Założyłam nowego tumblr'a TUMBLR
Jeżeli możecie to dodawajcie do obserwujących, daję follow back :)
niedziela, 6 października 2013
niedziela, 22 września 2013
Larry Stylisnon V
Tak dla sprostowania:
Piszę kiedy mam wenę, nie chce dodawać rozdziałów kiedy nie wiem co napisać. Nie chce by były wymuszone. Spróbuje dodawać co tydzień, ale nic nie obiecuje
Follow me on twitter @we_ended_right
Zawsze próbowali nas rozdzielić, mnie i Lou. Naszym menadżerom nie podobało się jak jeden zachowywał się przy drugim. To chyba logiczne, że coś nas łączyło. Niestety pod wpływem ludzi oddalaliśmy się od siebie. Pamiętam jeszcze tweety z 2011 roku, gdy Lou pisał w nich jaki jestem dla niego ważny. Jestem pewien, że nadal siedzi w nim stary Lou, niestety nie wiem kiedy wyjdzie.
***
Nadal słyszę głośne pukanie do drzwi. Martwisz się. Spokojnie nie popełniłem samobójstwa czy bóg wie czego. Nie jestem głupi, chyba. Powinieneś słyszeć mój cichy szloch. Znów mi chcą cię odebrać LouLou. Chyba się poddałeś. Już nie słyszę jak mnie wołasz. Czuję jednak twoją obecność, jakbyś siedział pod drzwiami przykładając ucho do drzwi i nasłuchując czy tu jestem.
- Harry proszę, otwórz- mówisz już spokojniej. W sumie to i ja jestem już spokojniejszy.
Wstaję i otwieram drzwi gdy dochodzę do wniosku, że za parę minut wyprowadzisz się. Będzie mi brakowało tych rozmów po nocach Lou, których ostatnimi czasy było dość sporo.
Kiedy opierasz się o framugę widzę, że płakałeś. Przeze mnie Boo?
- Płakałeś? pytam zbliżając się do ciebie. Chciałem zetrzeć łzę z twojego policzka, ale w ostatniej chwili cofnąłem się o krok.
Za szybko ulegam.
Twój wzrok pali.
- Lou powiedz coś- szepczę. Nie wiem czy jesteś na mnie zły, nie umiem tego odczytać.
Nie chcę byś był zdenerwowany przeze mnie.
Podchodzisz do mnie. Uważam, że stoisz zdecydowanie za blisko.
- Louis, proszę- przełykam ślinę.
- O co prosisz?- pytasz unosząc brew
Wiesz, że jestem w tobie zakochany i perfidnie to wykorzystujesz.
- Jeszcze chwila i się nie powstrzymam, wiesz o tym- odwracam głowę.
- To się nie powstrzymuj- słysząc to moje oczy rozszerzają się lekko.
Moje tęczówki kieruję na twoją twarz próbując doszukać się jakiegoś kawału czy kpiny. Nie znajduję tam nic prócz małego uśmiechu błąkającego się na twoich pełnych ustach.
- Zrób to, na co czekasz?- słyszę, że rzucasz mi wyzwanie.
- Myślisz, że jestem zbyt przestraszony by zrobić to?- mrużę oczy.
- Myślę, że za bardzo boisz się- kontynuujesz mierząc mnie wzrokiem.
Następne minuty mijają zbyt szybko. Zanim dotykam twoich warg swoimi łapię cię za szelki i mocno przyciągam do siebie, tak że stykamy się ciałami. Następnie wpijam się zachłannie w twoje usta. Zawsze wyobrażałem sobie ten pocałunek. Było jeszcze lepiej niż w moich najskrytszych marzeniach. Bo Tomlinson jest po prostu idealny.
Ku mojemu zdziwieniu łapiesz mnie za loki i oddajesz pocałunek. Chciałbym całować cie tak codziennie. Będę się modlić by tak było. Dłońmi schodzisz niżej i wsuwasz je do moich tylnych kieszeni dzinsów. Nie zostaję obojętny. Moje ręce są splecione na twoim karku by móc przedostać się na plecy. Mocno cię obejmuję byś mi nie uciekł już nigdy więcej. Chyba bym tego nie zniósł. Gdy brakuje nam już tchu odrywamy się od siebie z mlaskiem. Jeszcze długo mam przymknięte powieki, a ciebie trzymam w ramionach. Przerywasz mi ten błogi stan gdy dotykasz moich warg kciukiem. Otwieram oczy patrząc na ciebie z uśmiechem.
- Podobało mi się- mówisz po chwili ciszy.
Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy w tym momencie.
- Mi bardziej- droczę się.
Wysuwasz palce z moich loków i kładziesz je na moich biodrach.Kreślisz kółka na moich plecach i delikatnie całujesz moją linie szczęki.
- Mamy sporo do nadrobienia- kładę głowę na twoim ramieniu.
Spytacie się co dzieje się teraz z tą dwójką. Zarabiają miliony, są znanym na całym świecie boys bandem razem ze swoimi przyjaciółmi. Niestety żyją w ukryciu. Ale są szczęśliwi. Po każdym koncercie spędzają czas razem. Są zakochani i już tak bardzo nie próbują tego udawać przed ludźmi jak jest naprawdę. Menadżerowie wiedzą, nie mają nic przeciw temu jednak boją się o karierę chłopców. Dadzą radę dopóki mają siebie.
Dopóki znów ich nikt nie rozłączy.
Louis i Harry, Larry Stylinson. Jak to pięknie brzmi.
Piszę kiedy mam wenę, nie chce dodawać rozdziałów kiedy nie wiem co napisać. Nie chce by były wymuszone. Spróbuje dodawać co tydzień, ale nic nie obiecuje
Follow me on twitter @we_ended_right
Zawsze próbowali nas rozdzielić, mnie i Lou. Naszym menadżerom nie podobało się jak jeden zachowywał się przy drugim. To chyba logiczne, że coś nas łączyło. Niestety pod wpływem ludzi oddalaliśmy się od siebie. Pamiętam jeszcze tweety z 2011 roku, gdy Lou pisał w nich jaki jestem dla niego ważny. Jestem pewien, że nadal siedzi w nim stary Lou, niestety nie wiem kiedy wyjdzie.
***
Nadal słyszę głośne pukanie do drzwi. Martwisz się. Spokojnie nie popełniłem samobójstwa czy bóg wie czego. Nie jestem głupi, chyba. Powinieneś słyszeć mój cichy szloch. Znów mi chcą cię odebrać LouLou. Chyba się poddałeś. Już nie słyszę jak mnie wołasz. Czuję jednak twoją obecność, jakbyś siedział pod drzwiami przykładając ucho do drzwi i nasłuchując czy tu jestem.
- Harry proszę, otwórz- mówisz już spokojniej. W sumie to i ja jestem już spokojniejszy.
Wstaję i otwieram drzwi gdy dochodzę do wniosku, że za parę minut wyprowadzisz się. Będzie mi brakowało tych rozmów po nocach Lou, których ostatnimi czasy było dość sporo.
Kiedy opierasz się o framugę widzę, że płakałeś. Przeze mnie Boo?
- Płakałeś? pytam zbliżając się do ciebie. Chciałem zetrzeć łzę z twojego policzka, ale w ostatniej chwili cofnąłem się o krok.
Za szybko ulegam.
Twój wzrok pali.
- Lou powiedz coś- szepczę. Nie wiem czy jesteś na mnie zły, nie umiem tego odczytać.
Nie chcę byś był zdenerwowany przeze mnie.
Podchodzisz do mnie. Uważam, że stoisz zdecydowanie za blisko.
- Louis, proszę- przełykam ślinę.
- O co prosisz?- pytasz unosząc brew
Wiesz, że jestem w tobie zakochany i perfidnie to wykorzystujesz.
- Jeszcze chwila i się nie powstrzymam, wiesz o tym- odwracam głowę.
- To się nie powstrzymuj- słysząc to moje oczy rozszerzają się lekko.
Moje tęczówki kieruję na twoją twarz próbując doszukać się jakiegoś kawału czy kpiny. Nie znajduję tam nic prócz małego uśmiechu błąkającego się na twoich pełnych ustach.
- Zrób to, na co czekasz?- słyszę, że rzucasz mi wyzwanie.
- Myślisz, że jestem zbyt przestraszony by zrobić to?- mrużę oczy.
- Myślę, że za bardzo boisz się- kontynuujesz mierząc mnie wzrokiem.
Następne minuty mijają zbyt szybko. Zanim dotykam twoich warg swoimi łapię cię za szelki i mocno przyciągam do siebie, tak że stykamy się ciałami. Następnie wpijam się zachłannie w twoje usta. Zawsze wyobrażałem sobie ten pocałunek. Było jeszcze lepiej niż w moich najskrytszych marzeniach. Bo Tomlinson jest po prostu idealny.
Ku mojemu zdziwieniu łapiesz mnie za loki i oddajesz pocałunek. Chciałbym całować cie tak codziennie. Będę się modlić by tak było. Dłońmi schodzisz niżej i wsuwasz je do moich tylnych kieszeni dzinsów. Nie zostaję obojętny. Moje ręce są splecione na twoim karku by móc przedostać się na plecy. Mocno cię obejmuję byś mi nie uciekł już nigdy więcej. Chyba bym tego nie zniósł. Gdy brakuje nam już tchu odrywamy się od siebie z mlaskiem. Jeszcze długo mam przymknięte powieki, a ciebie trzymam w ramionach. Przerywasz mi ten błogi stan gdy dotykasz moich warg kciukiem. Otwieram oczy patrząc na ciebie z uśmiechem.
- Podobało mi się- mówisz po chwili ciszy.
Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy w tym momencie.
- Mi bardziej- droczę się.
Wysuwasz palce z moich loków i kładziesz je na moich biodrach.Kreślisz kółka na moich plecach i delikatnie całujesz moją linie szczęki.
- Mamy sporo do nadrobienia- kładę głowę na twoim ramieniu.
Spytacie się co dzieje się teraz z tą dwójką. Zarabiają miliony, są znanym na całym świecie boys bandem razem ze swoimi przyjaciółmi. Niestety żyją w ukryciu. Ale są szczęśliwi. Po każdym koncercie spędzają czas razem. Są zakochani i już tak bardzo nie próbują tego udawać przed ludźmi jak jest naprawdę. Menadżerowie wiedzą, nie mają nic przeciw temu jednak boją się o karierę chłopców. Dadzą radę dopóki mają siebie.
Dopóki znów ich nikt nie rozłączy.
Louis i Harry, Larry Stylinson. Jak to pięknie brzmi.
sobota, 31 sierpnia 2013
Larry
Tak strasznie was przepraszam, bardzo mało dodawałam, ale wakacje, czas gdy można odpocząć.
Za 10 dni jadę do Londynu! Straciłam bardzo dużo czytelników, ale to tylko przez moje lenistwo. Dodaje krótkiego one shota. Do "zobaczenia" wkrótcę.
follow me on tt @we_ended_right
Nigdy o tobie nie zapomnę.
Bo zmieniłeś moje życie na lepsze.
***
Często decyzje podejmujemy pod wpływem impulsu, jednak niektóre musimy przemyśleć tysiąc razy. Czasami ich żałujemy, a czasami cieszymy się, że posłuchaliśmy serca, a nie rozumu. Zdarza się, że przez nie płaczemy. Szkoda tylko, że nie można cofnąć czasu.
I każdej nocy słyszę bicie serca, jakby ktoś leżał koło mnie i chronił przed upadkiem.
***
Ta historia zaczyna się w dość pochmurny dzień. Pada gęsty deszcz, ulice są puste, a ja siedzę w domu popijając herbatę. Loguje się na laptopa i wchodzę na twittera. Rodzice twierdzą, że mam obsesję, być może. Dodaje kolejnego tweeta
" Czy nie może choć na chwilę przestać padać?"
Nie sądzę by ktoś odpowiedział na moje pytanie więc jestem zdziwiony gdy widzę tweet skierowany w moją stronę.
" Marzenia."
Uśmiecham się i piszę odpowiedź.
***
Mój najlepszy przyjaciel, Louis Tomlinson, którego nigdy nie widziałem, ale od którego się uzależniłem. Internetowa przyjaźń? Tak, ale cieszę się, że ktoś zwraca na mnie uwagę.
Piszemy ze sobą już naprawdę długo. Nie tylko na twitterze. Mamy swoje numery. Codziennie widzę sms typu "Dobranoc curly". Wtedy naprawdę jestem szczęśliwy.
Dzień który zmienia całe moje dotychczasowe życie zaczyna się dość przyjemnie. Budzę się pod wpływem promieni słonecznych dostających się do mojego pokoju. Czuję zapach jajecznicy. Przeciągam się i głośno mlaskam. Nagle słyszę dźwięk mojego telefonu. Unoszę brwi i sięgam po urządzenie. Z małym rozkojarzeniem przyglądam się monitorowi na którym jest napisane "Louis Tomlinson połączenie przychodzące". Nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy tak... na żywo. Przykładam telefon do ucha i mówię zachrypniętym głosem.
- Halo?
Słyszę tylko ciszę aż nagle odzywa się wysoki głos.
- Harry?- pyta
Słyszę zdenerwowanie. Kiwam głową aż zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzi.
- T-tak- jąkam się.
- Harry, proszę. Pomóż mi- słyszę cichy szept. Automatycznie moje oczy powiększają się, a z ust uchodzi dźwięk zaskoczenia.
- Louis. Louis co ty mówisz?- mój głos się trzęsie, a ręcę pokrywają się gęsią skórką.
- Po prostu mi pomóż- połączenie zostaje przerwane a mi nie pozostaje nic innego niż pojechanie do mojego przyjaciela.
Gdy miałem 8 lat widziałem wypadek. Chodzi dokładnie o wypadek samochodowy. Kierowca nie był zbyt uważny i potrącił młode małżeństwo. W życiu nie widziałem tyle krwi co wtedy, aż do teraz.
Gdy przyjeżdżam do domu Tomlinsonów długo zastanawiam się czy wejść. Ale Lou prosił dlatego wysiadam z samochodu i idę do wejścia. Drzwi są uchylone. Pukam, ale odpowiada mi cisza dlatego powoli wchodzę do środka. Zanim cokolwiek mówie moim oczom ukazuje się drobna sylwetka oparta o ścianę. W moich oczach zbierają się łzy gdy widzę krew na nadgarstkach. Podbiegam do bruneta i łapię jego ręcę. Krzyczę, ale on i tak mnie nie słyszy. Wyciągam telefon i chcę zadzwonić na pogotowie gdy silna dłoń unosi się i dotyka mojego policzka.
- Harry proszę, ja chce umrzeć.
Kiwam głową przecząco. Płaczę, tak dużo łez znajduje się na mojej koszuli. Nie dbam o to.
- Uczyniłeś z mojego życia coś pięknego, ale to koniec. Proszę, pozwól mi umrzeć.
Pod wpływem emocji przytulam chłopaka.
- Kocham cię- słyszę i delektuje się tymi słowami.
Odsuwam się i odpowiadam.
- Ja też cię kocham Boo- z uśmiechem patrzę na Lou- Nigdy o tobie nie zapomnę, bo zmieniłeś mój świat na lepsze.
Może to było przeznaczenie, że poznałem kogoś takiego jak Tomlinson? Może tak po prostu miało być. Może siedzi teraz koło mnie i patrzy na to co tu piszę? Gdzie jesteś Tomlinson? Chciałbym znów usłyszeć twój głos, spojrzeć w niebieskie tęczówki, napisać coś do ciebie. Szkoda, że nie cofnę czasu.
Za 10 dni jadę do Londynu! Straciłam bardzo dużo czytelników, ale to tylko przez moje lenistwo. Dodaje krótkiego one shota. Do "zobaczenia" wkrótcę.
follow me on tt @we_ended_right
Nigdy o tobie nie zapomnę.
Bo zmieniłeś moje życie na lepsze.
***
Często decyzje podejmujemy pod wpływem impulsu, jednak niektóre musimy przemyśleć tysiąc razy. Czasami ich żałujemy, a czasami cieszymy się, że posłuchaliśmy serca, a nie rozumu. Zdarza się, że przez nie płaczemy. Szkoda tylko, że nie można cofnąć czasu.
I każdej nocy słyszę bicie serca, jakby ktoś leżał koło mnie i chronił przed upadkiem.
***
Ta historia zaczyna się w dość pochmurny dzień. Pada gęsty deszcz, ulice są puste, a ja siedzę w domu popijając herbatę. Loguje się na laptopa i wchodzę na twittera. Rodzice twierdzą, że mam obsesję, być może. Dodaje kolejnego tweeta
" Czy nie może choć na chwilę przestać padać?"
Nie sądzę by ktoś odpowiedział na moje pytanie więc jestem zdziwiony gdy widzę tweet skierowany w moją stronę.
" Marzenia."
Uśmiecham się i piszę odpowiedź.
***
Mój najlepszy przyjaciel, Louis Tomlinson, którego nigdy nie widziałem, ale od którego się uzależniłem. Internetowa przyjaźń? Tak, ale cieszę się, że ktoś zwraca na mnie uwagę.
Piszemy ze sobą już naprawdę długo. Nie tylko na twitterze. Mamy swoje numery. Codziennie widzę sms typu "Dobranoc curly". Wtedy naprawdę jestem szczęśliwy.
Dzień który zmienia całe moje dotychczasowe życie zaczyna się dość przyjemnie. Budzę się pod wpływem promieni słonecznych dostających się do mojego pokoju. Czuję zapach jajecznicy. Przeciągam się i głośno mlaskam. Nagle słyszę dźwięk mojego telefonu. Unoszę brwi i sięgam po urządzenie. Z małym rozkojarzeniem przyglądam się monitorowi na którym jest napisane "Louis Tomlinson połączenie przychodzące". Nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy tak... na żywo. Przykładam telefon do ucha i mówię zachrypniętym głosem.
- Halo?
Słyszę tylko ciszę aż nagle odzywa się wysoki głos.
- Harry?- pyta
Słyszę zdenerwowanie. Kiwam głową aż zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzi.
- T-tak- jąkam się.
- Harry, proszę. Pomóż mi- słyszę cichy szept. Automatycznie moje oczy powiększają się, a z ust uchodzi dźwięk zaskoczenia.
- Louis. Louis co ty mówisz?- mój głos się trzęsie, a ręcę pokrywają się gęsią skórką.
- Po prostu mi pomóż- połączenie zostaje przerwane a mi nie pozostaje nic innego niż pojechanie do mojego przyjaciela.
Gdy miałem 8 lat widziałem wypadek. Chodzi dokładnie o wypadek samochodowy. Kierowca nie był zbyt uważny i potrącił młode małżeństwo. W życiu nie widziałem tyle krwi co wtedy, aż do teraz.
