla ciebie. Postanowiłaś pójść do Nialla. Co prawda widzieliście się wczoraj ale to dla ciebie było za mało. Powoli doszłaś do domu Horana. Jak zawsze zadbany mały ogród. Zapukałaś do drzwi. Po chwili ujrzałaś głowę blondyna wystającą z pomiędzy drzwi i ściany.
- O cześć [T.I]. Co tu robisz?- spytał zdezorientowany.
- Przyszłam do ciebie, mogę wejść?- uśmiechnęłaś się lekko.
- Wiesz, jestem bardzo zajęty- powiedział cicho.
Kochanie kto przyszedł?- usłyszałaś kobiecy głos dochodzący z domu Nialla.
- Zajęty tak?- rzuciłaś i odwróciłaś się na pięcie.
- [T.I]- krzyknął ale ty nie zaszczyciłaś go spojrzeniem. Po prostu odbiegłaś.
Czy przez to można nazwać cię tchórzem?
Zabolało. Niall Horan właśnie złamał ci serce. Może to dziwne lub nie ale zdałaś sobie sprawę że nie potrzebują cię tu. Nikt cię nie potrzebuje.
Piszę ten list w moim pokoju w którym muszę zostawić tyle wspomnień związanych z tobą. Tych dobrych oraz tych złych. Jest bardzo wcześnie, pewnie jeszcze śpisz. Pamiętasz jak razem leżeliśmy w twoim ogrodzie i obserwowaliśmy chmury? Co chwilę śmiałeś się z kształtu jaki właśnie przybrały. Wtedy mogłam powiedzieć, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi na świecie. No właśnie, wtedy. Coś się zmieniło Niall. Nie wiem czy to ja jestem inna czy ty, ale musze ci powiedzieć jedno przed moją śmiercią. Zraniłeś mnie. Naprawde to zrobiłeś Niall a wiesz jak ciężko tego dokonać. Czuję teraz tą niesamowitą pustkę. Wiem że będzie mi ona jeszcze towarzyszyła przez parę następnych minut. Może to niesprawiedliwe że piszę tu o tym ale nie mogę inaczej. Nie mogę ci tego powiedzieć prosto w twarz wiedząc że układasz sobie właśnie życie z kimś innym Niall. To boli, wiesz? Tak okropnie boli. Próbuje właśnie uniknąć spotkania z tobą. Możesz teraz pomyśleć ze jestem tchórzem. Nie obrażę się za to. Nie gdy bedę daleko od ciebie. Powiem ci teraz coś czego nie mogłabym ci powiedzieć w naszej codziennej rozmowie. Zakochałam się w tobie. Tak cholernie cię kochałam. No właśnie, kochałam. Nie myśl że gdybym tu pozostała coś by sie zmieniło. Tak samo kochałabym cię ukrycie i tak samo ty byś o tym nie wiedział. Znalazłbyś sobie lepszą i z całego serca ci tego życzę. Byś odnalazł szczęście. Może to głupie ale teraz sie z tobą pożegnam. Już na zawsze. Będę cię obserwować, tam z góry. Tam gdzie patrzyliśmy gdy byliśmy sami w twoim ogrodzie. Proszę nie płacz za mną, bo wiesz że nienawidze gdy płaczesz. Kocham cię
                                                                                                                    Twoja [T.I].
I pomyśleć, że do ostatniej chwili miałaś nadzieję na lepsze życie. Nawet po tym gdy zrobiłaś na ręcę parę kresek nożem. Tak, nożem. Nie chciałaś mieć powolnej śmierci. Chciałaś zginąć szybko i bezboleśnie. Zawsze tego pragnęłaś ale nie wiedziałaś że to musiało nadejść tak niespodziewanie. Jakby z jednego dnia na drugi zniszczyło się całe życie. Jednak jak miałaś żyć w świecie w którym cierpiałaś jak nikt inny? No właśnie, jak?
                                                          ***
Tak jak obiecałaś, obserwowałaś blondyna z góry. Widziałaś że parę razy jakby niedowierzając czyta twój list specjalnie napisany dla niego. Zostawiłaś go w miejscu w którym tylko Niall mógł go znaleść. To było wasze wspólne miejsce. Widziałaś jego łzy i gorzki krzyk. Nie chciałaś tego słyszeć ale co mogłaś zrobić? Nie chciałaś by cierpiał. Nie tak. Widziałaś jak z dnia na dzień mizernieje w oczach. Jak staje się coraz bardziej blady i chudszy. Nic nie jadł. Chodził po mieszkaniu, płakał. Godzinami przesiadywał nad twoją trumną zakopana już w ziemi. Mowił sam do siebie, a raczej do ciebie. Słyszałaś każde jego slowo, każdy jego szept i każdy jego krzyk. Też cię kochał. Nie dostrzegłaś tego, dopiero teraz ci o tym mówił. Tęskniłaś za jego dotykiem. Kiedyś powiedział że do ciebie już niedługo przyjdzie. Że będziecie szczęśliwi razem. Nigdy nie znalazł tej prawdziwej miłości. Nie mógł jej znaleść bo ciągle o tobie myślał. Będziesz na niego czekać wieczność, tyle ci jeszcze pozostało.
Zra­nione miłością ser­ca krzyczą jak sza­lone. A pośród ciszy, w mękach ko­na człowiek