Gdy przyjeżdżam do domu Tomlinsonów długo zastanawiam się czy wejść. Ale Lou prosił dlatego wysiadam z samochodu i idę do wejścia. Drzwi są uchylone. Pukam, ale odpowiada mi cisza dlatego powoli wchodzę do środka. Zanim cokolwiek mówie moim oczom ukazuje się drobna sylwetka oparta o ścianę. W moich oczach zbierają się łzy gdy widzę krew na nadgarstkach. Podbiegam do bruneta i łapię jego ręcę. Krzyczę, ale on i tak mnie nie słyszy. Wyciągam telefon i chcę zadzwonić na pogotowie gdy silna dłoń unosi się i dotyka mojego policzka.
- Harry proszę, ja chce umrzeć.
Kiwam głową przecząco. Płaczę, tak dużo łez znajduje się na mojej koszuli. Nie dbam o to.
- Uczyniłeś z mojego życia coś pięknego, ale to koniec. Proszę, pozwól mi umrzeć.
Pod wpływem emocji przytulam chłopaka.
- Kocham cię- słyszę i delektuje się tymi słowami.
Odsuwam się i odpowiadam.
- Ja też cię kocham Boo- z uśmiechem patrzę na Lou- Nigdy o tobie nie zapomnę, bo zmieniłeś mój świat na lepsze.
Może to było przeznaczenie, że poznałem kogoś takiego jak Tomlinson? Może tak po prostu miało być. Może siedzi teraz koło mnie i patrzy na to co tu piszę? Gdzie jesteś Tomlinson? Chciałbym znów usłyszeć twój głos, spojrzeć w niebieskie tęczówki, napisać coś do ciebie. Szkoda, że nie cofnę czasu.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
sobota, 20 lipca 2013
Larry Stylison IV
Strasznie zaniedbałam bloga o.o To jest dziwne biorąc pod uwagę fakt że całymi dniami siedze na twitterze. Jeżeli będziecie pisać komentarze to logiczne też będzie że będę pisać imaginy... Pokręciłam trochę :P Wracam do pisania i wiecie co? Strasznie się ciesze.
tt: we_ended_right
Jest pewien etap w życiu gdy czujesz, że zaczynasz wszystko od początku. I cholernie podoba mi się to, bo wiem, że rzeczy, które zostały spieprzone, naprawiam. Przynajmniej próbuje.
- Harry- słyszę szept- Śpisz?
Kiwam przecząco głową. Uśmiecham się gdy widzę, że siadasz na łóżku. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu Tomlinson przyszedł do mnie w nocy. Mam powód do radości.
- Też nie możesz spać?- pytasz głaszcząc moje loki
- Nie- mówię z chrypką.
Zawsze mam taką chrypkę. Jeszcze parę lat i może się przyzwyczaję.
Nagle czuję jak kładziesz się obok mnie. Robię sie czerwony gdy dotykasz mojego policzka. Przymykam powieki. Jakimś dziwnym sposobem twój dotyk sprawia, że jestem coraz bardziej śpiący, jednocześnie jest naprawdę bardzo przyjemnie. Chciałbym żebyś dotykał mnie tak codziennie.
Dzień IX
Gdy się obudziłem zobaczyłem Lou naprzeciwko mnie. Bawił się moimi włosami i uśmiechał się. Zastanawiałem się czy ten uśmiech jest kierowany do mnie czy może śmieje się.... Chwila.
Spojrzałem na dolną część pierzyny. Chciałem sobie przywalić, bo mój Hazzaconda powstał. Najgorsze jest to, że powstał przy Lou. Moja reakcja była natychmiastowa. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem prosto do łazienki.
- Kurwa- powiedziałem do swojego odbicia w lustrze.
Oparłem się łokciami o ścianę i walnąłem się w nią głową. Nie miałem zamiaru wychodzić z toalety. To było trochę niedojrzałe, ale jestem jeszcze dzieckiem. Pełnoletnim dzieckiem.
- Harry, wszystko w porządku?- usłyszałem twój głos.
- T- tak- odpowiedziałem.
- Nie ma się czym przejmować Hazz, chodź zrobimy śniadanie
Nie rozumiem jak mogłeś o tym tak spokojnie mówić. Sytuacja nie była normalna. W skrócie stanął mi przy najlepszym przyjacielu, gdy owy leżał obok mnie w łóżku. To pogrążające. Usiadłem na zimnych kafelkach.
- Już wychodzę- krzyknąłem gdy po raz setny spytałeś sie czy wszystko w porządku.
Zdenerwowany przekręciłem klucz w drzwiach.
- Weź się w garść- szepnąłem wychodząc z toalety.
Szybkim krokiem skierowałem się do sypialni i założyłem jakieś spodnie. Nawet nie zauważyłem Ciebie stojącego w drzwiach ze skrzyżowanymi rękoma. Czuje się niezręcznie gdy lustrujesz mnie wzrokiem.
- Wszystko w porządku?
- Tak Lou- mruknąłem szukając czystej koszulki
Spojrzałeś na ubrania które wyjmuję i zaśmiałeś się. Uniosłem jedną brew czekając aż wytłumaczysz. Podszedłeś do mnie i uśmiechnąłeś się. Zbliżyłeś swoje usta do mojego ucha tak, że oblała mnie fala gorąca. Wreszcie powiedziałeś parę słów przez które moje oczy powiększyły się dziesięciokrotnie. Słowa które będę codziennie wspominał.
- Zostań bez koszulki, będę miał czemu się przyglądać. Poza tym lubię twoje ciało.
Chyba właśnie umarłem.
***
Podczas śniadania zadzwoniła Eleanor. Powiedziała, że przyjdzie. A ja powiedziałem, że się nie zgadzam, ale kogo by słuchał pan Tomlinson? W końcu wyszło na to, że Eleanor będzie z nami cały dzień. To ja już wolę spędzić ten czas w pokoju zamknięty na cztery spusty (ode mnie: chciałam jeszcze coś dodać ale nie będę obrażać Eleanor bo szanuję ją i gdybym jeszcze coś napisała to bym się naraziła Calderis (?))
- Hazz proszę zostań z nami- poprosił Lou gdy usłyszeliśmy dzwonek.
Tego właśnie się obawiałem. Że Louis zrobi te swoje oczy i użyje mojego zdrobnienia.
- Dobrze- powiedziałem z westchnięciem.
Zanim brunet otworzył drzwi poprawił fryzurę.
- Nie strój się tak dla niej- zaśmiałem się obserwując jego poczynania
- A kto powiedział, że robię to dla Eleanor?- spytał i puścił mi oczko po czym nacisnął na klamkę.
Chwilę później brunetka wisiała mu na szyi a on obejmował ją w pasie. Tomlinson gdzie mamy siekierę? Odchrząknąłem zwracając na siebie ich uwagę.
- Cześć Eleanor- zmusiłem się do uśmiechu
- Harry- spojrzała na mnie.
Przecież ona nawet się nie stara! Odwróciłem się na pięcie i skierowałem się do salonu. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na naszą "szczęśliwą" parę. Louis usiadł obok mnie. Brunetka natomiast władowała się na jego kolana. Spier, znaczy odejdź.
- Muszę ci coś powiedzieć- krzyknęła z podekscytowaniem nie zwracając na mnie uwagi.
Brunet spojrzał na nią uważnie skupiając się na jej piskliwym głosie.
- Wynajęłam nowe mieszkanie- koontynuowała- Jest dość duże, za duże jak dla mnie samej i chciałabym tam z tobą zamieszkać- dokończyła przytulając chłopaka.
No chyba żartujesz. Spojrzałem na Tomlinsona a on na mnie. Pokiwałem głową. Poczułem łzy w oczach. Uniosłem lekko kącik ust i wstałem z kanapy. Udałem się do mojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i usiadłem na ziemi. Nie miałem ochoty na żadne towarzystwo.
- Ten pokój był zbudowany z myślą o ataku pieprzonych zombie. Prościej mówiąc nikt narazie tu nie wejdzie.
Krótki, spieprzony ale jest :) czekam na uwagi i komentarze.
Mówcie jak mijają wakacje :)
tt: we_ended_right
Jest pewien etap w życiu gdy czujesz, że zaczynasz wszystko od początku. I cholernie podoba mi się to, bo wiem, że rzeczy, które zostały spieprzone, naprawiam. Przynajmniej próbuje.
- Harry- słyszę szept- Śpisz?
Kiwam przecząco głową. Uśmiecham się gdy widzę, że siadasz na łóżku. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu Tomlinson przyszedł do mnie w nocy. Mam powód do radości.
- Też nie możesz spać?- pytasz głaszcząc moje loki
- Nie- mówię z chrypką.
Zawsze mam taką chrypkę. Jeszcze parę lat i może się przyzwyczaję.
Nagle czuję jak kładziesz się obok mnie. Robię sie czerwony gdy dotykasz mojego policzka. Przymykam powieki. Jakimś dziwnym sposobem twój dotyk sprawia, że jestem coraz bardziej śpiący, jednocześnie jest naprawdę bardzo przyjemnie. Chciałbym żebyś dotykał mnie tak codziennie.
Dzień IX
Gdy się obudziłem zobaczyłem Lou naprzeciwko mnie. Bawił się moimi włosami i uśmiechał się. Zastanawiałem się czy ten uśmiech jest kierowany do mnie czy może śmieje się.... Chwila.
Spojrzałem na dolną część pierzyny. Chciałem sobie przywalić, bo mój Hazzaconda powstał. Najgorsze jest to, że powstał przy Lou. Moja reakcja była natychmiastowa. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem prosto do łazienki.
- Kurwa- powiedziałem do swojego odbicia w lustrze.
Oparłem się łokciami o ścianę i walnąłem się w nią głową. Nie miałem zamiaru wychodzić z toalety. To było trochę niedojrzałe, ale jestem jeszcze dzieckiem. Pełnoletnim dzieckiem.
- Harry, wszystko w porządku?- usłyszałem twój głos.
- T- tak- odpowiedziałem.
- Nie ma się czym przejmować Hazz, chodź zrobimy śniadanie
Nie rozumiem jak mogłeś o tym tak spokojnie mówić. Sytuacja nie była normalna. W skrócie stanął mi przy najlepszym przyjacielu, gdy owy leżał obok mnie w łóżku. To pogrążające. Usiadłem na zimnych kafelkach.
- Już wychodzę- krzyknąłem gdy po raz setny spytałeś sie czy wszystko w porządku.
Zdenerwowany przekręciłem klucz w drzwiach.
- Weź się w garść- szepnąłem wychodząc z toalety.
Szybkim krokiem skierowałem się do sypialni i założyłem jakieś spodnie. Nawet nie zauważyłem Ciebie stojącego w drzwiach ze skrzyżowanymi rękoma. Czuje się niezręcznie gdy lustrujesz mnie wzrokiem.
- Wszystko w porządku?
- Tak Lou- mruknąłem szukając czystej koszulki
Spojrzałeś na ubrania które wyjmuję i zaśmiałeś się. Uniosłem jedną brew czekając aż wytłumaczysz. Podszedłeś do mnie i uśmiechnąłeś się. Zbliżyłeś swoje usta do mojego ucha tak, że oblała mnie fala gorąca. Wreszcie powiedziałeś parę słów przez które moje oczy powiększyły się dziesięciokrotnie. Słowa które będę codziennie wspominał.
- Zostań bez koszulki, będę miał czemu się przyglądać. Poza tym lubię twoje ciało.
Chyba właśnie umarłem.
***
Podczas śniadania zadzwoniła Eleanor. Powiedziała, że przyjdzie. A ja powiedziałem, że się nie zgadzam, ale kogo by słuchał pan Tomlinson? W końcu wyszło na to, że Eleanor będzie z nami cały dzień. To ja już wolę spędzić ten czas w pokoju zamknięty na cztery spusty (ode mnie: chciałam jeszcze coś dodać ale nie będę obrażać Eleanor bo szanuję ją i gdybym jeszcze coś napisała to bym się naraziła Calderis (?))
- Hazz proszę zostań z nami- poprosił Lou gdy usłyszeliśmy dzwonek.
Tego właśnie się obawiałem. Że Louis zrobi te swoje oczy i użyje mojego zdrobnienia.
- Dobrze- powiedziałem z westchnięciem.
Zanim brunet otworzył drzwi poprawił fryzurę.
- Nie strój się tak dla niej- zaśmiałem się obserwując jego poczynania
- A kto powiedział, że robię to dla Eleanor?- spytał i puścił mi oczko po czym nacisnął na klamkę.
Chwilę później brunetka wisiała mu na szyi a on obejmował ją w pasie. Tomlinson gdzie mamy siekierę? Odchrząknąłem zwracając na siebie ich uwagę.
- Cześć Eleanor- zmusiłem się do uśmiechu
- Harry- spojrzała na mnie.
Przecież ona nawet się nie stara! Odwróciłem się na pięcie i skierowałem się do salonu. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na naszą "szczęśliwą" parę. Louis usiadł obok mnie. Brunetka natomiast władowała się na jego kolana. Spier, znaczy odejdź.
- Muszę ci coś powiedzieć- krzyknęła z podekscytowaniem nie zwracając na mnie uwagi.
Brunet spojrzał na nią uważnie skupiając się na jej piskliwym głosie.
- Wynajęłam nowe mieszkanie- koontynuowała- Jest dość duże, za duże jak dla mnie samej i chciałabym tam z tobą zamieszkać- dokończyła przytulając chłopaka.
No chyba żartujesz. Spojrzałem na Tomlinsona a on na mnie. Pokiwałem głową. Poczułem łzy w oczach. Uniosłem lekko kącik ust i wstałem z kanapy. Udałem się do mojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i usiadłem na ziemi. Nie miałem ochoty na żadne towarzystwo.
- Ten pokój był zbudowany z myślą o ataku pieprzonych zombie. Prościej mówiąc nikt narazie tu nie wejdzie.
Krótki, spieprzony ale jest :) czekam na uwagi i komentarze.
Mówcie jak mijają wakacje :)
piątek, 7 czerwca 2013
Larry Stylinson III
Nienawidze popraw. NIENAWIDZE. Ma ktoś z was coś do poprawki? Tweet me
tt: we_ended_right
VI dzień
Nigdy nikomu nie zaufałem. Nikomu poza Lou. Mogłem powiedzieć mu wszystko, teraz nawet nie ma czasu na szczerą rozmowe.Czasami zachowuje się bezmyślnie, ale to tylko dlatego, że widze jego niebiesko- szare oczy które w jakiś sposób mnie hipnotyzują. Jeżeli jest na to jakiś lek to powinienem wziąć dwie dawki.
Louis, Louis, Louis, Louis. Tak bardzo potrzebuje twojej obecności, tak bardzo potrzebuje ciebie. Chyba proszę o zbyt wiele.
Proszę przyjdź do mnie i powiedz "Will be alright".
***
Obserwuję twoją sylwetkę, ale ty mnie chyba jeszcze nie zauważyłeś. Spójrz na kanapę, przecież tu leże. Wgapiając się w twoje plecy. Widzę, że masz mokre włosy. Pada na dworze, a ty nie zabrałeś żadnej bluzy. Głupek. W końcu się odwracasz. Zauważam na twojej twarzy uśmiech gdy mnie dostrzegasz.
- Cześć- mówisz padając na miejsce obok mnie.
Milczę. Wpatruje się w twoją twarz widząc jak zmęczony jesteś.
- Wszystko w porządku?- pytasz
Kiwam głową i odwracam wzrok.
- Hej, coś się stało?- łapiesz mnie za podbródek i odwracasz w swoją stronę.
Gdy twoje spojrzenie mnie pali, a nos jest milimetry od mojego czuje, że jestem szczęśliwy. Ale tak nie jest.
VII dzień
- Harry musimy poważne porozmawiać.
Zastygam w miejscu słysząc twoje słowa. Spoglądam na ciebie ponad moim ramieniem. Nie jest dobrze. Zgadzam się zajmując krzesło naprzeciwko twojego.
- Jesteś pewien, że wszystko jest w porządku?
Chce skłamać, ale widok wyrazu twojej twarzy, paraliżuje mnie.
- Harry- wzdychasz łapiąc moją dłoń, która znajduje się na stole- Kiedyś mówiłeś mi wszystko.
Szepczesz, a ja czuje, że w oczach zbierają sie słone łzy.
- Bo kiedyś nie było jej.
Twoje zdezorientowanie na twarzy mówi zbyt wiele. Postanawiam wyjawić ci całą prawdę. Tak Louis, Harry Styles jest w tobie szaleńczo zakochany.
***
Minęło już parę godzin odkąd wiesz, że coś do ciebie czuje. Parę godzin w czasie których rozmawiasz ze mną. Tak jak kiedyś. Louis tylko ty możesz sprawić, że jestem szczęśliwy. Myślałem, że wszystko potoczy się inaczej. Myślałem, że po wyjawieniu ci prawdy, zostawisz mnie. Jednak tak się nie stało. Jesteś najlepszym facetem na świecie i chyba za to cię kocham.
- Albo pamiętasz jak Niall opowiadał nam jak się zgubił w sklepie?- mówisz to i zaczynasz się śmiać. Dawno nie słyszałem tak szczerego śmiechu. Uśmiecham się. Skoro ty jesteś szczęśliwy to ja też.
VIII dzień
Dzisiejszy dzień jest inny. Zdecydowanie. Louis, dlaczego patrzysz na mnie takim wzrokiem? Czy to wzrok pedofila? Mam się bać?
- Jak się spało?- pytasz a ja unoszę jedną brew.
- Dobrze BooBear- odpowiadam patrząc na ciebie podejrzliwie.
- No co?- uśmiechasz się.
Kręcę głową wychodząc do ogrodu. Wyciągam się po długiej drzemce. Zanim cokolwiek mówię czuje ciężar na plecach, a następnie upadam.
- Tomlinson!- krzycze
- Od kiedy ty jesteś taki wrażliwy Styles?- śmiejesz się.
- Masz poważne kłopoty!- zły próbuje się podnieść, ale mi na to nie pozwalasz.
Ile ty ważysz Tomlinson?
- Nawet nie próbuj- grozisz mi palcem i kładziesz sie obok mnie.
Chyba moje szczęście do mnie wróciło
Macie jakieś uwagi? TO JESZCZE NIE KONIEC :p
My tt: we_ended_right
tt: we_ended_right
VI dzień
Nigdy nikomu nie zaufałem. Nikomu poza Lou. Mogłem powiedzieć mu wszystko, teraz nawet nie ma czasu na szczerą rozmowe.Czasami zachowuje się bezmyślnie, ale to tylko dlatego, że widze jego niebiesko- szare oczy które w jakiś sposób mnie hipnotyzują. Jeżeli jest na to jakiś lek to powinienem wziąć dwie dawki.
Louis, Louis, Louis, Louis. Tak bardzo potrzebuje twojej obecności, tak bardzo potrzebuje ciebie. Chyba proszę o zbyt wiele.
Proszę przyjdź do mnie i powiedz "Will be alright".
***
Obserwuję twoją sylwetkę, ale ty mnie chyba jeszcze nie zauważyłeś. Spójrz na kanapę, przecież tu leże. Wgapiając się w twoje plecy. Widzę, że masz mokre włosy. Pada na dworze, a ty nie zabrałeś żadnej bluzy. Głupek. W końcu się odwracasz. Zauważam na twojej twarzy uśmiech gdy mnie dostrzegasz.
- Cześć- mówisz padając na miejsce obok mnie.
Milczę. Wpatruje się w twoją twarz widząc jak zmęczony jesteś.
- Wszystko w porządku?- pytasz
Kiwam głową i odwracam wzrok.
- Hej, coś się stało?- łapiesz mnie za podbródek i odwracasz w swoją stronę.
Gdy twoje spojrzenie mnie pali, a nos jest milimetry od mojego czuje, że jestem szczęśliwy. Ale tak nie jest.
VII dzień
- Harry musimy poważne porozmawiać.
Zastygam w miejscu słysząc twoje słowa. Spoglądam na ciebie ponad moim ramieniem. Nie jest dobrze. Zgadzam się zajmując krzesło naprzeciwko twojego.
- Jesteś pewien, że wszystko jest w porządku?
Chce skłamać, ale widok wyrazu twojej twarzy, paraliżuje mnie.
- Harry- wzdychasz łapiąc moją dłoń, która znajduje się na stole- Kiedyś mówiłeś mi wszystko.
Szepczesz, a ja czuje, że w oczach zbierają sie słone łzy.
- Bo kiedyś nie było jej.
Twoje zdezorientowanie na twarzy mówi zbyt wiele. Postanawiam wyjawić ci całą prawdę. Tak Louis, Harry Styles jest w tobie szaleńczo zakochany.
***
Minęło już parę godzin odkąd wiesz, że coś do ciebie czuje. Parę godzin w czasie których rozmawiasz ze mną. Tak jak kiedyś. Louis tylko ty możesz sprawić, że jestem szczęśliwy. Myślałem, że wszystko potoczy się inaczej. Myślałem, że po wyjawieniu ci prawdy, zostawisz mnie. Jednak tak się nie stało. Jesteś najlepszym facetem na świecie i chyba za to cię kocham.
- Albo pamiętasz jak Niall opowiadał nam jak się zgubił w sklepie?- mówisz to i zaczynasz się śmiać. Dawno nie słyszałem tak szczerego śmiechu. Uśmiecham się. Skoro ty jesteś szczęśliwy to ja też.
VIII dzień
Dzisiejszy dzień jest inny. Zdecydowanie. Louis, dlaczego patrzysz na mnie takim wzrokiem? Czy to wzrok pedofila? Mam się bać?
- Jak się spało?- pytasz a ja unoszę jedną brew.
- Dobrze BooBear- odpowiadam patrząc na ciebie podejrzliwie.
- No co?- uśmiechasz się.
Kręcę głową wychodząc do ogrodu. Wyciągam się po długiej drzemce. Zanim cokolwiek mówię czuje ciężar na plecach, a następnie upadam.
- Tomlinson!- krzycze
- Od kiedy ty jesteś taki wrażliwy Styles?- śmiejesz się.
- Masz poważne kłopoty!- zły próbuje się podnieść, ale mi na to nie pozwalasz.
Ile ty ważysz Tomlinson?
- Nawet nie próbuj- grozisz mi palcem i kładziesz sie obok mnie.
Chyba moje szczęście do mnie wróciło
Macie jakieś uwagi? TO JESZCZE NIE KONIEC :p
My tt: we_ended_right
sobota, 25 maja 2013
Larry Stylinson II
IV dzień
Pamiętam jak kiedyś z Lou leżeliśmy na jednej kanapie rozmawiając o wszystkim. Od naszych marzeń po nasze problemy. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że tęsknie. Ale głównie za czym? Za Lou? Za jego obecnością? Za jego kojącym uśmiechem w burzliwe dni? Chyba nawet ślepy, po paru dniach przebywania z nami, zrozumiałby, że ta więź, która między nami się utworzyła, jest niezwykła. Bo taka była, wiecie? Bo kiedyś wszystko było inne. Kiedyś gdy leżałem sam w swoim pokoju Tomlinson przychodził do mnie i po prostu mówił. Teraz pewnie nawet nie zastanawia się gdzie jestem. Bo siedzi z nią. W naszym domu. Smutne, prawda? A ja ciągle tęsknie.
Wstałem z łóżka i spojrzałem na wgniecioną poduszkę. Nie wiem ile czasu stałem wpatrując się w białą pościel. Widzisz co się ze mną dzieje? Stoję jak jakiś debil w swoim pokoju i obserwuje moje łóżko. Spoglądam na okno. Nie widze nic, tylko ciemność. Nawet nie zauważyłem ile czasu leżałem nic nie robiąc. Westchnąłem podchodząc do szafy. Ku mojemu zaskoczeniu leżała tam twoja bluzka. Patrzyłem na nią chwile po czym zabrałem ją i założyłem. Nie czekając dłużej, zbiegłem po schodach i stanąłem przy drzwiach frontowych.
- Gdzie idziesz Harry?- usłyszałem cichy szept za sobą.
Odwróciłem się natrafiając na szare tęczówki przyglądające mi się.
- Przejść się- wymusiłem uśmiech kątem oka dostrzegając śpiącą Eleanor na jednym z foteli w salonie.
- Czy, czy mogę pójść z tobą?- zdezorientowany pokiwałem twierdząco głową.
Usłyszałem coś w głosie Louisa. Jakby bał sie, że się nie zgodzę. A potem zauważyłem ten szczery uśmiech, którym mnie obdarzył gdy wychodziliśmy.
***
Leżałem na trawie, blisko ramienia Lou. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wyszliśmy gdzieś razem. Sami. Mimowolnie uśmiechnąłem się widząc profil Tomlinsona.
- Przepraszam- powiedział Louis odwracając się do mnie.
Dlaczego w jego oczach dostrzegłem łzy?
- Za co?- spytałem nie rozumiejąc.
Chłopak pokiwał przecząco głową i wtulił się we mnie. Objąłem go ramieniem. I wszystko miało być dobrze.
V dzień.
Kojarzycie takich panów jak MODEST? Nie tylko wy ich nienawidzicie. My również. A tego dnia mieli nam coś ogłosić. Od samego początku wiedziałem, że ta informacja nie poprawi mojego samopoczucia. Co więcej byłem pewien, że to w żaden sposób mi się nie spodoba. Dlatego gdy siedząc w pokoju w obecności całego zespołu i mężczyzny ubranego na czarno, straciłem nerwy.
- Jaka dziewczyna? Daliście dziewczynę Louis'owi i Zayn'owi. Ja nie potrzebuje dziewczyny.- z każdym słowem podnosiłem głos.
- To dla waszego dobra- usłyszałem poważny głos.
- Nie mam zamiaru wchodzić w jakiś związek bez uczuć. Nie ma szans- krzyknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Mamy umowe, musisz robić to co ci każemy.
W dupie mam te wasze umowy.
- No już Harry, spokojnie- Tomlinson wstał z fotela i objął mnie ramieniem.
Zacisnąłem mocno powieki. Moje życie jest beznadziejne. Zakochałem się w chłopaku z zespołu a jednocześnie w moim najlepszym przyjacielu, który ma dziewczynę. Do tego mimo, że jestem biseksualny oni dają mi jakąś dziewczynę.
Zdenerwowany wyślizgnąłem się z objęć Louis'a i wyszedłem z pomieszczenia głośno trzaskając drzwiami.
***
Poczułem ugięcie się materaca, po mojej lewej stronie, ale nic nie zrobiłem.
- Ty też jesteś po ich stronie?- spytałem
- Nie, przecież jesteś moim przyjacielem i chce dla ciebie jak najlepiej- odparł.
Prychnąłem. Jak najlepiej Tomlinson? Ty chyba nie wiesz co to znaczy.
Siedzieliśmy w ciszy. Kojącej ciszy. Którą przerwał dzwonek telefonu. Przeklnąłem pod nosem siadając na łóżku. Zobaczyłem przepraszający wzrok bruneta gdy wyjmował ze swojej kieszeni komórkę. Zmierzyłem go wzrokiem natrafiając na grymas na twarzy Lou gdy zobaczył kto dzwoni.
- Cześć Eleanor- powiedział odbierając telefon.
Można się było tego spodziewać Tomlinson. Co tym razem? Zakupy czy makijażystka?
- Teraz?- westchnął- No dobrze już idę.
Zakończył rozmowę spoglądając na mnie.
- Harry ja...- nie dokończył ponieważ mu przerwałem.
- Znów mnie zostawiasz- spuściłem głowę bawiąc się rąbkiem koszuli- Idź, ja już się przyzwyczaiłem- mruknąłem i zszedłem z łóżka. podchodząc do okna.
Czułem na sobie jego spojrzenie.
- Przepraszam.
Nie musiałbyś ciągle tego mówić gdybyś był prawdziwym przyjacielem. Być może kiedyś ci nie wybaczę.
Co ja mogę powiedzieć? Tylko to że jestem zła bo mój komputer jest do dupy. Ale spokojnie w tym tygodniu tata kupuje mi laptopa. W KOŃCU. A co do imagina... Oczywście prosze o szczere komentarze. Dużo komentarzy :P Trzymajcie się.
tt: we_ended_right F O L L O W M E
Pamiętam jak kiedyś z Lou leżeliśmy na jednej kanapie rozmawiając o wszystkim. Od naszych marzeń po nasze problemy. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że tęsknie. Ale głównie za czym? Za Lou? Za jego obecnością? Za jego kojącym uśmiechem w burzliwe dni? Chyba nawet ślepy, po paru dniach przebywania z nami, zrozumiałby, że ta więź, która między nami się utworzyła, jest niezwykła. Bo taka była, wiecie? Bo kiedyś wszystko było inne. Kiedyś gdy leżałem sam w swoim pokoju Tomlinson przychodził do mnie i po prostu mówił. Teraz pewnie nawet nie zastanawia się gdzie jestem. Bo siedzi z nią. W naszym domu. Smutne, prawda? A ja ciągle tęsknie.
Wstałem z łóżka i spojrzałem na wgniecioną poduszkę. Nie wiem ile czasu stałem wpatrując się w białą pościel. Widzisz co się ze mną dzieje? Stoję jak jakiś debil w swoim pokoju i obserwuje moje łóżko. Spoglądam na okno. Nie widze nic, tylko ciemność. Nawet nie zauważyłem ile czasu leżałem nic nie robiąc. Westchnąłem podchodząc do szafy. Ku mojemu zaskoczeniu leżała tam twoja bluzka. Patrzyłem na nią chwile po czym zabrałem ją i założyłem. Nie czekając dłużej, zbiegłem po schodach i stanąłem przy drzwiach frontowych.
- Gdzie idziesz Harry?- usłyszałem cichy szept za sobą.
Odwróciłem się natrafiając na szare tęczówki przyglądające mi się.
- Przejść się- wymusiłem uśmiech kątem oka dostrzegając śpiącą Eleanor na jednym z foteli w salonie.
- Czy, czy mogę pójść z tobą?- zdezorientowany pokiwałem twierdząco głową.
Usłyszałem coś w głosie Louisa. Jakby bał sie, że się nie zgodzę. A potem zauważyłem ten szczery uśmiech, którym mnie obdarzył gdy wychodziliśmy.
***
Leżałem na trawie, blisko ramienia Lou. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wyszliśmy gdzieś razem. Sami. Mimowolnie uśmiechnąłem się widząc profil Tomlinsona.
- Przepraszam- powiedział Louis odwracając się do mnie.
Dlaczego w jego oczach dostrzegłem łzy?
- Za co?- spytałem nie rozumiejąc.
Chłopak pokiwał przecząco głową i wtulił się we mnie. Objąłem go ramieniem. I wszystko miało być dobrze.
V dzień.
Kojarzycie takich panów jak MODEST? Nie tylko wy ich nienawidzicie. My również. A tego dnia mieli nam coś ogłosić. Od samego początku wiedziałem, że ta informacja nie poprawi mojego samopoczucia. Co więcej byłem pewien, że to w żaden sposób mi się nie spodoba. Dlatego gdy siedząc w pokoju w obecności całego zespołu i mężczyzny ubranego na czarno, straciłem nerwy.
- Jaka dziewczyna? Daliście dziewczynę Louis'owi i Zayn'owi. Ja nie potrzebuje dziewczyny.- z każdym słowem podnosiłem głos.
- To dla waszego dobra- usłyszałem poważny głos.
- Nie mam zamiaru wchodzić w jakiś związek bez uczuć. Nie ma szans- krzyknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Mamy umowe, musisz robić to co ci każemy.
W dupie mam te wasze umowy.
- No już Harry, spokojnie- Tomlinson wstał z fotela i objął mnie ramieniem.
Zacisnąłem mocno powieki. Moje życie jest beznadziejne. Zakochałem się w chłopaku z zespołu a jednocześnie w moim najlepszym przyjacielu, który ma dziewczynę. Do tego mimo, że jestem biseksualny oni dają mi jakąś dziewczynę.
Zdenerwowany wyślizgnąłem się z objęć Louis'a i wyszedłem z pomieszczenia głośno trzaskając drzwiami.
***
Poczułem ugięcie się materaca, po mojej lewej stronie, ale nic nie zrobiłem.
- Ty też jesteś po ich stronie?- spytałem
- Nie, przecież jesteś moim przyjacielem i chce dla ciebie jak najlepiej- odparł.
Prychnąłem. Jak najlepiej Tomlinson? Ty chyba nie wiesz co to znaczy.
Siedzieliśmy w ciszy. Kojącej ciszy. Którą przerwał dzwonek telefonu. Przeklnąłem pod nosem siadając na łóżku. Zobaczyłem przepraszający wzrok bruneta gdy wyjmował ze swojej kieszeni komórkę. Zmierzyłem go wzrokiem natrafiając na grymas na twarzy Lou gdy zobaczył kto dzwoni.
- Cześć Eleanor- powiedział odbierając telefon.
Można się było tego spodziewać Tomlinson. Co tym razem? Zakupy czy makijażystka?
- Teraz?- westchnął- No dobrze już idę.
Zakończył rozmowę spoglądając na mnie.
- Harry ja...- nie dokończył ponieważ mu przerwałem.
- Znów mnie zostawiasz- spuściłem głowę bawiąc się rąbkiem koszuli- Idź, ja już się przyzwyczaiłem- mruknąłem i zszedłem z łóżka. podchodząc do okna.
Czułem na sobie jego spojrzenie.
- Przepraszam.
Nie musiałbyś ciągle tego mówić gdybyś był prawdziwym przyjacielem. Być może kiedyś ci nie wybaczę.
Co ja mogę powiedzieć? Tylko to że jestem zła bo mój komputer jest do dupy. Ale spokojnie w tym tygodniu tata kupuje mi laptopa. W KOŃCU. A co do imagina... Oczywście prosze o szczere komentarze. Dużo komentarzy :P Trzymajcie się.
tt: we_ended_right F O L L O W M E
poniedziałek, 20 maja 2013
Musicie mi wybaczyć, ale moja kochana rodzina zepsuła mi komputer. Wiecie jak ciężko sie pusze na telefonie? Niestety do czasu kupienia nowego komputera nie napisze nic. Jutro spróbuje dostać sie na komputer w szkole i moze cos napisze. Do tego jestem zła na nauczycieli którym wpadł do głowy niesamowity pomysł typu "A jebnijmy tym gimnazjalistom 69969655568 kartkówek. Tak na koniec roku". Huh jestem pewna, że u was jest lepiej. Opowiadajcie co u was sie dzieje :)
TT: we_ended_right
F O L L O W M E
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Larry Stylinson.
Po zapowiedzi postanowiłam napisać tego shota choć był tylko jeden komentarz. Mam nadzieje że teraz posypią się komentarze :)
tt: we_ended_right
Obudziłem się słysząc donośny krzyk Louis'a. Powoli podniosłem się na łokciach.. Mój wzrok padł na zegar wiszący na przeciwnej ścianie. Ósma. Zmęczony opadłem na poduszki i zakryłem sobie twarz jedną z nich. Pragnąłem tylko ponownie zasnąć. Po chwili znów usłyszałem głos Lou.
- Już odę!- odkrzyknąłem nadal zmęczony.
Westchnąłem siadając na końcu łóżka. Przetarłem dłonią zaspane oczy i wstałem.
Schodząc na dół dostrzegłem kątem oka Tomlinson'a śpiewającego coś pod nosem w kuchni. Słodko wyglądał w fartuchu. Podszedłem do niego od tyłu i klepnąłem go w tyłek. Brunet natychmiast odwrócił się z łyżką w ręce. Naprawde słodko.
- Serio Tomlinson? Tym się chciałeś bronić?- spytałem z uśmiechem.
Obserwowałem jak twarz bruneta pokrywa się rumieńcem. Z satysfakcją podszedłem do lodówki i wyjąłem mleko. Widziałem jak chłopak obserwuje moją sylwetkę z iskierkami w oczach. Louis nie gap się tak! Mam na sobie tylko bokserki.
- Za dwie godziny przychodzi Zayn i Liam- zaczął.
- O to fajnie- uśmiechnąłem się oblizując wargi z nadmiaru mleka.
Wzrok Lou podążał za moim językiem. Przełknął ślinę po czym koontynułował
- I Eleanor- skończył.
Spojrzałem na chłopaka mając nadzieje, że żartuje. Nic na to nie wskazywało.
- Okay- próbowałem się uśmiechnąć.
Nie chciałem jej tutaj. W naszym domu. Zawsze denerwował mnie ich związek. Nie mogłem jednak tego powiedzieć. Jeszcze nie teraz.
***
Czułem się dziwnie siedząc w salonie w towarzystwie Eleanor i Lou całujących się. Byłem strasznie zdenerwowany obserwując ich. Jakbym mógł zabijać wzrokiem Eleanor dawno by była martwa. Co chwilę brunet spoglądał na mnie. Widocznie był zdziwiony, że tak mało się odzywam. Tomlinson jakiś ty niedomyślny. Tamtego dnia, podczas scenki gdy Zayn i Liam grali na PS3, a para "zakochanych" prawie na sobie leżała, postanowiłem pokazać Louis'owi, że nie jestem mu obojętny. Oto jak zdobyć Louis'a Tomlinson'a.
Dzień I
Nabrałem do płuc powietrza i zbiegłem po schodach na dół. Jak zawsze Louis stał w kuchni robiąc nam śniadanie.
- Dzień dobry- mruknąłem całując go w policzek.
Chłopak podskoczył i upuścił łyżkę.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć- powiedziałem mrugając do niego.
- Styles zawsze mi to robisz!- krzyknął krzyżując ręce na klatce piersiowej
Nie chciałem by na mnie krzyczał. W mgnieniu oka pokonałem dzielącą nas odległość. Wstrzymał oddech gdy objąłem go w pasie.
- Przepraszam BooBear- schowałem twarz w jego włosach.