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ale czekam na wasze opinie. Następny będzie z Lou :)

piątek, 19 października 2012

Niall

Z dedykacją dla Kamili Kijewskiej :) Następny również będzie o Niallu. Zapraszam do czytania.
Siedziałaś na balkonie rozglądając się za swoim przyjacielem. Miał do ciebie wpaść by porozmawiać o czymś ważnym. Od pewnego czasu czułaś do niego więcej niż przyjaźń ale uważałaś że to minie. Wiedziałaś że idzie gdyż usłyszałaś piski dziewczyn, a potem zauważyłaś biegnącego w kierunku twojego domu Nialla. Tak to ten Niall Horan był twoim przyjacielem. Zeszłaś na dół otwierając mu drzwi. Wbiegł do twojego domu i  zatrzasnął wejście uniemożliwiając tym samym dostęp do mieszkania. Wspiełaś sie na palce i pocałowałaś blondyna w policzek a ten od razu się rozweselił.
- Masz ochotę na coś do picia?- spytałaś gdy Niall spokojnie siedział na sofie przyglądając się tobie.
- Nie dzięki.- powiedział ciągle uśmiechnięty.
- Jesteś pewien? Przecież biegłeś pewnie przez parę ulic. - odpowiedziałaś niedowierzając.
Mieszkał od ciebie trochę dalej jednak lubił do ciebie przychodzić a ostatnio robił to coraz częściej.
- Naprawdę nie trzeba. Słuchaj bo mam sprawę.
- Słucham- popatrzyłaś w jego niebieskie oczy.
Chłopak przez chwilę nic nie mówił. Wziął głeboki wdech i powiedział.
- Wyjeżdżam
Nie wierzyłaś w to co usłyszałaś. Przyjaźniliście się od zawsze, a on tak po prostu wyjeżdża. Poczułaś że łza płynęła po twoim policzku. Wytarłaś ją patrząc na Horana.
- I chciałbym wiedzieć czy nie chcesz pojechać z zespołem i ze mną  w trasę. Traktuj to jak wakacje.
Wstałaś z kanapy zdezorientowana. Wymówiłaś ciche "tak" i usiadłaś na kolanach chłopaka pełna radości i podekscytowania. Bardzo dobrze znałaś i dogadywałaś się z całym zepołem. Byli świetnymi przyjaciółmi których nie chciałaś stracić.
Nadszedł dzień wyjazdu. Pogoda była bardzo nieprzyjemna. Padało i miała być burza. Do miasta w którym miał się odbyć pierwszy koncert jechaliście samochodem chłopaków. Prowadził Liam. Obok niego siedział Harry. Za nimi siedzieli Zayn i Lou a ty z Niallem siedzieliście w ostatnim "rzędzie" foteli. Po półgodzinnej jeździe zasnęłaś.
Obudził cię grzmot. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Louisa który przytulał się Zayna.
- Ej co się stało?- spytałaś głaszcząc Tomlinsona po włosach. Był dla ciebie jak brat. Zawsze cię rozweselał i dbał o ciebie.
- Głupio mi o tym mówić- odpowiedział cicho spuszczając głowę.
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Boję się jazdy w czasie burzy- odparł po paru minutach. Był jak małe dziecko którym mogłaś się zajmować. Kochałaś go jak i całą resztę.
-  Nie martw się. Powiem szczerze że ja też się boję- uspokoiłaś go przytulając do siebie. Jednak siedzenia uniemożliwiały wam swobodne relacje fizyczne dlatego po chwili odsunęłaś się od niego.
Próbowałaś zasnąć ale błyskawice i grzmoty nie pozwalały ci na to. Przytuliłaś się do Horana który siedział obok ciebie i słuchał muzyki. Uśmiechnął się i objął cię ramieniem gładząc cię po włosach.
- Nie bój się- szepnął a ty jeszcze mocniej wtuliłaś sie w jego tors.
To było jakby ten uroczy  blondyn w jednej chwili mógł cię uratować przed złem na całej Ziemi. Jak twój osobisty bohater, ktoś kto będzie zawsze przy tobie. W jego ramionach czułaś sie taka bezpieczna. Przymknęłaś na chwilę oczy i zapomniałaś o otaczajacym was świecie. Przez chwilę zapomniałaś nawet gdzie się znajdujesz jednak głośny grzmot wybudził cie z tego transu. Przez swój lęk odskoczyłaś od Horana jak oparzona zaistniałą sytuacją. Chłopak posłał ci kojące spojrzenie by następnie ponownie objąć cię ramieniem. I znów ten błogi spokój.