Po chwili poczułem jak jego dłonie również mnie obejmują. Dawno tego nie robiliśmy. Trwaliśmy tak dłuższy czas. Z niechęcią oderwałem się od niego i uśmiechnąłem się lekko na widok rumieńców. Tomlinson zobacz jak na ciebie działam idioto.
- Co na śniadanie?
- Tosty- powiedział wpatrując się we mnie.
- Uważaj bo zaraz ci się spalą - zaśmiałem się siadając do stołu.
Dzień II
Siedziałem w salonie gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem podszedłem do nich. Sapnąłem gdy przed nimi stała Eleanor.
- Cześć jest Louis?- spytała swoi niezwykle denerwującym głosem.
Potarłem dłonią kark i spojrzałem na schody prowadzące na drugie piętro na których pojawił się Tomlinson.
- Cześć Lou- powiedziała odpychając mnie i wchodząc do domu. Naszego domu
Dopiero teraz zauważyłem, że brunet ma na sobie tylko ręcznik, a z jego włosów skapuje woda. Gorąco.
- Pójdziesz ze mną do sklepu?- wywróciłem teatralnie oczami gdy to pytanie wypadło z ust dziewczyny. Można było się tego spodziewać, tylko po to przychodzi do Louis'a.
- Jasne kochanie- a on nigdy jej nie odmawia. Nie zgadzaj się durniu.
- Moge jechać z wami?- spytałem na poczekaniu.
Widziałem jak brunetka marszczy nos i patrzy na Lou wzrokiem typu "Po co on tam?"
- Oczywiście Harry- chłopak uśmiecha się. Nie mam powodów by się nie odwdzięczyć.
***
Po godzinie stwierdzam, że nie lubie chodzić po sklepach z Eleanor. Ona wybiera ubrania, a mój przyjaciel po prostu je kupuje. To nie jest wyrównane, prawda? Wydaje mi się, że po raz kolejny wchodzimy do tego samego sklepu. Czekamy na dziewczynę przy przymierzalniach gdy przysuwam sie do Lou.
- Nie znudziło ci sie jeszcze?- szepcze mu na ucho.
Odwraca głowe w moim kierunku. Napotykam niebieskie, zmęczone oczy.
- Jak myślisz?- pyta wbijając we mnie tęczówki.
Coś łapie mnie za serce widząc Louis'a w takim stanie. Chce coś odpowiedzieć gdy kątem oka dostrzegam dziewczynę Lou. Nie mogę jej nazwać koleżanką, jest dla mnie po prostu dziewczyną Lou.
- O czym rozmawiacie?- patrzy na mnie z agresją w oczach. Nienawidzi mnie. I vice versa.
- O niczym- syknąłem nieco zdenerwowany.
Czy to przez samopoczucie Tomlinson'a? Spoglądam na niego ale nie widze nic prócz lekkiego rozbawienia. Śmiejesz się ze mnie? Bo jak tak to ci nie daruje.
Po chwili Eleanor jakby nigdy nic wchodzi do przymierzalni. Nie chcąc jej oglądać idę w głąb sklepu. Co jakiś czas rzucam spojrzenie w kierunku miejsca pobytu Lou. Opłaca się. Już po chwili dziewczyna wychodzi i szybko bierze w dłoń materiał koszulki chłopka po czym wciąga go do jednej z przymierzalni. Kręcę głową i idę w ich stronę. Przez kotarę nic nie widzę, ale domyślam się co robią. Opieram się o ścianę.
- Seks w sklepie? To takie oryginalne- mówię na tyle głośno by mnie usłyszeli.
Uśmiecham się gdy zza kotary wychodzi Louis.
- Na dużo sobie pozwalasz BooBear- mruczę i wychodzę ze sklepu.
Nigdy więcej nie pójdę na zakupy.
III dzień.
Dziś mamy wywiad w radiu. Na szczęście menadżer nie mówił gdzie kto siedzi dlatego tym razem Lou usiadł koło mnie. Świetnie.
- Słyszałem, że nagrywacie nową płytę- mówi prowadzący.
W tym samym czasie biorę łyk wody i spoglądam na chłopaka siedzącego koło mnie. Widzę że równiż na mnie patrzy więc oblizuje wargi, a brunet wstrzymuje oddech. Uśmiecham się i wysyłam w jego stronę całusa po czym mówię do mikrofonu.
-Tak ta piosenka została napisana przez nas.
Widzę że Tomlinson nie wie o czym rozmawiamy. Jego zdezorientowany wzrok mówi wszystko. Dlatego gdy pada pytanie o jego dziewczynę chłopak zamiera i nie wie co odpowiedzieć. Pewnie nawet pytania nie słyszałeś głupku.
- Ich związek ciągle rozkwita- ratuje go i zabieram głos- Myśle, że są.... ze sobą szczęśliwi- chce coś jeszcze dodać, ale wielka gula w gardle uniemożliwia mi to.
Wiem że Louis się marti. Kiedyś by rozpoznał kiedy czuje się źle. Dlaczego te czasy minęły?
- A co z Larry'm?- pyta prowadzący.
- Larry is real- szepcze.
Dopiero potem orientuje się, że wymówiłem to do mikrofonu, zbyt głośno. Patrze w stronę Tomlinson'a. Obserwuje mnie z miną jakby sie nad czymś zastanawiał. Jakby nie rozumiał. A prowadzący obraca to wszystko w żart.
c.d.n+ prosze o komentarze :P
Enjoy
tt: we_ended_right
Obudziłem się słysząc donośny krzyk Louis'a. Powoli podniosłem się na łokciach.. Mój wzrok padł na zegar wiszący na przeciwnej ścianie. Ósma. Zmęczony opadłem na poduszki i zakryłem sobie twarz jedną z nich. Pragnąłem tylko ponownie zasnąć. Po chwili znów usłyszałem głos Lou.
- Już odę!- odkrzyknąłem nadal zmęczony.
Westchnąłem siadając na końcu łóżka. Przetarłem dłonią zaspane oczy i wstałem.
Schodząc na dół dostrzegłem kątem oka Tomlinson'a śpiewającego coś pod nosem w kuchni. Słodko wyglądał w fartuchu. Podszedłem do niego od tyłu i klepnąłem go w tyłek. Brunet natychmiast odwrócił się z łyżką w ręce. Naprawde słodko.
- Serio Tomlinson? Tym się chciałeś bronić?- spytałem z uśmiechem.
Obserwowałem jak twarz bruneta pokrywa się rumieńcem. Z satysfakcją podszedłem do lodówki i wyjąłem mleko. Widziałem jak chłopak obserwuje moją sylwetkę z iskierkami w oczach. Louis nie gap się tak! Mam na sobie tylko bokserki.
- Za dwie godziny przychodzi Zayn i Liam- zaczął.
- O to fajnie- uśmiechnąłem się oblizując wargi z nadmiaru mleka.
Wzrok Lou podążał za moim językiem. Przełknął ślinę po czym koontynułował
- I Eleanor- skończył.
Spojrzałem na chłopaka mając nadzieje, że żartuje. Nic na to nie wskazywało.
- Okay- próbowałem się uśmiechnąć.
Nie chciałem jej tutaj. W naszym domu. Zawsze denerwował mnie ich związek. Nie mogłem jednak tego powiedzieć. Jeszcze nie teraz.
***
Czułem się dziwnie siedząc w salonie w towarzystwie Eleanor i Lou całujących się. Byłem strasznie zdenerwowany obserwując ich. Jakbym mógł zabijać wzrokiem Eleanor dawno by była martwa. Co chwilę brunet spoglądał na mnie. Widocznie był zdziwiony, że tak mało się odzywam. Tomlinson jakiś ty niedomyślny. Tamtego dnia, podczas scenki gdy Zayn i Liam grali na PS3, a para "zakochanych" prawie na sobie leżała, postanowiłem pokazać Louis'owi, że nie jestem mu obojętny. Oto jak zdobyć Louis'a Tomlinson'a.
Dzień I
Nabrałem do płuc powietrza i zbiegłem po schodach na dół. Jak zawsze Louis stał w kuchni robiąc nam śniadanie.
- Dzień dobry- mruknąłem całując go w policzek.
Chłopak podskoczył i upuścił łyżkę.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć- powiedziałem mrugając do niego.
- Styles zawsze mi to robisz!- krzyknął krzyżując ręce na klatce piersiowej
Nie chciałem by na mnie krzyczał. W mgnieniu oka pokonałem dzielącą nas odległość. Wstrzymał oddech gdy objąłem go w pasie.
- Przepraszam BooBear- schowałem twarz w jego włosach.
Po chwili poczułem jak jego dłonie również mnie obejmują. Dawno tego nie robiliśmy. Trwaliśmy tak dłuższy czas. Z niechęcią oderwałem się od niego i uśmiechnąłem się lekko na widok rumieńców. Tomlinson zobacz jak na ciebie działam idioto.
- Co na śniadanie?
- Tosty- powiedział wpatrując się we mnie.
- Uważaj bo zaraz ci się spalą - zaśmiałem się siadając do stołu.
Dzień II
Siedziałem w salonie gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wolnym krokiem podszedłem do nich. Sapnąłem gdy przed nimi stała Eleanor.
- Cześć jest Louis?- spytała swoi niezwykle denerwującym głosem.
Potarłem dłonią kark i spojrzałem na schody prowadzące na drugie piętro na których pojawił się Tomlinson.
- Cześć Lou- powiedziała odpychając mnie i wchodząc do domu. Naszego domu
Dopiero teraz zauważyłem, że brunet ma na sobie tylko ręcznik, a z jego włosów skapuje woda. Gorąco.
- Pójdziesz ze mną do sklepu?- wywróciłem teatralnie oczami gdy to pytanie wypadło z ust dziewczyny. Można było się tego spodziewać, tylko po to przychodzi do Louis'a.
- Jasne kochanie- a on nigdy jej nie odmawia. Nie zgadzaj się durniu.
- Moge jechać z wami?- spytałem na poczekaniu.
Widziałem jak brunetka marszczy nos i patrzy na Lou wzrokiem typu "Po co on tam?"
- Oczywiście Harry- chłopak uśmiecha się. Nie mam powodów by się nie odwdzięczyć.
***
Po godzinie stwierdzam, że nie lubie chodzić po sklepach z Eleanor. Ona wybiera ubrania, a mój przyjaciel po prostu je kupuje. To nie jest wyrównane, prawda? Wydaje mi się, że po raz kolejny wchodzimy do tego samego sklepu. Czekamy na dziewczynę przy przymierzalniach gdy przysuwam sie do Lou.
- Nie znudziło ci sie jeszcze?- szepcze mu na ucho.
Odwraca głowe w moim kierunku. Napotykam niebieskie, zmęczone oczy.
- Jak myślisz?- pyta wbijając we mnie tęczówki.
Coś łapie mnie za serce widząc Louis'a w takim stanie. Chce coś odpowiedzieć gdy kątem oka dostrzegam dziewczynę Lou. Nie mogę jej nazwać koleżanką, jest dla mnie po prostu dziewczyną Lou.
- O czym rozmawiacie?- patrzy na mnie z agresją w oczach. Nienawidzi mnie. I vice versa.
- O niczym- syknąłem nieco zdenerwowany.
Czy to przez samopoczucie Tomlinson'a? Spoglądam na niego ale nie widze nic prócz lekkiego rozbawienia. Śmiejesz się ze mnie? Bo jak tak to ci nie daruje.
Po chwili Eleanor jakby nigdy nic wchodzi do przymierzalni. Nie chcąc jej oglądać idę w głąb sklepu. Co jakiś czas rzucam spojrzenie w kierunku miejsca pobytu Lou. Opłaca się. Już po chwili dziewczyna wychodzi i szybko bierze w dłoń materiał koszulki chłopka po czym wciąga go do jednej z przymierzalni. Kręcę głową i idę w ich stronę. Przez kotarę nic nie widzę, ale domyślam się co robią. Opieram się o ścianę.
- Seks w sklepie? To takie oryginalne- mówię na tyle głośno by mnie usłyszeli.
Uśmiecham się gdy zza kotary wychodzi Louis.
- Na dużo sobie pozwalasz BooBear- mruczę i wychodzę ze sklepu.
Nigdy więcej nie pójdę na zakupy.
III dzień.
Dziś mamy wywiad w radiu. Na szczęście menadżer nie mówił gdzie kto siedzi dlatego tym razem Lou usiadł koło mnie. Świetnie.
- Słyszałem, że nagrywacie nową płytę- mówi prowadzący.
W tym samym czasie biorę łyk wody i spoglądam na chłopaka siedzącego koło mnie. Widzę że równiż na mnie patrzy więc oblizuje wargi, a brunet wstrzymuje oddech. Uśmiecham się i wysyłam w jego stronę całusa po czym mówię do mikrofonu.
-Tak ta piosenka została napisana przez nas.
Widzę że Tomlinson nie wie o czym rozmawiamy. Jego zdezorientowany wzrok mówi wszystko. Dlatego gdy pada pytanie o jego dziewczynę chłopak zamiera i nie wie co odpowiedzieć. Pewnie nawet pytania nie słyszałeś głupku.
- Ich związek ciągle rozkwita- ratuje go i zabieram głos- Myśle, że są.... ze sobą szczęśliwi- chce coś jeszcze dodać, ale wielka gula w gardle uniemożliwia mi to.
Wiem że Louis się marti. Kiedyś by rozpoznał kiedy czuje się źle. Dlaczego te czasy minęły?
- A co z Larry'm?- pyta prowadzący.
- Larry is real- szepcze.
Dopiero potem orientuje się, że wymówiłem to do mikrofonu, zbyt głośno. Patrze w stronę Tomlinson'a. Obserwuje mnie z miną jakby sie nad czymś zastanawiał. Jakby nie rozumiał. A prowadzący obraca to wszystko w żart.
c.d.n+ prosze o komentarze :P
Enjoy
środa, 24 kwietnia 2013
Zapowiedź- Larry Stylinson
Siemaa. Dziś wstałam o 6:00 żeby pobiegać i podczas lekkiego truchtu wpadłam na pomysł imagina. Zresztą sami zobaczcie.
Paring: Larry Stylinson
Opis: Harry Styles mimo wielkiej kariery i przyjaciół u boku nie jest szczęśliwy. Co z tego że ma kupę kasy i plan na przyszłość skoro brakuje mu najważniejszego, miłości. Widok szczęśliwego Louis'a przy Eleanor łamie mu serce. Czemu? Sam tego nie wie. Czasami ma wrażenie, że jego BooBear patrzy na niego wzrokiem innym niż tylko przyjaciel. Dlatego pewnego dnia postanawia udowodnić, że loczek pociąga Tomlinsona.
Louis Tomlinson nigdy nie marzył o wielkiej karierze. Zawsze chciał znaleść tą jedyną i założyć rodzinę. Chociaż dlaczego skupiać się na żeńskiej płci skoro w domu ma się takiego przystojnego chłopaka jakim jest Harry Styles? Trzeba przyznać że loczek nie jest mu obojętny. Jednak co zrobić by nie zranić Eleanor, jego dotychczasowej dziewczyny którą kocha? A może nie.
Mam nadzieje że wam sie podoba ale nie jestem pewna czy pisać więc czekam pod tym postem na 6 komentarzy. Bez sensu by było jakby nikt nie czytał.
Enjoy.
Paring: Larry Stylinson
Opis: Harry Styles mimo wielkiej kariery i przyjaciół u boku nie jest szczęśliwy. Co z tego że ma kupę kasy i plan na przyszłość skoro brakuje mu najważniejszego, miłości. Widok szczęśliwego Louis'a przy Eleanor łamie mu serce. Czemu? Sam tego nie wie. Czasami ma wrażenie, że jego BooBear patrzy na niego wzrokiem innym niż tylko przyjaciel. Dlatego pewnego dnia postanawia udowodnić, że loczek pociąga Tomlinsona.
Louis Tomlinson nigdy nie marzył o wielkiej karierze. Zawsze chciał znaleść tą jedyną i założyć rodzinę. Chociaż dlaczego skupiać się na żeńskiej płci skoro w domu ma się takiego przystojnego chłopaka jakim jest Harry Styles? Trzeba przyznać że loczek nie jest mu obojętny. Jednak co zrobić by nie zranić Eleanor, jego dotychczasowej dziewczyny którą kocha? A może nie.
Mam nadzieje że wam sie podoba ale nie jestem pewna czy pisać więc czekam pod tym postem na 6 komentarzy. Bez sensu by było jakby nikt nie czytał.
Enjoy.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Niall cz.5
Dziewczyny pisze dopiero teraz część 5 ponieważ z dziwnych przyczyn nie mogłam zalogować się na konto google. To mogło się przytrafić tylko mnie :/ Jednakże biore się za pisanie. + Mam genialny pomysł na nowy imagin :D Wpadłam na to podczas... jedzenia xd Zresztą same zobaczycie.
Uśmiechnęłaś się widząc jego zażenowanie. Byłaś w pełni przygotowana na jakieś wyjaśnienia z jego strony. Nic takiego nie nastąpiło, tylko głucha i nieprzyjemna cisza. Widziałaś jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w szybkim tempie.
- Niall?- szepnęłaś.
Uniósł wzrok prosto na ciebie. Nie można opisać jak się czułaś widząc jego szmaragdowe oczy pełne łez i... pustki. Był bezbronny. Nie rozumiałaś tego. Czyżby Niall był złożony z 4/3 części? Czyżby o tej 4 części nikt nie wiedział? Nagle zrobiło ci się strasznie źle. Pomyślałaś że Horan jest smutny przez ciebie. A widok smutnego Niall'a nie należał do najlepszych. I w tamtym momencie szczerze się znienawidziłaś. Bo to ty doprowadziłaś chłopaka do takiego stanu. Bez słowa podeszłaś do niego i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową.
- Przepraszam- powiedział w zagłębienie twojej szyi.
Pokręciłaś przecząco głową. Nie chciałaś słuchać jego przeprosin. Czy to on powinien wypowiedzieć te słowa czy może ty?
***
Wszystko wracało do normy. Wieczorami słyszałaś pukanie do drzwi w których stał Niall. Szarmancki i urokliwy jak zawsze. Jednak ty od czasu waszej "kłótni" widziałaś jego wszystkie strony. Od uroczej do tej groźnej. Mimo to byliście przyjaciółmi. Potrzebowaliście się nawzajem. To nie było złe. Do czasu.
Zaśmiałaś się gdy Horan nie widząc gdzie idzie potknął się o kamień.
- Ale z ciebie niezdara- krzyknęłaś wystawiając mu język.
- Jest noc [T.I]! Założę się że to przez twój pieprzony fart idziesz jak modelka a ja jak pijany- mruknął wstając z ziemi.
- Każda wymówka dobra- spojrzałaś na niego kątem oka, po czym ruszyłaś dalej.