- Jesteśmy już- usłyszałaś przy swoim uchu męski głos  należący tylko do jednej osoby, do twojego przyjaciela. Jego oddech otulił twój policzek oraz kawałek szyi.
Przetarłaś zaspane oczy i wstałaś wyciągając ręce mocno w górę. Ziewnęłaś, ale na widok niebieskich oczu tuż przy twojej twarzy zamknęłaś buzię i odwróciłaś wzrok. Wysiadłaś z auta i spojrzałaś na budynek w którym mieliście przenocować pare nocy. Gwizdnęłaś na widok białych ścian i idealnie zadbanego oraz wielkiego ogrodu.
- Podoba się?- spytał niebieskooki prowadząc cie do wejścia.
- Jeszcze jak- uśmiechnęłaś się- A gdzie moje torby?- weszłaś do domu.
- Są już w twojej sypialni- odpowiedział Niall.
- Chyba muszę podziekować osobie która zrobiła mi taką przysługę z tymi bagażami- zagadnęłaś rozglądając się po pomieszczeniu w którym byliście.
- No to się pospiesz bo jestem głodny a nie będę czekać długo- zaśmiał się.
- Dziękuje za wniesienie moich walizek- pocałowałaś chłopaka w policzek. Chłopak lekko drgnął i spojrzał ci prosto w oczy. Z tej odległości tęczówki Horana były dokładnie takie jak ocean a może i bardziej błękitne. Odkrząknęłaś i odwróciłaś się na pięcie, plecami do twojego przyjaciela.
- Co ja robie?- pytałaś się w myślach ale twoim zdaniem ta sytuacja była nadzwyczaj dziwna. - Kto ostatni w kuchni ten będzie spał na podłodze- krzyknęłaś próbując rozładować napięcie i szybko pobiegłaś do pomieszczenia gdzie znajdowała się kuchnia. Blondyn przybiegł do niej jako drugi dlatego zaczęłaś krzyczeć że śpi na podłodze i że wygrałaś.
- Skoro mam spać na podłodze to pozwól chociaż że w twoim pokoju- mruknął patrząc ciągle na ciebie.
Bez wahania zgodziłaś się. Miałaś szansę zobaczyć twojego przyjaciela jak śpi na ziemi, takich rzeczy nie wolno przegapiać. Ze względu na to że było już dosyć późno zrobiłaś coś do jedzenia i zostałaś zaprowadzona przez Horana do swojego pokoju. Był dość duży. Zawsze chciałaś mieć łóżko z baldachimem i tak zadbane meble. Uśmiechnęłaś się na widok sypialni i wskoczyłaś na łóżko.
- No to co, gotowy na noc spędzoną na ziemi?- zwróciłaś sie do chłopaka który nadal stał w przejściu.
- Miałem nadzieje że w czasie kolacji o tym zapomnisz- zaśmiał się.
- Takich rzeczy się nie zapomina- mrugnęłaś do niego i rzuciłaś w jego stronę poduszkę.
- Za co to?- spytał gdy nie udało mu sie. złapać lecącej rzeczy i oberwał po twarzy.
- To po to żeby ci było wygodniej- parsknęłaś śmiechem i wyjęłaś z walizki swoją piżamę. Poszłaś do łazienki w celu przebrania się i umycia. Gdy wykonałaś już te czynności wróciłaś do pokoju. Na widok blondyna, w samych bokserkach, leżącego na dywanie zarumieniłaś się. Nie zważając na okoliczności podeszłaś do łóżka i położyłaś się na nim. Nadal czułaś jak na twojej twarzy znajdują się rumieńce.
- Dobranoc- szepnęłaś i zgasiłaś światło.
Bez względu na to że byłaś zmęczona nie mogłaś zasnąć. Horan ciągle kręcił się na ziemi. Też nie mógł zasnąć, w końcu mu się nie dziwiłaś. Kiedyś miałaś "przyjemność" spać na podłodze. To nic fajnego. Zaświeciłaś lampkę przy swoim łóżku i spojrzałaś na chłopaka. Widać było że nie wygodnie mu.
- Nie mogę patrzeć jak tak się męczysz. Wskakuj- uśmiechnęłaś się w jego stronę. Gdy tylko wypowiedziałaś te słowa, Niall jakby przygotowany na to, zebrał się z ziemi i ułożył się obok ciebie. Zgasiłaś światło i zamknęłaś oczy. Dziwne uczucie gdy jesteś świadoma tego że obok ciebie leży sławny piosenkarz oraz twój przyjaciel w samych bokserkach. Przekręciłaś się na drugi bok by mieć pełny widok na blondyna. Widziałaś tylko kontury jego ciała gdyż było zbyt ciemno. Widziałaś że się uśmiecha i patrzy ci prosto w oczy. Nawet w ciemności było widać jego nieziemskie tęczówki. Był dobrze zbudowany i naprawdę bardzo przystojny. Pod wpływem impulsu przytuliłaś się do jego torsu i zaczęłaś "rysować" na jego nagiej klatce piersiowej kółka. Miał delikatną skórę, jak jedwab czy jakiś inny materiał. Położył brodę na twojej głowie i otulił cię ramieniem. Szczerze mówiąc było naprawdę bardzo przyjemnie. Pocałował cię delikatnie w czoło i przytulił cie jeszcze mocniej. W takiej pozycji mogłabyś zasypiać każdej nocy.
Obudziłaś się w bardzo dobrym nastroju. Widok jeszcze śpiącego Horana pobudził cię do życia a jego opięte bokserki zachęciły do pobudki. Przygryzłaś dolną wargę. Potrząsnęłaś głową by wybic sobie pomysł pocałowania chłopaka z głowy i wstałaś by poszukać jakichś ubrań.
Ubrana już zeszłaś na dół i zrobiłaś sobie śniadanie. Za pare godzin miał sie odbyć pierwszy wywiad chłopców w tym mieście więc nie byłaś zdziwiona wczesną pobudką Hazzy i Lou. Usmiechnęłaś się do nich serdecznie i zrobiłaś im jakieś kanapki.
- Jesteś aniołem- powiedzieli obaj gdy położyłaś przed ich nosami talerze z całą stertą jedzenia.
Parsknęłaś śmiechem i poszłaś do salonu. Włączyłaś telewizor i przez następne godziny oglądałaś jakiś program.
- [T.I] chodź! Już jedziemy- po domu rozległ się donośny głos Liama.
W pośpiechu założyłaś budy i pobiegłaś do samochodu.
Kolejny durny wywiad i praktycznie te same pytania. Nie miałas pojęcia jak oni to wytrzymują ale nie chciałaś się wtrącać. W pewnym momencie prowadząca zaprosiła parę fanek z widowni na scenę. Oczywiście większość z nich piszczała gdy znalazły sie w pobliżu chłopców. Wywróciłaś teatralnie oczami i skupiłaś sie na wywiadzie.
- Dobrze więc ty Niall i Harry nie jesteście w związku. Napewno dziewczyny ucieszyłyby się gdybyście je pocałowali w policzek.- cała widownia zaczęła wrzeszczeć.
Po tych słowach widziałaś niepewny wzrok Horana na sobie. Pokiwałaś głową ze sztucznym uśmiechem. W końcu musieli robić to co im każą. Wypełnili prośbę kobiety. Niall był trochę speszony ale również to zrobił. Za każdym razem gdy całował kolejną dziewczynę czułaś uścisk w żołądku. Spuściłaś głowę patrząc na swoje buty. W sumie nic ciekawego w ich nie było ale mogłaś patrzeć na wszystko inne oprócz tego widoku. Czy to coś dziwnego?
Po całym "show" One Direction zbiegli ze sceny i podeszli do ciebie.
- Gdzie teraz?- spytałaś patrząc na Nialla. Był jakiś inny przed wywiadem niż teraz. Trochę się zmartwiłaś ale jednak nie chciałaś okazywać tego po sobie. Postanowiłaś że porozmawiasz z nim o tym gdy będziecie juz w swoim tymczasowym domu.
- Może na pizze?- spytał Styles a wszyscy mu przytaknęliśmy, oprócz Horana.
Po chwili znaleźliśmy się w pizzerii.
- [T.I] możemy pogadać?- blondyn złapal cię za nadgarstek i pociagnął w stronę wyjścia z budynku. Gdy znaleźliście się na zewnątrz uniosłaś jedną brew by oznajmić chłopakowi że czekasz na to co ma ci do powiedzenia.
- Wiesz [T.I]- zaczął pocierać ręce o siebie- bo, no tak jakoś wyszło że- nie mógł znaleść odpowiednich słów więc zbliżył swoją twarz do twojej i uśmiechając się tuż przy twoich ustach, pocałował cię.  Nie można określić co w tamtej chwili czułaś. Te uczucie jest nie do opisania.
- Też cię kocham- powiedziałaś między długimi pocałunkami.
W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej pory.