Lubiłaś się z nim droczyć. Na szczęście rozumiał twoje zamiary i nie obrażał się na twoje słowa. Był twoim przyjacielem, nie chciałaś ponownie go stracić. W pewnej chwili usłyszałaś donośny śmiech i ciężkie kroki. Noc była cicha dlatego doskonale zdawałaś sobie sprawę że jakaś grupa ludzi zmierza w waszym kierunku. Nigdy nie lubiłaś wracać w nocy z miasta. Powód? Bałaś się. Powinnaś czuć się bezpieczna w swoim miejscu zamieszkania. Niestety tak nie było. Złapałaś Niall'a za nadgarstek i przyśpieszyłaś kroku. Szybko, jednak nadal za wolno. Spojrzałaś zdenerwowana na chłopaka który dotrzymywał ci kroku. Wszystko działo się szybko. Słowa Horana, dźwięk zagłuszonego jęku blondyna przez głośny, nieznany głos. Ciemność.
***
- Co pamiętasz z tamtej nocy?- usłyszałaś cichy szept
- Niall'a- odpowiedziałaś patrząc na białą ścianę okryta jakimś szortkim kocem.
- Tylko?- słyszałaś zawód w głosie.
Kiwnęłaś twierdząco głową nie zaszczycając policjanta spojrzeniem. Nie miałaś ochoty patrzeć na tego człowieka. Nie miałaś siły odwrócić głowy i zajrzeć w jego puste tęczówki.
- Znaleźliśmy to w kieszeni pana Niall'a Horan'a- mruknął kładąc na stole naprzeciwko ciebie białą kartkę po czym wyszedł. Zawachałaś się jednak biorąc głęboki wdech ujęłaś kartkę w ręce.
Droga [T.I]
Nie jestem dobry w okazywaniu uczuć. Zresztą sama wiesz. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i powinnaś to wiedzieć. Z drugiej jednak strony możesz nie pamiętać gdy ci o tym mówiłem bo to było dawno. Siedzieliśmy w twoim ogrodzie i piliśmy cole z lodem. Pamiętasz? Nie brakuje mi tych dni, ponieważ życie idzie dalej, a my budujemy następne wspomnienia. Chciałbym żebyś ten dzień zapamiętała. Chciałbym powiedzieć ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna, jak się zmieniłem odkąd cię poznałem. Wiesz że wyrzuciłem te czarne buty które tak ci się nie podobały? Tak, moje ukochane buty. Może nie jestem gotowy na związek. Nie umiem okazywać uczuć, nie wiem czego pragnie kobieta, nie wiem jak z nią postępować, nie wiem jak pozbyć się moich uzależnień. Jednym z nich jesteś TY. Tak, uzależniłem się od ciebie. Nie żałuje. Chce byś o mnie nigdy nie zapomniała, bo chyba sie w tobie zakochuje. Pamiętasz jak oglądaliśmy "Zmierzch" i gdy Edward, siedząc na drzewie, mówił "Jesteś moją własną dawką heroiny"? Boje sie że wpadłem w kolejny nałóg. Czy jesteś narkotykiem? Bo jeżeli tak to naprawdę się uzalezniłem. To bardzo mozliwe. Lubie wąchać twoje perfumy. Nie gniewasz się prawda? Napisałem to bo chce wylać moje myśli na katkę. Podobno to pomaga. Zaraz potem ją spale i nie dowiesz się że cię kocham. Może kiedyś zrozumiesz moje zachowanie. Boje się że mnie zostawisz dlatego będę prosił anioły byś tego nigdy nie zrobiła. Nawet jeżeli mielibyśmy być tylko przyjaciółmi. Aż do śmierci.
Your Niall
***
Czasami życie jest nie fair. Daje nam najpierw szanse, potem zabiera ją. Daje nam prawo wyboru, potem i tak robi swoje. Daje nam miłość, wyjątkową. Bez której nie możemy żyć. Ty też nie mogłaś. Czy warto było zabierać człowieka byś i ty mogła umrzeć? Czy może lepiej zostawić, oboje kochających się, na Ziemi? Życie, czy było warto? Jedynie czego jestem pewna to to że są szczęśliwi. Tu nie byliby. Wśród zwierząt którymi teraz stają sie ludzie. Nie warto żyć na świecie gdzie czujesz się źle. W końcu Ziemia została stworzona byś czuł się dobrze, prawda? Chcesz być szczęśliwy? Przyjdzie czas i pora gdy to nastąpi. Gdy znajdziesz miłość. Znalazłaś, blondyna o niebieskich tęczówkach i szerokim uśmiechu. Jednak było warto.
Jka już mówiłam mam świetny pomysł na następnego shota. Mamy tu jakie Larry shippers?
tt: we_ended_right
piątek, 5 kwietnia 2013
Niall cz.4
Ej tak na początku chce powiedzieć że jutro jade do Warszawy na politechnike (pewnie spytacie po co jak amm 14 lat) i jakby któraś z was jutro wybierała się do Wawy to napiszcie mi pod imaginem. A tymczasem 4 część o Niall'u. Huhu mam nadzieje, że wam sie spodoba.
Czy to nie jest tak, że by zaufać człowiekowi trzeba sie przy nim oswoić i dobrze zapoznać? Być może taka była "reguła" jednak ty się chyba nie trzymałaś. Kto by pomyślał że tak urocza i grzeczna dziewczyna mogłaby zaprzyjaźnić się z takim buntownikiem jakim był Niall? Co więcej nie znając go byłaś pewna że możesz mu zaufać. I w żaden sposób to nie było dziwne.
Gdy poznałaś ostatnią zaginioną część całego Horana był wieczór, a ty jak głupia szłaś przez miasto w ręku ściskając torebkę i klucze od domu. Byłaś zdenerwowana faktem, że nie wziełaś zapasowego swetra. Nikt nie przypuszczał, że wychodząc ze sklepu potkniesz się i upuścisz upragnione odzienie do kałuży. Musiałaś przyznać, że byłaś straszną niezdarą. Jednakże idąc w kierunku mieszkania zauważyłaś Niall'a w jednej z mijanych restauracji. Chciałaś się przywitać jednak odpuściłaś gdy zza jego pleców wyłoniła się szczupła brunetka i pocałowała go prosto w usta śmiejąc się zadziornie. Przystanęłaś na chwilę, ponieważ nigdy nie usłyszałaś z ust blondyna, że ma dziewczynę. Całą powrotną drogę do domu rozmyślałaś nad tym faktem. Pomyślałaś, że może chłopak mówił ci, ale zapomniałaś. Wchodząc jednak do domu byłaś wściekła. Na Horan'a, który nic ci nie powiedział. Jednak czy faktycznie to był prawdziwy powód twojej złosści? A może chodziło o te denerwujące ukłucie w podbrzuszu gdy zobaczyłaś swojego przyjaciela z kimś innym? Następnego dnia chciałaś się spytać o ten incydent. Zapytać go czy ma dziewczynę. Miałaś takie prawo, przecież był twoim przyjacielem. Jakie było twoje rozczarowanie gdy w drzwiach jego domu stanęła pół naga dziewczyna, inna niż wczoraj. Nie chciałaś z nią rozmawiać. Uciekłaś.
Gdy miałaś pewność, że Niall cię unika był ostatni dzień miesiąca. Chciałaś porozmawiać z chłopakiem, nie widzieliście sie od paru dobrych tygodni. Niestety nie odbierał telefonów i nie otwierał drzwi. Czyżby zniknął? Nie chciałaś się z tym pogodzić. Nie chciałaś przyznać, że nie masz już na co liczyć. Co mogłaś zrobić? Musiałaś czekać.
Parę dni później wstałaś bardzo rano by jeszcze zastać blondyna w domu. Byłaś bardzo zła gdy stanęłaś przed domem Niall'a i głośno pukałaś w drzwi. Byłaś zdziwiona gdy nagle usłyszałaś jak ktoś przekręca klucz. Nagle zauważyłaś głowę Horan'a. Gdy tylko spojrzałaś na jego zaspane oczy cała złość sie ulotniła.
- [T.I]? Co ty tu robisz?- spytał- Nie powinno cię tu być- stwierdził patrząc prosto w twoje oczy.
- Musimy porozmawiać- warknęłaś odpychając go i wchodząc do mieszkania.
Uśmiechnęłaś się lekko gdy zdałaś sobie sprawę z faktu że tym razem ty dominujesz. To było wspaniałe uczucie.
- Więc- zaczął drapiąc się po karku. Zawsze to robił gdy był zdenerwowany.
- Niall, sądze że mnie unikasz- powiedziałaś obserwując jego reakcje. Ciężko było nie zauważyć tych czerwonych policzków i spoglądających wszędzie, tylko nie na ciebie, niebieskich tęczówek.
Satysfakcjonowało cię to. Chciałaś mu uświadomić jak czułaś się ostatnie pare tygodni. Bez niego.
Planuje jeszcze jedną część. I must to go. Bye girl's! Prosze o komentarze.
Czy to nie jest tak, że by zaufać człowiekowi trzeba sie przy nim oswoić i dobrze zapoznać? Być może taka była "reguła" jednak ty się chyba nie trzymałaś. Kto by pomyślał że tak urocza i grzeczna dziewczyna mogłaby zaprzyjaźnić się z takim buntownikiem jakim był Niall? Co więcej nie znając go byłaś pewna że możesz mu zaufać. I w żaden sposób to nie było dziwne.
Gdy poznałaś ostatnią zaginioną część całego Horana był wieczór, a ty jak głupia szłaś przez miasto w ręku ściskając torebkę i klucze od domu. Byłaś zdenerwowana faktem, że nie wziełaś zapasowego swetra. Nikt nie przypuszczał, że wychodząc ze sklepu potkniesz się i upuścisz upragnione odzienie do kałuży. Musiałaś przyznać, że byłaś straszną niezdarą. Jednakże idąc w kierunku mieszkania zauważyłaś Niall'a w jednej z mijanych restauracji. Chciałaś się przywitać jednak odpuściłaś gdy zza jego pleców wyłoniła się szczupła brunetka i pocałowała go prosto w usta śmiejąc się zadziornie. Przystanęłaś na chwilę, ponieważ nigdy nie usłyszałaś z ust blondyna, że ma dziewczynę. Całą powrotną drogę do domu rozmyślałaś nad tym faktem. Pomyślałaś, że może chłopak mówił ci, ale zapomniałaś. Wchodząc jednak do domu byłaś wściekła. Na Horan'a, który nic ci nie powiedział. Jednak czy faktycznie to był prawdziwy powód twojej złosści? A może chodziło o te denerwujące ukłucie w podbrzuszu gdy zobaczyłaś swojego przyjaciela z kimś innym? Następnego dnia chciałaś się spytać o ten incydent. Zapytać go czy ma dziewczynę. Miałaś takie prawo, przecież był twoim przyjacielem. Jakie było twoje rozczarowanie gdy w drzwiach jego domu stanęła pół naga dziewczyna, inna niż wczoraj. Nie chciałaś z nią rozmawiać. Uciekłaś.
Gdy miałaś pewność, że Niall cię unika był ostatni dzień miesiąca. Chciałaś porozmawiać z chłopakiem, nie widzieliście sie od paru dobrych tygodni. Niestety nie odbierał telefonów i nie otwierał drzwi. Czyżby zniknął? Nie chciałaś się z tym pogodzić. Nie chciałaś przyznać, że nie masz już na co liczyć. Co mogłaś zrobić? Musiałaś czekać.
Parę dni później wstałaś bardzo rano by jeszcze zastać blondyna w domu. Byłaś bardzo zła gdy stanęłaś przed domem Niall'a i głośno pukałaś w drzwi. Byłaś zdziwiona gdy nagle usłyszałaś jak ktoś przekręca klucz. Nagle zauważyłaś głowę Horan'a. Gdy tylko spojrzałaś na jego zaspane oczy cała złość sie ulotniła.
- [T.I]? Co ty tu robisz?- spytał- Nie powinno cię tu być- stwierdził patrząc prosto w twoje oczy.
- Musimy porozmawiać- warknęłaś odpychając go i wchodząc do mieszkania.
Uśmiechnęłaś się lekko gdy zdałaś sobie sprawę z faktu że tym razem ty dominujesz. To było wspaniałe uczucie.
- Więc- zaczął drapiąc się po karku. Zawsze to robił gdy był zdenerwowany.
- Niall, sądze że mnie unikasz- powiedziałaś obserwując jego reakcje. Ciężko było nie zauważyć tych czerwonych policzków i spoglądających wszędzie, tylko nie na ciebie, niebieskich tęczówek.
Satysfakcjonowało cię to. Chciałaś mu uświadomić jak czułaś się ostatnie pare tygodni. Bez niego.
Planuje jeszcze jedną część. I must to go. Bye girl's! Prosze o komentarze.
piątek, 29 marca 2013
Niall cz.3
Dziekuje bardzo @HereForPerrie za przypomnienie o tej krótkiej historii :) Musze ją skończyc i choć widze że mniej osób odwiedza bloga to mam nadzieje że przy tej notce będzie dużo komentarzy :) Część druga jest pod tym linkiem http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/2013/01/niall-cz-2.html#comment-form
Czy Niall cię intrygował? Zdecydowanie tak. Właściwie nie domyślałaś się jak chłopak o blond włosach mógł na ciebie działać. Chciałaś go poznać, zbliżyć się do niego. Czy to było złe? Owszem. Ale te ryzyko miało słodki smak, który niezwykle cię do tego przyciągał.
Sama nie wiesz czemu dokładnie o siódmej czekałaś na stukanie w okno. Gdybyś powiedziała o tym komuś zdecydowanie by cię wyśmiał. Nie dziwisz się, czasami sama sie z tego śmiejesz. Jednakże siedziałaś na łóżku z zamkniętymi oczami i po prostu słuchałaś. Podskoczyłaś gdy w pewnym momencie ktoś głośno wykrzyczał twoje imię. Podeszłaś do okna i uśmiechnęłaś sie do chłopaka, który stał w twoim ogródku.
- Gotowa?- spytał odwzajemniając uśmiech.
Potrząsnęłaś głową i zamknęłaś okno szybko zbiegając po schodach. Chciałaś jak najszybciej dowiedzieć się co zaplanował Niall. Szybko twoja radość zniknęła gdy na podjeździe zobaczyłaś czarny motor. Przełknęłaś ślinę spoglądając na Horana.
- Tym jedziemy?- wskazałaś na pojazd.
- Tak- odpowiedział przyglądając ci się z zaciekawieniem.
Na twojej twarzy pojawił sie grymas a w oczach można było dostrzec strach. Spuściłaś wzrok na swoje trampki i zaczęłaś nogą kreślić kółka na trawie.
- Okay- mruknęłaś nie podnosząc wzroku.
- Jeżeli nie chcesz możemy przejść się ale...
- Nie, w porządku- przerwałaś mu.
Podeszłaś do Horana i usiadłaś na skórzanym fotelu wcześniej przez chwilę mu się przyglądając.
- Możemy jechać- stwierdziłaś prostując sie.
Blondyn spojrzał sie na ciebie by upewnić się, że napewno się zgadzasz po czym usiadł przed tobą kładąc ręce na kierownicy. Przekręcił kluczyk, a ty mocno zacisnęłaś ramiona na jego talii.
- Hej [T.I] jeszcze nie ruszyliśmy- zaśmiał sie spoglądając na ciebie.
Zarumieniłaś się poluzowując uścisk. Przestraszyłaś się gdy nagle Niall odjechał z podjazdu. Przylgnęłaś do jego pleców ciężko oddychając. Zamknęłaś oczy próbując uspokoić bicie serca. Udało ci sie to po paru minutach, w czasie których zdążyliście już dojechać na miejsce. Nie rozpoznawałaś okolicy, ale zaufałaś Niallu gdy ten wyciągnął do ciebie dłoń i czekał byś zeszła. Chwyciłaś ją zeskakując z motoru. Ruszyliście przez gęste zboże. Trzymałaś się blondyna bojąc sie że sie zgubisz. Byłaś coraz bardziej ciekawa i zaintrygowana otoczeniem. W pewnej chwili Horan zatrzymał sie, a ty nie zauważając tego, wpadłaś na niego. Zdezorientowana cofnęłaś się o jeden krok rozglądając się dookoła.
- Tam nie warto patrzeć- zwrócił ci uwagę uśmiechając się- prawdziwy widok jest tam- wskazał dłonią przed siebie.
Wychyliłaś się zza pleców chłopaka zauważając wielkie drzewo. Co było w nim niezwykłe? To że na jego potężnych gałęziach wisiały pary butów.
- Pary tu przychodzą i związują swoje buty. Potem rzucają je na to drzewo i wracają na bosaka- wyjaśnił Niall śmiejąc się cicho.
Złapał twoją rękę i podszedł bliżej drzewa.
- Chcesz wejść?- spytał podchodząc do ciebie.
Zastanawiałaś sie przez chwilę oglądając wiszące nad wami buty.
- Tak- powiedziałaś w końcu.
Niebieskooki podsadził ciebie. Usiadłaś na jednej z gałęzi i czekałaś aż chłopak wejdzie. Gdy to zrobił oboje siedzieliście na starym dębie w ciszy obserwując zachodzące słońce. Krajobraz był naprawde wspaniały. Byłaś wdzięczna chłopakowi, że cię tu zabrał. Nigdy nie przypuszczałabyś, że istnieje takie miejsce gdzieś blisko twojego miejsca zamieszkania.Chociaż nie wiedziałaś czy to jest blisko. Być może tylko ci się wydawało, że zamknęłaś oczy na parę minut, a w rzeczywistości było inaczej. Stwierdziłaś, że będziesz tu przychodzić częściej. Z przemyśleń wyrwał cię Horan, który szybko odwrócił się twarzą do ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy dotykając lekko twojego zaróżowionego policzka. I wtedy poznałaś następną część Nialla. 2/3 całego chłopaka.
Jeszcze zamierzam napisać 4 cz. Zacznę gdy tu będzie 6 komentarzy. Zastosowuję groźbę :) Miłej nocy kochani! Mój twitter: we_ended_right
Czy Niall cię intrygował? Zdecydowanie tak. Właściwie nie domyślałaś się jak chłopak o blond włosach mógł na ciebie działać. Chciałaś go poznać, zbliżyć się do niego. Czy to było złe? Owszem. Ale te ryzyko miało słodki smak, który niezwykle cię do tego przyciągał.
Sama nie wiesz czemu dokładnie o siódmej czekałaś na stukanie w okno. Gdybyś powiedziała o tym komuś zdecydowanie by cię wyśmiał. Nie dziwisz się, czasami sama sie z tego śmiejesz. Jednakże siedziałaś na łóżku z zamkniętymi oczami i po prostu słuchałaś. Podskoczyłaś gdy w pewnym momencie ktoś głośno wykrzyczał twoje imię. Podeszłaś do okna i uśmiechnęłaś sie do chłopaka, który stał w twoim ogródku.
- Gotowa?- spytał odwzajemniając uśmiech.