Jak sie podoba? Wybaczcie ale mam urwanie głowy bo nie było mnie tydzień w szkole i musze nadrabiać. Szczerze powiem że nienawidzę historii i geografii. Po prostu to mi nie wychodzi a z tego mam klasówki. Ehh mogę stwierdzic ze przez historie nie zdam bo facet mnie nienawidzi. To "pochwalcie" sie swoimi opiniami na temat tego imagina w komentarzach :)

czwartek, 18 października 2012

THANKS!

Dziekuje wam za ponad 23 tysiące wyświetleń!! Gdy to zobaczyłam to po prostu byłam w szoku :) No i dziękuje również za szczere opinie i za to że ogólnie tutaj wchodzicie i czytacie te moje "bazgroły". Szczerze powiem że gdyby nie wy to dawno przestałabym pisać ten blog, no cóż pomyliłam się mówiąc że jestem beznadziejna w pisaniu imaginów *skromność*. No ale i tak ludzie bardzo się ciesze ze tu zaglądacie!! Przy okazji powiem wam że pisze imagin z Niallem i powinien się on już pojawić jutro :) Mam nadzieje że wam się spodoba :D Dobranoc i jednokierunkowych :*

środa, 17 października 2012

Louis

Na samym początku chciałabym was powiadomić że na imaginy na konkurs czekam do następnej soboty, mam nadzieje że wystarczy wam czasu i przypominam że wysyłamy imaginy na mój e-mail: patrycja_muzyka@interia.pl lub na mój nr gg :)

Niebieskie oczy. Nie! Nie, niebieskie. Szare. Tak, szare. Brązowe lekko opadające na czoło włosy i ten uśmiech. Uśmiech który mógł cię doprowadzić do zawału. Czując jego rękę na twoim ramieniu zatonęłaś w jego radosnych tęczówkach. A słysząc słowa wypływające z jego ust, roztopiłaś się niczym kawałek lodu w bardzo upalny dzień. Dosłownie. I nagle BUM! Obudziłaś się.
 Kolejny dzień doprowadzał cię do skraju wytrzymałości. Nie dość, że rano budzik nie zadzwonił  to jeszcze musiałaś biec trzy kilometry do szkoły, bo ten niezawodny autobus nie przyjechał do twojej okolicy. Z trudem złapałaś oddech gdy znalazłaś się w budynku tak zwanym "szkoła". Było dwadzieścia minut po ósmej, a ty biegłaś jak szalona w poszukiwaniu sali, w której podobno miały odbywać się nowe zajęcia. Odetchnęłaś z ulgą gdy w końcu usiadłaś w tej, jak ci sie tym razem wydawało, miękkiej ławce.
- Dobrze, zaczynamy zajęcia z fotografii- usłyszałaś głos nauczyciela- ale nie ma jeszcze jednej osoby- spojrzał na listę wyczytując imię i nazwisko chłopaka który powodował na twoim ciele miliony dreszczy- Louis Tomlinson.
Nagle do klasy wpadł zdyszany chłopak. Na czole miał parę kropli potu które świadczyły o tym że bardzo się zmęczył.
- Powtórka z rozrywki- mruknął nauczyciel mając na myśli ciebie, ponieważ kiedy wbiegłaś parę minut czy nawet sekund do sali wyglądałaś prawdopodobnie bardzo podobnie do Tomlinsona- Louis, proszę usiądź z [T.I]- nagle cały świat stanął w miejscu, dla ciebie oczywiście.
Brunet spojrzał na ciebie i uśmiechnął się radośnie. Pokiwał twierdząco głową i zajął miejsce obok ciebie. Siedziałaś jak słup soli patrząc co chłopak robi.
- Omówmy teraz zasady panujące w tej klasie- powiedział nauczyciel swoim nadzwyczaj głośnym głosem i skupił się na wyliczaniu czego nie wolno a co wolno, jednak ty go nie słuchałaś. Byłaś zbyt zajęta obserwowaniem profilu Tomlinsona. Byłaś pewna że brunet widzi że na niego patrzysz bo co chwilę odwracał wzrok w twoją stronę i uśmiechał się pod nosem gdy twoje tęczówki niespodziewanie krążyły po pomieszczeniu w momencie gdy on patrzył na ciebie. Jeszcze nigdy nie byłaś w sytuacji gdy czułaś jak twoje policzki są coraz bardziej czerwone.
- Będziemy razem w parze- spytał niespodziewanie gdy nauczyciel skończył mówić i zadzwonił dzwonek.
- W jakiej parze?- uniosłaś lekko brew.
- No w parze na tej projekt czy jak to tam pan mówił.
Kompletnie nie wiedziałaś o co chodzi ale kiwnęłas głową na znak zgody.
- To fajnie- usmiechnął się do ciebie zniewalająco i pochylając się nad twoim uchem szepnął- do zobaczenia [T.I].
Jestem pewna ze w tamtej chwili twoja twarz przybrała odcień dojrzałego pomidora.
                                                                       ***
- Czyż on nie jest idealny?- mówiłaś zapatrzona na chłopców, w tym Lou, którzy właśnie mieli trening piłki nożnej. Siedziałaś w tamtym momencie na wzgórzu, koło boiska, razem ze swoim przyjacielem Liamem Paynem.
- Tak, tak jest idealny- mówił czytając książkę.
- Liam, skup się. Pomóż mi, ja tu padam na zawał serca a ty książke czytasz- zmarszczyłaś nos.
- Przepraszam- mruknął kierujac swoje oczy na ciebie.
- No, tak lepiej- poczochrałaś jego nadzwyczaj ładnie ułożone włosy i zaczęłaś się śmiać z jego miny. W tym samym momencie on zaczął cię łaskotać.
- Prosze, przestań- krzyczałaś przez śmiech.
- Zmuś mnie- uśmiechnął się
- Liam, proszę- po tych słowach chłopak usiadł i pomógł ci wstać z pozycji leżącej.
                                                                       ***
Następnego dnia znów miały się odbyć zajęcia z fotografii tylko, że tym razem po lekcjach. Czekałaś na ten moment od chwili gdy obudziłaś się. Gdy dzwonek zadzwonił po twojej ostatniej lekcji w pośpiechu wrzuciłaś wszystkie książki do torby i pobiegłaś w stronę sali w której miały być dziś zajęcia. Otworzyłaś drzwi dość delikatnie i weszłaś do pomieszczenia. Louis stał oparty o parapet tyłem do ciebie ale po za tym nikogo nie było. Odkrząknęłaś. Chłopak od razu sie odwrócił. Na jego twarzy gościł uśmiech.
- Czemu nikogo nie ma?- spytałaś trochę zbyt podejrzliwie
- Nauczyciel odwołał zajęcia- odparł brunet przyglądając ci się.
- Dlaczego ja nic o tym nie wiem?- podtrzymywałaś kontakt wzrokowy.
- Nie wiem- wzruszył ramionami
- To dlaczego ty tu jesteś?- to brzmiało trochę jak przesłuchanie jednak bałaś się zacząć normalna rozmowę bo byłas pewna ze powiesz coś głupiego.
- Miałem nadzieję że przyjdziesz- powiedział bez jakiegokolwiek wstydu.
Spuściłaś głowę zakrywając tym sposobem rumieńce.
-Miał nadzieję- powtarzałaś w myślach.
- [T.I] mogę cię odprowadzić do domu?- spytał
- A co jeśli powiem że nie?- postanowiłaś sie z nim trochę podroczyć.
- To ja będę nalegał- zrobił oczy jak pięciozłotówki- i tak nie masz wyjścia- wziął twoją torbę na ramię a ciebie na plecy.
- Co ty robisz- krzyczałaś przez śmiech.
- Chcę cię zabrać do domu- uśmiechnął się słodko
- Dobrze, możesz mnie odprowadzić tylko puść- zgodził się i postawił cię na ziemi.
- Wiedziałem że się zgodzisz- skomentował otwierając ci drzwi od szkoły.
- Jasne
- Wątpisz w moje słowa?- uniósł brwi
- Ależ skąd- zaśmiałaś sie
- No, mam nadzieję- mrugnął do ciebie
Po chwili ciszy Lou zaczął się ciebie pytać o twoje zainteresowania i tym podobne. Również dużo dowiedziałaś się o nim. Tyle dni a nawet lat czekałaś na to by z nim porozmawiać w tej chwili nie pragnęłaś niczego innego tylko przytrzymać tą chwilę jak najdłużej, zatrzymać czas. Tak po prostu.
Po paru tygodniach Louis wyznał ci że podobasz mu się. Zostaliście najbardziej wyróżnianą parą w szkole. Ty- dość lubiana, znaczy lubiły cię osoby które cię poznały, dobrze ucząca się, zawsze miła dla innych, nigdy nie wdająca się w kłótnie, mająca jednego najważniejszego przyjaciela, Liama. On- wysportowany, lubiany przez wszystkich, znany, przystojny, miły, martwiący się o innych ludzi, nie uczył sie dobrze, do czasu aż cie poznał. Udzielałaś i udzielasz mu lekcji ze wszystkich przedmiotów. W pewnym sensie dopełniacie się jednak Liam nie spadł na trzeci plan. To on zawsze był i będzie jedna z ważniejszych ludzi w twoim życiu. Cieszysz się że Lou i Payne poznali sie i polubili. Kochasz Liama jak brata a Louisa jak chłopaka, twojego chłopaka.
- Na zawsze razem- powiedział gdy raz byliście na ognisku u jego znajomych.
- Nigdy osobno- szepnęłaś wtulając się w jego koszulkę.
O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słod­ka i ma kształt. Spróbuj zde­finiować kształt gruszki.
 Proszę o komentarze :)