Potrząsnęłaś głową i zamknęłaś okno szybko zbiegając po schodach. Chciałaś jak najszybciej dowiedzieć się co zaplanował Niall. Szybko twoja radość zniknęła gdy na podjeździe zobaczyłaś czarny motor. Przełknęłaś ślinę spoglądając na Horana.
- Tym jedziemy?- wskazałaś na pojazd.
- Tak- odpowiedział przyglądając ci się z zaciekawieniem.
Na twojej twarzy pojawił sie grymas a w oczach można było dostrzec strach. Spuściłaś wzrok na swoje trampki i zaczęłaś nogą kreślić kółka na trawie.
- Okay- mruknęłaś nie podnosząc wzroku.
- Jeżeli nie chcesz możemy przejść się ale...
- Nie, w porządku- przerwałaś mu.
Podeszłaś do Horana i usiadłaś na skórzanym fotelu wcześniej przez chwilę mu się przyglądając.
- Możemy jechać- stwierdziłaś prostując sie.
Blondyn spojrzał sie na ciebie by upewnić się, że napewno się zgadzasz po czym usiadł przed tobą kładąc ręce na kierownicy. Przekręcił kluczyk, a ty mocno zacisnęłaś ramiona na jego talii.
- Hej [T.I] jeszcze nie ruszyliśmy- zaśmiał sie spoglądając na ciebie.
Zarumieniłaś się poluzowując uścisk. Przestraszyłaś się gdy nagle Niall odjechał z podjazdu. Przylgnęłaś do jego pleców ciężko oddychając. Zamknęłaś oczy próbując uspokoić bicie serca. Udało ci sie to po paru minutach, w czasie których zdążyliście już dojechać na miejsce. Nie rozpoznawałaś okolicy, ale zaufałaś Niallu gdy ten wyciągnął do ciebie dłoń i czekał byś zeszła. Chwyciłaś ją zeskakując z motoru. Ruszyliście przez gęste zboże. Trzymałaś się blondyna bojąc sie że sie zgubisz. Byłaś coraz bardziej ciekawa i zaintrygowana otoczeniem. W pewnej chwili Horan zatrzymał sie, a ty nie zauważając tego, wpadłaś na niego. Zdezorientowana cofnęłaś się o jeden krok rozglądając się dookoła.
- Tam nie warto patrzeć- zwrócił ci uwagę uśmiechając się- prawdziwy widok jest tam- wskazał dłonią przed siebie.
Wychyliłaś się zza pleców chłopaka zauważając wielkie drzewo. Co było w nim niezwykłe? To że na jego potężnych gałęziach wisiały pary butów.
- Pary tu przychodzą i związują swoje buty. Potem rzucają je na to drzewo i wracają na bosaka- wyjaśnił Niall śmiejąc się cicho.
Złapał twoją rękę i podszedł bliżej drzewa.
- Chcesz wejść?- spytał podchodząc do ciebie.
Zastanawiałaś sie przez chwilę oglądając wiszące nad wami buty.
- Tak- powiedziałaś w końcu.
Niebieskooki podsadził ciebie. Usiadłaś na jednej z gałęzi i czekałaś aż chłopak wejdzie. Gdy to zrobił oboje siedzieliście na starym dębie w ciszy obserwując zachodzące słońce. Krajobraz był naprawde wspaniały. Byłaś wdzięczna chłopakowi, że cię tu zabrał. Nigdy nie przypuszczałabyś, że istnieje takie miejsce gdzieś blisko twojego miejsca zamieszkania.Chociaż nie wiedziałaś czy to jest blisko. Być może tylko ci się wydawało, że zamknęłaś oczy na parę minut, a w rzeczywistości było inaczej. Stwierdziłaś, że będziesz tu przychodzić częściej. Z przemyśleń wyrwał cię Horan, który szybko odwrócił się twarzą do ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy dotykając lekko twojego zaróżowionego policzka. I wtedy poznałaś następną część Nialla. 2/3 całego chłopaka.
Jeszcze zamierzam napisać 4 cz. Zacznę gdy tu będzie 6 komentarzy. Zastosowuję groźbę :) Miłej nocy kochani! Mój twitter: we_ended_right
niedziela, 24 marca 2013
Zayn
Zaniedbałam strasznie i jestem zła na siebie. Na szczęście za pare
dni święta wielkanocne i ciesze się jak na widok One Direction.
Napisałam nowy imagin tym razem z Zaynem. Informacja która odmieni wasze życie jest taka że nie zawieszam bloga :) Cieszmy się xd Imagin smutny ze szczęśliwym zakończeniem. Coś na podobieństwo mojego życia mam nadzieje.
Mój tt: we_ended_right
Mam nadzieje że wam sie spodoba :)
Enjoy!
Od paru dni nie mogłaś spać, nie mogłaś jeść, nie wychodziłaś z pokoju, nie żyłaś tak jak kiedyś. Tęskniłaś. Za chłopakiem który odszedł, zostawił cię, zabrał część ciebie. Po prostu tęskniłaś. Zastanawiasz się dlaczego to sie stało. Dlaczego wszystko tak się potoczyło. Wytrwasz? Te dni bez niego? Godziny które możecie spędzać razem? Nie gdy przy nim jest już inna. To ona jest tu problemem, nie ty.
Bujałaś się na huśtawce patrząc na inne dzieci. Nie chciały się z tobą bawić. Dlaczego? Widocznie byłaś inna. Lekki podmuch wiatru rozwiał twoje kasztanowe włosy. Nagle poczułaś jak ktoś buja cię. Wcześniej nie zwróciłaś na to uwagi, dopiero teraz się zorientowałaś że pochylasz się do tyłu gdy jesteś na górze, widzisz doskonale biale chmury. Huśtawka zwalnia, a ty z niej zeskakujesz patrząc na osobę która cię bujała. Zauważasz bruneta z lizakiem w ręku który się do ciebie uśmiecha.
- Jestem Zayn- mówi podając ci małą rączkę.
- [T.I]- odpowiadasz patrząc na niego.
- A więc [T.I] od teraz będziemy najlepszymi przyjaciółmi- oznajmia a ty się uśmiechasz.
Przyjaciele od dziecka. Myślałaś że tak będzie zawsze, że on myśli tak samo. Byłaś w wielkim błędzie. Tęsknisz.
- Jak jest być tak popularnym w szkole panie Malik?- spytałaś uśmiechając sie do niego.
- Wytrzymuje tych fotografów pod oknem- odparł całując cię lekko w policzek
- Mieszkam obok ciebie i nie widziałam nigdy fotografów- powiedziałaś trącając go łokciem w umięśnione ramię.
- Widocznie dobrze nie patrzysz [T.I]- mruknął pozwalając by twoja głowa znalazła się na jego klatce piersiowej. Czułaś jak jego serce bije coraz szybciej i mocniej.
- I nie żałujesz?- szepnęłaś
- Czego [T.I]?
- Naszej przyjaźni- przełknęłaś ślinę.
- Nigdy nie żałowałem tego, że mogłem ciebie spotkać. Jesteś najlepszą rzeczą, która mnie spotkała- poczułaś jak odgarnia twoje włosy z czoła. Czułaś że mówi prawdę.
Nie żałowałeś Malik, dlaczego więc teraz cię przy mnie nie ma? Tęsknię.
[T.I] mam coś dla ciebie- usłyszałaś jego głos.
Następnie zauważyłaś jego uśmiech i czekoladowe oczy które tak bardzo kochałaś.
- Tak?- spytałaś zainteresowana.
Jego śmiech był tak delikatny że mogłaś go słuchać godzinami. Po chwili mulant wyjął z kieszeni małe pudełko i wręczył je tobie. Z twoich ust wyrwał się cichy jęk zdumienia gdy je otworzyłaś.
- Widziałem jak bardzo ci sie podobała więc postanowiłem że...- podrapał się w tył głowy. Zawsze to robił gdy był zdenerwowany. Poczułaś jak szeroki uśmiech wkrada się na twoje usta. Nie mówiąc nic przytuliłaś się do niego i szepcąc "Idealny prezent".
Coraz częściej myślałaś o wspólnych chwilach z Malikiem. Dawno temu byliście przyjaciółmi, nie rozumiesz dlaczego to się zmieniło. Tęsknisz.
- [T.I] patrz na to!- krzyknął zwracając tym samym twoją uwagę.
Byliście na łodzi na środku morza. Od dawna planowaliście taką atrakcję, tylko we dwoje. Odwróciłaś się w stronę chłopaka patrząc w kierunku który ci pokazywał. W oddali zauważyłaś dwa delfiny płynące w stronę z której przypłynęliście. Uśmiechnęłaś się patrząc na podekscytowanego przyjaciela.
- Nie uważasz że oni są tacy jak my?- spytał podchodząc do ciebie.
- Co masz na mysli?- uniosłaś brew
- Nierozłączni- złapał twoją dłoń patrząc na ciebie z tymi iskierkami w oczach.
Zacisnęłaś powieki czując jak słone łzy płyną po twoich policzkach. Te chwile nigdy nie wrócą, on nigdy nie wróci. Proszę wróć. Tęsknie.
- [T.I] jak to jest z nami?- mruknął. Jego oczy były przymknięte a usta lekko rozchylone.
- Zdecydowanie jesteś moim przyjacielem Zayn- skłamałaś.
- I zawsze nim będę?- spytał patrząc w twoje oczy.
- Nie wiem co będzie w przyszłości, ale chcę być zawsze blisko ciebie.- uniosłaś kącik ust patrząc w rozgwieżdżone niebo.
Te niebo wspominasz do dziś. Pamietasz jak kreśliliście w powietrzu kształty przypominające te stworzone przez gwiazdy. Wszystkie chwile z nim zawsze zostaną w twojej głowie, nawet jeżeli będziesz chciała zapomnieć tak jak chcesz tego teraz. Tęsknie
- Pamiętaj że zawsze mozesz na mnie liczyć- otworzyłaś oczy wpatrując się w jego twarz.
- Wiem Zayn- powiedziałaś znów przymykając lekko powieki.
- Wiesz?- spytał
Pokiwałaś twierdząco głową uśmiechając się lekko. Wiedziałaś.
- Mam rozumieć że to obietnica?
- Zdecydowanie [T.I]- poczułaś jak materac obok ciebie zgina się lekko pod ciężarem drugiej osoby. Pod ciężarem Zayna.
Pamiętasz o tej obietnicy do dziś. Nie dotrzymał jej. Odetchnęłaś cicho powstrzymując łzy. Resztkami sił doszłaś do parapetu na którym usiadłaś. W pokoju naprzeciwko twojego domu zapaliło się światło. Zerknęłaś na okno wypatrując mieszkańca tego pomieszczenia. W końcu pojawił się w bluzce którą dostał od ciebie i krótkich spodenkach. Obserwowałaś go do momentu aż nie zobaczył cię w oknie. Wiedziałaś że patrzy na twoje mokre od łez policzki i wory pod oczami. I nagle zniknął, a światło w pokoju zostało zgaszone. Znów zaniosłaś się płaczem nie rozumiejąc go. Jego decyzji i czynności. Tęskniłaś. Po chwili usłyszałaś kroki i ciche pukanie do drzwi. Zignorowałaś to jak miałaś w zwyczaju będąc pewną, że to twoja mama. Nie zwróciłaś nawet uwagi gdy drzwi otworzyły się. Wpatrywałaś się w okno przed sobą dopóki silne ramiona nie objęły cie, a gorące usta nie dotknęły twojego policzka. Zawsze rozpoznałabyś jego dotyk.
- Nie płacz prosze- szepnął jak to miał w zwyczaju i mocniej objął cię kołysząc do przodu i do tyłu.
- Tęskniłam- poczułaś jak jego dłoń podnosi twój podbródek.
- Ja też [T.I]- spojrzał w twoje oczy.
Wiedziałaś że mówił prawdę. Zawsze to wiedziałaś.
Napisałam! Ufff, prosze o komentarze :)
Mój tt: we_ended_right
Mam nadzieje że wam sie spodoba :)
Enjoy!
Od paru dni nie mogłaś spać, nie mogłaś jeść, nie wychodziłaś z pokoju, nie żyłaś tak jak kiedyś. Tęskniłaś. Za chłopakiem który odszedł, zostawił cię, zabrał część ciebie. Po prostu tęskniłaś. Zastanawiasz się dlaczego to sie stało. Dlaczego wszystko tak się potoczyło. Wytrwasz? Te dni bez niego? Godziny które możecie spędzać razem? Nie gdy przy nim jest już inna. To ona jest tu problemem, nie ty.
Bujałaś się na huśtawce patrząc na inne dzieci. Nie chciały się z tobą bawić. Dlaczego? Widocznie byłaś inna. Lekki podmuch wiatru rozwiał twoje kasztanowe włosy. Nagle poczułaś jak ktoś buja cię. Wcześniej nie zwróciłaś na to uwagi, dopiero teraz się zorientowałaś że pochylasz się do tyłu gdy jesteś na górze, widzisz doskonale biale chmury. Huśtawka zwalnia, a ty z niej zeskakujesz patrząc na osobę która cię bujała. Zauważasz bruneta z lizakiem w ręku który się do ciebie uśmiecha.
- Jestem Zayn- mówi podając ci małą rączkę.
- [T.I]- odpowiadasz patrząc na niego.
- A więc [T.I] od teraz będziemy najlepszymi przyjaciółmi- oznajmia a ty się uśmiechasz.
Przyjaciele od dziecka. Myślałaś że tak będzie zawsze, że on myśli tak samo. Byłaś w wielkim błędzie. Tęsknisz.
- Jak jest być tak popularnym w szkole panie Malik?- spytałaś uśmiechając sie do niego.
- Wytrzymuje tych fotografów pod oknem- odparł całując cię lekko w policzek
- Mieszkam obok ciebie i nie widziałam nigdy fotografów- powiedziałaś trącając go łokciem w umięśnione ramię.
- Widocznie dobrze nie patrzysz [T.I]- mruknął pozwalając by twoja głowa znalazła się na jego klatce piersiowej. Czułaś jak jego serce bije coraz szybciej i mocniej.
- I nie żałujesz?- szepnęłaś
- Czego [T.I]?
- Naszej przyjaźni- przełknęłaś ślinę.
- Nigdy nie żałowałem tego, że mogłem ciebie spotkać. Jesteś najlepszą rzeczą, która mnie spotkała- poczułaś jak odgarnia twoje włosy z czoła. Czułaś że mówi prawdę.
Nie żałowałeś Malik, dlaczego więc teraz cię przy mnie nie ma? Tęsknię.
[T.I] mam coś dla ciebie- usłyszałaś jego głos.
Następnie zauważyłaś jego uśmiech i czekoladowe oczy które tak bardzo kochałaś.
- Tak?- spytałaś zainteresowana.
Jego śmiech był tak delikatny że mogłaś go słuchać godzinami. Po chwili mulant wyjął z kieszeni małe pudełko i wręczył je tobie. Z twoich ust wyrwał się cichy jęk zdumienia gdy je otworzyłaś.
- Widziałem jak bardzo ci sie podobała więc postanowiłem że...- podrapał się w tył głowy. Zawsze to robił gdy był zdenerwowany. Poczułaś jak szeroki uśmiech wkrada się na twoje usta. Nie mówiąc nic przytuliłaś się do niego i szepcąc "Idealny prezent".
Coraz częściej myślałaś o wspólnych chwilach z Malikiem. Dawno temu byliście przyjaciółmi, nie rozumiesz dlaczego to się zmieniło. Tęsknisz.
- [T.I] patrz na to!- krzyknął zwracając tym samym twoją uwagę.
Byliście na łodzi na środku morza. Od dawna planowaliście taką atrakcję, tylko we dwoje. Odwróciłaś się w stronę chłopaka patrząc w kierunku który ci pokazywał. W oddali zauważyłaś dwa delfiny płynące w stronę z której przypłynęliście. Uśmiechnęłaś się patrząc na podekscytowanego przyjaciela.
- Nie uważasz że oni są tacy jak my?- spytał podchodząc do ciebie.
- Co masz na mysli?- uniosłaś brew
- Nierozłączni- złapał twoją dłoń patrząc na ciebie z tymi iskierkami w oczach.
Zacisnęłaś powieki czując jak słone łzy płyną po twoich policzkach. Te chwile nigdy nie wrócą, on nigdy nie wróci. Proszę wróć. Tęsknie.
- [T.I] jak to jest z nami?- mruknął. Jego oczy były przymknięte a usta lekko rozchylone.
- Zdecydowanie jesteś moim przyjacielem Zayn- skłamałaś.
- I zawsze nim będę?- spytał patrząc w twoje oczy.
- Nie wiem co będzie w przyszłości, ale chcę być zawsze blisko ciebie.- uniosłaś kącik ust patrząc w rozgwieżdżone niebo.
Te niebo wspominasz do dziś. Pamietasz jak kreśliliście w powietrzu kształty przypominające te stworzone przez gwiazdy. Wszystkie chwile z nim zawsze zostaną w twojej głowie, nawet jeżeli będziesz chciała zapomnieć tak jak chcesz tego teraz. Tęsknie
- Pamiętaj że zawsze mozesz na mnie liczyć- otworzyłaś oczy wpatrując się w jego twarz.
- Wiem Zayn- powiedziałaś znów przymykając lekko powieki.
- Wiesz?- spytał
Pokiwałaś twierdząco głową uśmiechając się lekko. Wiedziałaś.
- Mam rozumieć że to obietnica?
- Zdecydowanie [T.I]- poczułaś jak materac obok ciebie zgina się lekko pod ciężarem drugiej osoby. Pod ciężarem Zayna.
Pamiętasz o tej obietnicy do dziś. Nie dotrzymał jej. Odetchnęłaś cicho powstrzymując łzy. Resztkami sił doszłaś do parapetu na którym usiadłaś. W pokoju naprzeciwko twojego domu zapaliło się światło. Zerknęłaś na okno wypatrując mieszkańca tego pomieszczenia. W końcu pojawił się w bluzce którą dostał od ciebie i krótkich spodenkach. Obserwowałaś go do momentu aż nie zobaczył cię w oknie. Wiedziałaś że patrzy na twoje mokre od łez policzki i wory pod oczami. I nagle zniknął, a światło w pokoju zostało zgaszone. Znów zaniosłaś się płaczem nie rozumiejąc go. Jego decyzji i czynności. Tęskniłaś. Po chwili usłyszałaś kroki i ciche pukanie do drzwi. Zignorowałaś to jak miałaś w zwyczaju będąc pewną, że to twoja mama. Nie zwróciłaś nawet uwagi gdy drzwi otworzyły się. Wpatrywałaś się w okno przed sobą dopóki silne ramiona nie objęły cie, a gorące usta nie dotknęły twojego policzka. Zawsze rozpoznałabyś jego dotyk.
- Nie płacz prosze- szepnął jak to miał w zwyczaju i mocniej objął cię kołysząc do przodu i do tyłu.
- Tęskniłam- poczułaś jak jego dłoń podnosi twój podbródek.