poniedziałek, 15 października 2012

Moje zacne pomysły

To napisze tak od "czapy". Więc postanowiłam dać wam tym razem pole do popisu i spytać jakiego imagina byście tym razem chciały? Szczerze powiem że teraz bardzo dużo czytam o Larrym, Ziallu itp. Może chciałybyście abym napisała imagina lub bloga o jakimś BROMANCE chłopców? Do tego mam pytanie jeszcze jedno gdyż wpadłam na pomysł KONKURSU, chodzi o to żebyście napisały IMAGINA i wysłały go mi. Jestem teraz chora więc będę miała mnóstwo czasu na przeczytanie wszystkich wysłanych imaginów. Najlepszy będzie opublikowany na moim blogu oraz autorka zostanie administratorką na mojej stronie na fb i razem będziemy ją prowadzić, ponieważ potrzebuje teraz pomocy. Imagin piszecie z dowolnym członkiem One Direction i wysyłacie na mój e-mail: patrycja_muzyka@interia.pl. Podoba się wam mój pomysł? Jeśli jesteście zainteresowane to piszemy w komentarzach.

sobota, 13 października 2012

Zayn cz.6

Chce was bardzo przeprosić, dziś mi przywieźli komputer i właśnie pisze chyba ostatnią cz tego opowiadania. Jeszcze raz bardzo was przepraszam.

Czasami ludzie nie zasługują na złe traktowanie, czasami po prostu trzeba lepiej poznać człowieka zanim cokolwiek o nim się powie. Może tak właśnie było z tobą? Może potrzebowałaś więcej uwagi. Czekałaś na kogoś kto się tobą "zaopiekuje"? To tylko przypuszczenia, a może prawda. Patrząc na Malika coraz częściej zdawałaś sobie sprawę że ten chłopak ciebie "odkrył". Zainteresował sie tobą i otworzył cię.
- Jak to o czym Zayn?- spytałaś chyba trochę za głośno, bo aż drgnął- o tym że mówisz w szkole, że spałeś ze mną!- krzyknęłaś
- Nic takiego nie mówię- powiedział spokojnie.
Opadłaś na kanapę obok mulanta i schowałaś twarz w dłoniach.  Jak mogli kolejny raz cię oszukać? Nic z tego nie rozumiałaś, w końcu czym ty im zawiniłaś? Poczułaś jak Zayn przytula cię do siebie. Przylgnęłaś do jego torsu. Na chwilę zapomniałaś o wszystkich upokorzeniach jakich doświadczyłaś nie raz w życiu. Czułaś się bezpieczna.
- Spójrz mi w oczy i powiedz to jeszcze raz- poprosiłaś. Chłopak ujął twoją twarz w dłonie.
- Nic takiego nie mówie [T.I]- szepnął całując cię lekko w usta. Poczułaś dreszcze na całym ciele. Pogłębiłaś pocałunek lekko się uśmiechając.
- Wierzysz mi?- spytał odrywając się na chwilę od ciebie.
Pokiwałaś twierdząco głową i po raz kolejny tego dnia przytuliłaś się do Zayna. Czułaś jego przyśpieszony oddech na swoim czole. Mocniej wtuliłaś się w jego ciało i mimowolnie przymknęłaś oczy napawając się jego zapachem.
                                                                        ***
Któregoś dnia stałaś w kuchni by przygotować sobie obiad. Była sobota a ty do południa nie miałaś co robić. Nagle poczułaś czyjeś dłonie na swojej talii.
- Zayn?- spytałaś obracając się. Spotkałaś się jego brązowymi tęczówkami które tak niesamowicie hipnotyzowały.
- Witaj kochanie- pocałował cię.
- Jak w pracy?- spytałaś wracając do poprzedniej czynności.
- Wiesz [T.I]- odkrząknął.
W jego głosie słyszałaś smutek wymieszany z bólem.
- Co sie stało?- odwróciłaś się w jego stronę unosząc lekko jedną brew ku górze.
- Jedziemy w trasę koncertową na dwa miesiące- spuścił głowę.
- Kiedy wyjeżdżacie?- po twoim policzku spłynęła samotna łza
- Za trzy dni- odpowiedział cicho jakby bał się twojej miny.
- Damy radę kotek- uśmiechnęłaś się smutno.
- Wiem, ale dwa miesiące życia bez ciebie to jak dwa miesiące życia bez tlenu- przytulił cię mocno.
                                                                            ***
Trzy dni minęły bardzo szybko. Cały czas spędzaliście czas ze sobą, ale teraz staliście całą siódemką na lotnisku. Eleanor przytulała Louisa, chłopcy rozmawiali ze sobą a ty i Zayn siedzieliście na jednej z ławek.
Nadszedł czas rozłąki, czas którego tak się bałaś.
Samolot do Francji odleci za 10 minut, pasażerowie proszeni są o udanie się do bramki numer 6. 
- Będę tęsknić- powiedziałaś płacząc.
- Ja też [T.I]- szepnął całując cię w usta.
- Obiecaj mi że wrócisz- powiedziałaś nadal czując jak łzy spływają po twoich policzkach.
- Obiecuję.
Ostatni raz pocałował cię.
- Do zobaczenia- odwrócił się na pięcie i zniknął w tłumie ludzi.
Stałaś tam jeszcze jakiś czas wpatrując sie w miejsce gdzie  stał przed chwilą Malik.  
- Do zobaczenia.
                                                                          *** 
Siedziałaś w domu ciągle wgapiając się w telewizor. Z jakiegoś dziwnego powodu nie miałaś chęci do życia.
To tylko dwa miesiące [T.I]
- Powtarzałaś sobie w myślach. Postanowiłaś zadzwonić do Zayna ale jak na złość nie odbierał, tak samo reszta zespołu. Zdezorientowana siedziałaś w ciszy przyglądając się białym ścianom. Znudzona zaczęłaś przełączać kanały w telewizji, nagle natrafiłaś na fakty. Zaciekawiona nagłówkiem podgłośniłaś trochę.
Wczoraj wieczorem doszło do wypadku. Zespół One Direction został potrącony przez tira. Członkowie są poważnie ranii i ciągle leżą w szpitalu. 
Wstrząśnięta ostatnimi faktami założyłaś na siebie płaszcz i wybiegłaś z domu
To jakiś chory dowcip albo przynajmniej sen- powtarzałaś w myślach.
W pośpiechu kupiłaś bilet do Francji i bez najmniejszych wątpliwości wsiadłaś do samolotu.
Gdy samolot doleciał jako pierwsza wysiadłaś z niego i zamówiłaś taksówkę do szpitala. Wbiegłaś przez szklane drzwi do budynku.
- Gdzie leży Zayn Malik- krzyknęłaś do jakiejś kobiety w średnim wieku.
- Na drugim piętrze kochanie ale....- nie zdążyła skończyć gdyż pędem pobiegłaś do windy i wjechałaś na wskazane piętro. Biegłaś korytarzem aż wreście ujrzałaś bruneta w jednej z sal. Przyłożyłaś czoło do szklanej szyby.
Obiecałeś że wrócisz 


 
Proszę o komentarze :))