- Ja też [T.I]- spojrzał w twoje oczy.
Wiedziałaś że mówił prawdę. Zawsze to wiedziałaś.
Napisałam! Ufff, prosze o komentarze :)
niedziela, 24 lutego 2013
Louis
Od razu mówie że sam imagin jest WESOŁY tjedynie początek może trochę zmylić :)
Z każdym dniem żyje się trudniej. Dla osoby która faktycznie dużo przeżyła nic już nie może stać się gorszego. A co jakby tragiczne zdarzenie nadało dniom głębszego sensu?
To co stało się parę miesięcy temu w pełni pogorszyło twoją psychikę. Rodzina jest w komplecie gdy ma się oboje rodziców, prawda? Niestety tragiczny wypadek spowodował że twój tata musiał walczyć o życie. Na marne, jak się potem okazało. Są jeszcze dni gdy leżysz na łóżku i wspominasz. To nie jest złe. Wręcz przeciwnie. Czasami warto skupić się na ważnych chwilach, które już dawno przeminęły. Człowiek jest kruchą istotą. Błędem jest więc by emocje siedziały wewnątrz nas. Plusem by wydobywać je na zewnątrz.
Bardzo przeżyłaś wypadek, ale jeszcze bardziej fakt że mama znalazła sobie nowego partnera. Co więcej zaprosiła go na kolację. Nie przyszedł jednak sam.
Około godziny dwudziestej zadzwonił dzwonek do drzwi. Odetchnęłaś jeszcze raz wygładzając białą sukienkę. Nie miałaś pojęcia dlaczego chciałas tak dobrze wyglądać dla osoby którą znienawidziłaś przed samym poznaniem. Dziwne uczucie pojawiło się w twoim podbrzuszu gdy pare sekund potem w salonie pojawił się chłopak. Był wyższy od ciebie o kilka centymetrów i na oko miał 17 lat tak jak ty. Uśmiechnął sie do ciebie i wyciągnął w twoją stronę dłoń.
- Louis- przedstawił się
Nie uścisnęłaś jednak jego dłoni. Nie ze względu na złe maniery i sam fakt że może być nowym partnerem twojej mamy, co było oczywiście twoimi kolejnymi durnymi wymysłami, tylko ze względu na szare tęczówki od których nie mogłaś odwrócić wzroku. Po chwili obok ciebie stanęła twoja rodzicielka przytulając cie mocno do piersi oraz mężczyzna. Miałaś nadzieje że to nim jest zauroczona mama.
Po dość miłej kolacji, przy której wszyscy lepiej się poznali, już pełnoletni towarzysze zaproponowali żebyś zabrała Louisa do swojego pokoju. Sama propozycja była dość dwuznaczna jednak zgodziłaś się. Louis był naprawdę zabawnym chłopakiem. Tylko jedną z naprawdę wielu jego cech dostrzegłaś przez tę parę godzin. Gdy tylko znaleźliście się w twojej sypialni brunet stał się bardzo skrępowany. Przez dobrze opinający jego sylwetkę, czarny garnitur dostrzegłaś że jego mięśnie bardzo się spieły. Usiadłaś na dywanie i w pokrzepiającym geście poklepałaś miejsce naprzeciwko ciebie dając tym samym do zrozumienia żeby chłopak usiadł. Po pare następnych minut stał w tym samym miejscu jakby nad czymś rozmyślając, jednak chwile potem usiadł i przypatrywał ci się. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Podczas kolacji nie było tak niezręcznie jak teraz. Odchrząknęłaś
- A więc skąd jesteś?- mruknęłaś
- Z Doncaster- odparł szybko.
- To dość daleko- zamyśliłaś się.
- Trochę- uśmiechnął się szczerze.
Tym uśmiechem kupił cię na samym początku. Działał na ciebie kojąco i wewnętrznie uspokajał. Miałaś wrażenie że Tomlinson nie prędko zniknie z twojego życia.
Parę tygodni później Louis odwiedzał cię regularnie. Twojej mamie bardzo się to podobało. Zawsze mówiła że to dobry chłopak i że bardzo cieszy się że tak dobrze się dogadujecie bo być może kiedyś będziecie rodzeństwem. Na samą myśl przechodziły cie dreszcze. Fakt, pan Tomlinson był milym mężczyzną ale nie widziałaś go w roli swojego ojca. Z drugiej jednak strony bardzo się cieszyłaś z takich relacji z Louisem. Zastanawiałaś się czy Lou to jedna z najlepszych rzeczy jakie cie spotkały w życiu.
Po paru miesiącach traktowaliście sie jak przyjaciele, a pan Tomlinson wprowadził się do waszego domu. Były wieczory gdy Lou przychodził do twojego pokoju i rozmawialiście. Zdarzało sie że chłopak zasypiał u ciebie ale dla was takie sytuacje były naturalne. Częste pocałunki w policzek oraz objęcia były na porządku dziennym. Niektórzy mogliby rzec że jesteście parą. Nic bardziej błędnego Dniem który zapoczątkował nowy stan był kilka dni temu. Jak zwykle wieczorem siedziałaś w pokoju spoglądając na uchylone drzwi. To stało sie rutyną, po prostu siedziałaś i czekałaś. Gdy w wejściu stanął Tomlinson uśmiechnęłaś sie i przesunęłaś, robiąc tym samym miejsce. Widać było że chłopak jest zdenerwowany. Zainteresowało cie to i nie spuszczałaś z niego oczu dopóki nie usiadł obok. Jego ciało drgnęło gdy położyłaś rękę na jego ramieniu. Widać było że coś było nie tak. - Co sie stało?- spytałaś w końcu. Widziałaś że z czymś walczył. Bałaś sie o niego - [T.I] nie wiem jak to powiedzieć- szepnął. - Jesteś moim przyjacielem, mozesz mi powiedzieć wszystko LouLou- uniosłaś kącik ust na dźwięk przezwiska Louisa. - No właśnie [T.I], jestesmy tylko przyjaciółmi. Z początku slowa Lou słyszalas jak za mgłą dopiero po chwili dotarły do ciebie, jakby ze zdwojoną siłą. - Co sugerujesz?- spytalas nie wiedząc czy go dobrze zrozumialas. - Nie wiedziałem że będzie tak cięzko- mruknął do siebie- Czy będziesz moją dziewczyną?- spojrzał ci w oczy. Dopiero teraz zorientowałaś sie że jego dłon dotyka twojej i lekko, opuszkami palcow, jeździ po wewnętrznej stronie. Roześmiałaś sie, nie ze wględu na jego pytanie, choć tak to mogło zabrzmieć, ale ze względu na oficjalny ton jego głosu ktorego nigdy nie słyszałaś. Zauważyłaś że twarz bruneta zajaśniała grymasem, a w jego oczach nie było iskierek. Już chciał wstać ale nie pozwoliłaś mu na to i złapałaś jego nadgarstek. - Tak- pokiwałaś twierdząco głową. Jego twarz rozpromienił szeroki uśmiech. Wreszcie mogłaś być szczęśliwa. *** Pare dni później pan Tomlinson oświadczył sie twojej mamie. Twój związek z Lou prawnie wyglądał jak patologia, w końcu rodzeństwo nie mogło być parą. Bałaś sie reakji "rodziców". Nie chciałaś z nimi dyskutować o tym, Louis też z tym zwlekał. Następne tygodnie ukrywaliście się, coraz trudniej było powstrzymać sie przed czynnościami okazującymi wasze uczucia. Postanowiliście wyjechać by nie martwić sie o dyskretny związek. Rodzina bez problemu zaakceptowała waszą decyzję. Byłaś zła na siebie, pierwszy raz okłamywałaś mamę. Zapomniałaś o wszystkich problemach gdy razem z Lou wynajęliście mieszkanie i wyprowadziliście sie. Czułaś sie potrzebna i dzieki chłopakowi miałaś nadzieje, której ci brakowało. Przepraszam że taki krótki i pewnie duzo błędow ale pisze na telefonie i jest naprawde bardzo ciezko. Mam nadzieje ze sie spodoba i PROSZE O KOMENTARZE :)
Z każdym dniem żyje się trudniej. Dla osoby która faktycznie dużo przeżyła nic już nie może stać się gorszego. A co jakby tragiczne zdarzenie nadało dniom głębszego sensu?
To co stało się parę miesięcy temu w pełni pogorszyło twoją psychikę. Rodzina jest w komplecie gdy ma się oboje rodziców, prawda? Niestety tragiczny wypadek spowodował że twój tata musiał walczyć o życie. Na marne, jak się potem okazało. Są jeszcze dni gdy leżysz na łóżku i wspominasz. To nie jest złe. Wręcz przeciwnie. Czasami warto skupić się na ważnych chwilach, które już dawno przeminęły. Człowiek jest kruchą istotą. Błędem jest więc by emocje siedziały wewnątrz nas. Plusem by wydobywać je na zewnątrz.
Bardzo przeżyłaś wypadek, ale jeszcze bardziej fakt że mama znalazła sobie nowego partnera. Co więcej zaprosiła go na kolację. Nie przyszedł jednak sam.
Około godziny dwudziestej zadzwonił dzwonek do drzwi. Odetchnęłaś jeszcze raz wygładzając białą sukienkę. Nie miałaś pojęcia dlaczego chciałas tak dobrze wyglądać dla osoby którą znienawidziłaś przed samym poznaniem. Dziwne uczucie pojawiło się w twoim podbrzuszu gdy pare sekund potem w salonie pojawił się chłopak. Był wyższy od ciebie o kilka centymetrów i na oko miał 17 lat tak jak ty. Uśmiechnął sie do ciebie i wyciągnął w twoją stronę dłoń.
- Louis- przedstawił się
Nie uścisnęłaś jednak jego dłoni. Nie ze względu na złe maniery i sam fakt że może być nowym partnerem twojej mamy, co było oczywiście twoimi kolejnymi durnymi wymysłami, tylko ze względu na szare tęczówki od których nie mogłaś odwrócić wzroku. Po chwili obok ciebie stanęła twoja rodzicielka przytulając cie mocno do piersi oraz mężczyzna. Miałaś nadzieje że to nim jest zauroczona mama.
Po dość miłej kolacji, przy której wszyscy lepiej się poznali, już pełnoletni towarzysze zaproponowali żebyś zabrała Louisa do swojego pokoju. Sama propozycja była dość dwuznaczna jednak zgodziłaś się. Louis był naprawdę zabawnym chłopakiem. Tylko jedną z naprawdę wielu jego cech dostrzegłaś przez tę parę godzin. Gdy tylko znaleźliście się w twojej sypialni brunet stał się bardzo skrępowany. Przez dobrze opinający jego sylwetkę, czarny garnitur dostrzegłaś że jego mięśnie bardzo się spieły. Usiadłaś na dywanie i w pokrzepiającym geście poklepałaś miejsce naprzeciwko ciebie dając tym samym do zrozumienia żeby chłopak usiadł. Po pare następnych minut stał w tym samym miejscu jakby nad czymś rozmyślając, jednak chwile potem usiadł i przypatrywał ci się. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Podczas kolacji nie było tak niezręcznie jak teraz. Odchrząknęłaś
- A więc skąd jesteś?- mruknęłaś
- Z Doncaster- odparł szybko.
- To dość daleko- zamyśliłaś się.
- Trochę- uśmiechnął się szczerze.
Tym uśmiechem kupił cię na samym początku. Działał na ciebie kojąco i wewnętrznie uspokajał. Miałaś wrażenie że Tomlinson nie prędko zniknie z twojego życia.
Parę tygodni później Louis odwiedzał cię regularnie. Twojej mamie bardzo się to podobało. Zawsze mówiła że to dobry chłopak i że bardzo cieszy się że tak dobrze się dogadujecie bo być może kiedyś będziecie rodzeństwem. Na samą myśl przechodziły cie dreszcze. Fakt, pan Tomlinson był milym mężczyzną ale nie widziałaś go w roli swojego ojca. Z drugiej jednak strony bardzo się cieszyłaś z takich relacji z Louisem. Zastanawiałaś się czy Lou to jedna z najlepszych rzeczy jakie cie spotkały w życiu.
Po paru miesiącach traktowaliście sie jak przyjaciele, a pan Tomlinson wprowadził się do waszego domu. Były wieczory gdy Lou przychodził do twojego pokoju i rozmawialiście. Zdarzało sie że chłopak zasypiał u ciebie ale dla was takie sytuacje były naturalne. Częste pocałunki w policzek oraz objęcia były na porządku dziennym. Niektórzy mogliby rzec że jesteście parą. Nic bardziej błędnego Dniem który zapoczątkował nowy stan był kilka dni temu. Jak zwykle wieczorem siedziałaś w pokoju spoglądając na uchylone drzwi. To stało sie rutyną, po prostu siedziałaś i czekałaś. Gdy w wejściu stanął Tomlinson uśmiechnęłaś sie i przesunęłaś, robiąc tym samym miejsce. Widać było że chłopak jest zdenerwowany. Zainteresowało cie to i nie spuszczałaś z niego oczu dopóki nie usiadł obok. Jego ciało drgnęło gdy położyłaś rękę na jego ramieniu. Widać było że coś było nie tak. - Co sie stało?- spytałaś w końcu. Widziałaś że z czymś walczył. Bałaś sie o niego - [T.I] nie wiem jak to powiedzieć- szepnął. - Jesteś moim przyjacielem, mozesz mi powiedzieć wszystko LouLou- uniosłaś kącik ust na dźwięk przezwiska Louisa. - No właśnie [T.I], jestesmy tylko przyjaciółmi. Z początku slowa Lou słyszalas jak za mgłą dopiero po chwili dotarły do ciebie, jakby ze zdwojoną siłą. - Co sugerujesz?- spytalas nie wiedząc czy go dobrze zrozumialas. - Nie wiedziałem że będzie tak cięzko- mruknął do siebie- Czy będziesz moją dziewczyną?- spojrzał ci w oczy. Dopiero teraz zorientowałaś sie że jego dłon dotyka twojej i lekko, opuszkami palcow, jeździ po wewnętrznej stronie. Roześmiałaś sie, nie ze wględu na jego pytanie, choć tak to mogło zabrzmieć, ale ze względu na oficjalny ton jego głosu ktorego nigdy nie słyszałaś. Zauważyłaś że twarz bruneta zajaśniała grymasem, a w jego oczach nie było iskierek. Już chciał wstać ale nie pozwoliłaś mu na to i złapałaś jego nadgarstek. - Tak- pokiwałaś twierdząco głową. Jego twarz rozpromienił szeroki uśmiech. Wreszcie mogłaś być szczęśliwa. *** Pare dni później pan Tomlinson oświadczył sie twojej mamie. Twój związek z Lou prawnie wyglądał jak patologia, w końcu rodzeństwo nie mogło być parą. Bałaś sie reakji "rodziców". Nie chciałaś z nimi dyskutować o tym, Louis też z tym zwlekał. Następne tygodnie ukrywaliście się, coraz trudniej było powstrzymać sie przed czynnościami okazującymi wasze uczucia. Postanowiliście wyjechać by nie martwić sie o dyskretny związek. Rodzina bez problemu zaakceptowała waszą decyzję. Byłaś zła na siebie, pierwszy raz okłamywałaś mamę. Zapomniałaś o wszystkich problemach gdy razem z Lou wynajęliście mieszkanie i wyprowadziliście sie. Czułaś sie potrzebna i dzieki chłopakowi miałaś nadzieje, której ci brakowało. Przepraszam że taki krótki i pewnie duzo błędow ale pisze na telefonie i jest naprawde bardzo ciezko. Mam nadzieje ze sie spodoba i PROSZE O KOMENTARZE :)
niedziela, 10 lutego 2013
Harry
Dwa problemy: 1. Nie mam weny 2. Nie mam nastoju, po rpostu wszystkie się chrzani a ja nie wiem co mam z tym robić. Dlatego tak odskoczę trochę od tematu ponieważ mam dwa nieskończone krótkie opowiadania a nie amm na nie weny wiec postanowiłam napisać taki krotki o Harrym. Nie wiem kiedy wróce ale narazie po prostu musze pobyć sama co będzie problemem bo jutro szkoła :c Ale życzę miłego czytania.
Zawsze czułaś się niezręcznie gdy ktoś z otoczenia ciągle się na ciebie patrzył. Myślałaś wtedy "Czy cos ze mną nie tak?". Ostatnimi czasy coraz częściej czułaś się skrępowana. A to wszystko przez chłopaka z loczkami siadającego tak by móc cie bez problemów obserwować. Na stołówce tylko jeden stolik był tak postawiony żeby z łatwością można było dostrzec twoją sylwetkę. Stolik dla "vipów". czyli drużyny piłki nożnej wraz z jej kapitanem.
- Nie jestem pewien czy on wie jak funkcjonuje ta szkoła- usłyszałaś głos Louisa.
Faktycznie, chłopak był nowy. Pewnie nikt go jeszcze nie powiadomił o tym że chłopcy z drużyny nie mogą tak bez skrępowania przyglądać się stolikowi przy którym siedzisz. To było niezgodne z zasadami a ty za nic nie chciałaś ich zlamać.Odkąd uczyłaś się w takowej szkole zasady nie zmieniły się, wręcz przeciwnie, nabierały wciąż nowej "barwy". Można by stwierdzić patologie w tej szkole, miałaś jednak wrazenie że nie tylko u was jest taka sytuacja. Zniesmaczona tymi przemyśleniami podniosłaś głowę wsłuchując się w rozmowę między twoimi przyjaciółmi. Znowu dyskutowali o jedzeniu w stołówce i o tym że Niall powinien sobie kogos znaleść. Nie zdążyłaś się wtrącić do konwersacji ponieważ zadzwonił dzwonek.
- Trzymaj sie mała, napewno zdasz biologie- krzyknął Lou gdy zniknęłaś w tłumie uczniów spieszących się na lekcje.
Uśmiechnęłaś się na słowa otuchy. Nawet nie przeszkadzało ci że Louis znów powiedział na ciebie "mała" choć faktycznie byłaś od niego młodsza to i tak ciągle go upominałaś by tak do ciebie nie mówił. On jednak żyje w innym świecie. Wspięłaś się po schodach by trafić do klasy w której miałaś mieć teraz swój znienawidzony przedmiot. A może tylko do nauczyciela pałałaś taką nienawiścią? Bez zbędnych myśli weszłaś do pomieszczenia zajmując swoje miejsce. Siedziałaś sama ponieważ nikt z twoich przyjaciół nie chodził na tę lekcje z tobą. Rozpakowałas się czekając na nauczyciela. Ku twojemu zdziwieniu do klasy wszedł brunet z lokami, ten sam który to desperacko próbował obserwować cię na stołówce podczas lunchu. Stanął przy drzwiach rozglądając się po sali. W końcu jego wzrok padł a ciebie a kąciki jego ust wzniosły się ku górze prezentując jego słodkie dołeczki. Nim się zorientowałaś chłopak siedział już koło ciebie wpatrując się w ciebie
- Cześć- uśmiechnął się szerzej gdy postanowiłaś spojrzeć mu w oczy.
Natychmiastowo na twoje policzki wkradły się rumieńce.
- Cześć- odchrząknęłaś próbując zająć się czymś innym niż patrzenie na zielone tęczówki nieznajomego.
- Jestem Harry- podał ci rękę.
- [T.I]- odparłaś wyjmując zeszyt, całkowicie ignorując wyciągnietą w twoją stronę dłoń.
Parę minut później zrezygnowany brunet zrobił to samo co ty spoglądając raz na ciebie raz na tablicę. Źle czułaś się z faktem że nie powinnaś poznać nowego ucznia o imieniu Harry. Jeszcze gorzej się czułaś gdy Louis wpadł na ciebie podczas następnej przerwy by się spytać o te 45 minut bez niego. Nie chciałaś mu opowiadać o zielonookim ze względu na czasami głupie pytania Tomlinsona. Niemniej jednak był to twój przyjaciel. Tak więc gdy po szkole razem wracaliście do domu opowiedziałaś mu o zaistniałej sytuacji.
- Przystojny jest- skwitował Lou
Uśmiechnęłaś się
- Może trochę- przygryzłaś wargę.
Faktycznie Harry był przystojny. Problem w tym że coraz bardziej chciałaś go poznać, i coraz częściej uświadamiałaś sobie że nie masz prawa z nim się zaprzyjaźnić.
***
- Więc hmm dlaczego nie powinienem z tobą rozmawiać?
Był to głos dla ciebie rozpoznawalny. Powinnaś być zaskoczona chociażby przez reakcje Nialla który zaczął dławić się kanapką albo Zayna patrzącego na kogoś za twoimi plecami. Na Harrego dokładniej.
Z twoich rąk wypadła kanapka brudząc spodnie. Co najciekawsze spodnie Louisa a nie twoje. Szybkim ruchem odwróciłaś głowę napotykając pare zielonych oczu. Przełknęłaś ślinę
- Jestem hmm. Nie jestem tu zbyt lubiana.
Harry uniósł brew
- I to wszystko?
- A ty jesteś w szkolnej drużynie piłkarskiej- podkreśliłaś to o czym zapewne Styles doskonale wiedział. Parsknął śmiechem co całkowicie cię zmyliło.
- Ahh no dobra, dzięki za wyjaśnienie [T.I]- uśmiechnął się i odszedł wolnym krokiem do swojego stolika. Obserwując go zauważyłaś że jeden z chłopców wstał i objął Harrego ramieniem mówiąc coś do niego i pokazując na nas. Będą kłopoty. Odwróciłaś się szybko gdy jeden z "kolegów" loczka posłał ci wściekłe spojrzenie.
- Czy właśnie przed chwilą tamten oto chłopak- Zayn wskazał na bruneta- rozmawiał z [T.I]?- spytał niedowierzając.
- Najwyraźniej tak, chyba że mam coś z oczami- odparł Niall nadal w lekkim szoku.
- Chłopaki nie dramatyzujcie- wywróciłaś teatralnie oczami wracając do jedzenia kanapki. Wciąż jednak się uśmiechałaś.
- Więc [T.I] się zakochała- usłyszałaś po chwili.
- Spieprzaj Louis- warknęłaś
- Tak, zdecydowanie jest nim zafascynowana- powiedział Niall przyglądajac ci sie.
- Wcale nie- poczułaś rumieńce na twarzy. To nie tak że zakochałaś się w chlopaku z kręconymi włosami. Po prostu zaintrygowało cie to że ktoś tak ważny w waszej szkole zainteresował się tobą. I szczerze to ci to nie przeszkadzało.
***
- Masz zamiar z nim teraz porozmawiać?- spytał Louis przed lekcją biologii.
- Nie wiem- odparłaś zgodnie z prawdą.
Westchnęłaś przytulając Lou.
- Zobaczymy sie później- ucałowałaś jego policzek skierowałaś sie w stronę klasy.
Gdy weszłaś do sali Harrego nadal nie było. Próbowałaś powstrzymać jęk niezadowolenia. Stłumiłaś go jednak czując na swoim uchu ciepły oddech
- Cześć [T.I].
***
I tak to się zaczęło. Związek z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole dotarł do wszystkich. Jedni byli z tego powodu szczęśliwi inni wręcz przeciwnie. Potem mogło być już tylko lepiej. Ale o tym może innym razem.
Przepraszam za taki koniec ale tata chce komputer. Proszę o komentarze i trzymajcie się jakoś :))
Zawsze czułaś się niezręcznie gdy ktoś z otoczenia ciągle się na ciebie patrzył. Myślałaś wtedy "Czy cos ze mną nie tak?". Ostatnimi czasy coraz częściej czułaś się skrępowana. A to wszystko przez chłopaka z loczkami siadającego tak by móc cie bez problemów obserwować. Na stołówce tylko jeden stolik był tak postawiony żeby z łatwością można było dostrzec twoją sylwetkę. Stolik dla "vipów". czyli drużyny piłki nożnej wraz z jej kapitanem.
- Nie jestem pewien czy on wie jak funkcjonuje ta szkoła- usłyszałaś głos Louisa.
Faktycznie, chłopak był nowy. Pewnie nikt go jeszcze nie powiadomił o tym że chłopcy z drużyny nie mogą tak bez skrępowania przyglądać się stolikowi przy którym siedzisz. To było niezgodne z zasadami a ty za nic nie chciałaś ich zlamać.Odkąd uczyłaś się w takowej szkole zasady nie zmieniły się, wręcz przeciwnie, nabierały wciąż nowej "barwy". Można by stwierdzić patologie w tej szkole, miałaś jednak wrazenie że nie tylko u was jest taka sytuacja. Zniesmaczona tymi przemyśleniami podniosłaś głowę wsłuchując się w rozmowę między twoimi przyjaciółmi. Znowu dyskutowali o jedzeniu w stołówce i o tym że Niall powinien sobie kogos znaleść. Nie zdążyłaś się wtrącić do konwersacji ponieważ zadzwonił dzwonek.
- Trzymaj sie mała, napewno zdasz biologie- krzyknął Lou gdy zniknęłaś w tłumie uczniów spieszących się na lekcje.
Uśmiechnęłaś się na słowa otuchy. Nawet nie przeszkadzało ci że Louis znów powiedział na ciebie "mała" choć faktycznie byłaś od niego młodsza to i tak ciągle go upominałaś by tak do ciebie nie mówił. On jednak żyje w innym świecie. Wspięłaś się po schodach by trafić do klasy w której miałaś mieć teraz swój znienawidzony przedmiot. A może tylko do nauczyciela pałałaś taką nienawiścią? Bez zbędnych myśli weszłaś do pomieszczenia zajmując swoje miejsce. Siedziałaś sama ponieważ nikt z twoich przyjaciół nie chodził na tę lekcje z tobą. Rozpakowałas się czekając na nauczyciela. Ku twojemu zdziwieniu do klasy wszedł brunet z lokami, ten sam który to desperacko próbował obserwować cię na stołówce podczas lunchu. Stanął przy drzwiach rozglądając się po sali. W końcu jego wzrok padł a ciebie a kąciki jego ust wzniosły się ku górze prezentując jego słodkie dołeczki. Nim się zorientowałaś chłopak siedział już koło ciebie wpatrując się w ciebie
- Cześć- uśmiechnął się szerzej gdy postanowiłaś spojrzeć mu w oczy.
Natychmiastowo na twoje policzki wkradły się rumieńce.
- Cześć- odchrząknęłaś próbując zająć się czymś innym niż patrzenie na zielone tęczówki nieznajomego.
- Jestem Harry- podał ci rękę.
- [T.I]- odparłaś wyjmując zeszyt, całkowicie ignorując wyciągnietą w twoją stronę dłoń.
Parę minut później zrezygnowany brunet zrobił to samo co ty spoglądając raz na ciebie raz na tablicę. Źle czułaś się z faktem że nie powinnaś poznać nowego ucznia o imieniu Harry. Jeszcze gorzej się czułaś gdy Louis wpadł na ciebie podczas następnej przerwy by się spytać o te 45 minut bez niego. Nie chciałaś mu opowiadać o zielonookim ze względu na czasami głupie pytania Tomlinsona. Niemniej jednak był to twój przyjaciel. Tak więc gdy po szkole razem wracaliście do domu opowiedziałaś mu o zaistniałej sytuacji.
- Przystojny jest- skwitował Lou
Uśmiechnęłaś się
- Może trochę- przygryzłaś wargę.
Faktycznie Harry był przystojny. Problem w tym że coraz bardziej chciałaś go poznać, i coraz częściej uświadamiałaś sobie że nie masz prawa z nim się zaprzyjaźnić.
***
- Więc hmm dlaczego nie powinienem z tobą rozmawiać?
Był to głos dla ciebie rozpoznawalny. Powinnaś być zaskoczona chociażby przez reakcje Nialla który zaczął dławić się kanapką albo Zayna patrzącego na kogoś za twoimi plecami. Na Harrego dokładniej.
Z twoich rąk wypadła kanapka brudząc spodnie. Co najciekawsze spodnie Louisa a nie twoje. Szybkim ruchem odwróciłaś głowę napotykając pare zielonych oczu. Przełknęłaś ślinę
- Jestem hmm. Nie jestem tu zbyt lubiana.
Harry uniósł brew
- I to wszystko?
- A ty jesteś w szkolnej drużynie piłkarskiej- podkreśliłaś to o czym zapewne Styles doskonale wiedział. Parsknął śmiechem co całkowicie cię zmyliło.
- Ahh no dobra, dzięki za wyjaśnienie [T.I]- uśmiechnął się i odszedł wolnym krokiem do swojego stolika. Obserwując go zauważyłaś że jeden z chłopców wstał i objął Harrego ramieniem mówiąc coś do niego i pokazując na nas. Będą kłopoty. Odwróciłaś się szybko gdy jeden z "kolegów" loczka posłał ci wściekłe spojrzenie.
- Czy właśnie przed chwilą tamten oto chłopak- Zayn wskazał na bruneta- rozmawiał z [T.I]?- spytał niedowierzając.
- Najwyraźniej tak, chyba że mam coś z oczami- odparł Niall nadal w lekkim szoku.
- Chłopaki nie dramatyzujcie- wywróciłaś teatralnie oczami wracając do jedzenia kanapki. Wciąż jednak się uśmiechałaś.
- Więc [T.I] się zakochała- usłyszałaś po chwili.
- Spieprzaj Louis- warknęłaś
- Tak, zdecydowanie jest nim zafascynowana- powiedział Niall przyglądajac ci sie.
- Wcale nie- poczułaś rumieńce na twarzy. To nie tak że zakochałaś się w chlopaku z kręconymi włosami. Po prostu zaintrygowało cie to że ktoś tak ważny w waszej szkole zainteresował się tobą. I szczerze to ci to nie przeszkadzało.
***
- Masz zamiar z nim teraz porozmawiać?- spytał Louis przed lekcją biologii.
- Nie wiem- odparłaś zgodnie z prawdą.
Westchnęłaś przytulając Lou.
- Zobaczymy sie później- ucałowałaś jego policzek skierowałaś sie w stronę klasy.
Gdy weszłaś do sali Harrego nadal nie było. Próbowałaś powstrzymać jęk niezadowolenia. Stłumiłaś go jednak czując na swoim uchu ciepły oddech
- Cześć [T.I].
***
I tak to się zaczęło. Związek z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole dotarł do wszystkich. Jedni byli z tego powodu szczęśliwi inni wręcz przeciwnie. Potem mogło być już tylko lepiej. Ale o tym może innym razem.
Przepraszam za taki koniec ale tata chce komputer. Proszę o komentarze i trzymajcie się jakoś :))
niedziela, 27 stycznia 2013
Niall cz. 2
Wreszcie zabieram sie za pisanie drgiej części imagina o Niallu. Przy ostatnim poście było.. naprawde mało komentarzy, ale trudno. Miłego czytania Cz. 1 : http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/2012/12/niall_21.html#comment-form
Gdy tylko dałaś blondynowi szklankę z wodą, ten jakby odzyskał wszystkie siły zaczął chodzić po twoim domu i oglądać wszystkie rzeczy, w tym też zdjęcia. A ty nie chciałaś mu przeszkadzać, sama nie wiesz czemu. Jedynym pozytywem było to że teraz bezkarnie mogłaś na niego patrzeć, nawet jeżeli stał do ciebie odwrócony, ty wykorzystywałaś okazję i przypatrywałaś się jego plecom. I ta gorąca fala która zalała twoje ciało gdy niespodziewanie Niall się odwrócił przyłapując cię na patrzeniu. Głupio brzmi, prawda? I nie było normalne też to że zaczerwieniłaś się gdy Horan podszedł do ciebie nie spuszczając z ciebie oczu. Panowała między wami krępująca cisza, którą zaraz przerwał Niall.
- Nie powinnaś sie mną interesować- powiedział na jednym wdechu.
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Myślałaś że się przesłyszałaś choć nigdy nie miałaś problemów ze słuchem. Skrzyżowałaś nogi i pochyliłaś się do przodu by móc oprzeć łokcie na kolanach. Wypuściłaś głośno powietrze tak by chłopak usłyszał.
- Wiem- szepnęłaś czując napływające do oczu łzy. Czy to możliwe żebyś tak łatwo wzruszyła się swoimi własnymi słowami?
Nie patrzyłaś na niego ale czułaś że usiadł trochę bliżej ciebie.
- Jesteś naprawdę odważna- usłyszałaś jego cichy śmiech.
Nie zrozumiałaś go.
- Co masz na myśli?- wyprostowałaś się.
- Jesteś świadoma tego że nie powinnaś mnie nawet znać, a jednak robisz zupełnie na odwrót. Musze przyznać że to- zamilkł na chwilę- że to naprawde urocze- dodał wstając z kanapy.
Przez chwilę sie nie odzywałaś. Co miałaś odpowiedzieć? Dziękuje?
- Urocze?- spytałaś.
Kiwnął głową i kucnął przed twoimi nogami by móc spojrzeć od dołu na twoje oczy.
- Lubie cię zawstydzać, wiesz?- uśmiechnął się- Fakt, może jestem bad boyem, ale to tylko jedna trzecia całego mnie- znów nastała cisza, przerywana waszymi krótkimi oddechami- Wierzysz mi?- uniósł jedną brew w geście zapytania.
- Tak- odważyłaś się na powiedzenie tego jednego słowa mając nadzieje że zabrzmi to wiarygodnie. Choć naprawdę mówiłaś to będąc pewna tej odpowiedzi.
Zauważyłaś że na twarz blondyna wpłynął jeszcze większy uśmiech. Usatysfakcjonowało cię to.
- Ja już chyba pójdę- odchrząknął- Do zobaczenia [T.I]
Nie zdążyłaś nic powiedzieć. Chłopak chyba nie byłby sobą gdyby wyszedł jak cywilizowany człowiek drzwiami. Ku twojemu zaskoczeniu rozpędził sie i wyskoczył przez okno! Dobrze że byliście na pierwszym piętrze.
Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem
Dni przemijały. Ty jednak czulaś sie jak zatrzymana w czasie. Nie widziałaś jego blond czupryny i niebieskich tęczówek. Nie czułaś jego perfum i mogłaś się wpatrywać w jego sylwetkę. Szokiem dla ciebie było jak pewnego słonecznego dnia usłyszałaś pukanie do swojego okna. Na początku myślałaś że się przesłyszałaś ale gdy pukanie ponowiło się musiałaś to sprawdzić. Pełna obaw odsłoniłaś żaluzje. Pare centymetrów za warstwą szkła znajdowała się uśmiechnięta buźka Nialla. Z początku się wystraszyłaś gdyż nie spodziewałaś się zastać tam twarzy chłopaka. Po chwili jednak otworzyłaś okno i wpuściłaś Horana do pokoju.
- Mam pytanie- powiedziałaś zatrzymując tym samym uwagę niebieskookiego- Czy ty nigdy nie możesz wejść jak człowiek przez drzwi tylko musisz zawsze przez okno? Tylko nie mów mi że do autobusu też przez okno wchodzisz- skrzyżowałaś ręce na piersi.
Usłyszałaś jego głośny śmiech co jeszcze bardziej cię zdenerwowało.
- Kiedyś cię zgłosze policji- odparłaś z pokerową miną.
- Nie zrobisz tego- uśmiechnął się.
- Skąd wiesz?- uniosłaś brew.
Niall podszedł do ciebie na tyle blisko byś mogła poczuć jego nowe perfumy. Od razu ci się spodobały i pobudziły twoje zmysły.
- Bo do tego czasu rozkocham cie w sobie tak mocno że nie będziesz chciała mnie wydać policji- mówiąc to schylił się do twojego ucha.
Po twoim ciele przeszły tysiące dreszczy. Przymknęłaś lekko powieki by powtórzyć te słowa w skupieniu, analizowałaś te jedno zdanie. Ba! Analizowałaś każdą literę. Otworzyłaś oczy widząc jak Horan zagląda do twojej szafy.
- Niall!- krzyknęłaś. Podbiegłaś do niego i agresywnie zamknęłaś drzwi od mebla- Powiedz mi do cholery co ty robisz jeszcze w moim pokoju- nadal krzyczałaś ale o pół tonu ciszej. Nie chciałaś wyjść na jakąś wariatkę, chociaż pewnie już dawno tak o tobie pomyślał.
Wzruszył ramionami kładąc się na łóżku, jeżeli można to nazwać położeniem się.Warknęłaś patrząc na jego ciało leżące na materacu. Dolna część jego koszulki podwinęła się pokazując mięśnie brzucha i podbrzusza. Odwróciłaś wzrok by się nie zaczerwienić.
- Chcesz jutro gdzieś wyjść?- spytał rozciągając sie. Wyglądał jak mały kotek, dosłownie.
- Zależy co proponujesz
- Bądź gotowa o siódmej- mruknął wychodząc. Oczywiście tradycyjnie przez okno.
Ufff, mam nadzieje że sie podoba. Jeszcze pytanie: Czy ktos z was jest naprawde dobry z geografii? Potrzebuje natychmiastowej pomocy ://
Gdy tylko dałaś blondynowi szklankę z wodą, ten jakby odzyskał wszystkie siły zaczął chodzić po twoim domu i oglądać wszystkie rzeczy, w tym też zdjęcia. A ty nie chciałaś mu przeszkadzać, sama nie wiesz czemu. Jedynym pozytywem było to że teraz bezkarnie mogłaś na niego patrzeć, nawet jeżeli stał do ciebie odwrócony, ty wykorzystywałaś okazję i przypatrywałaś się jego plecom. I ta gorąca fala która zalała twoje ciało gdy niespodziewanie Niall się odwrócił przyłapując cię na patrzeniu. Głupio brzmi, prawda? I nie było normalne też to że zaczerwieniłaś się gdy Horan podszedł do ciebie nie spuszczając z ciebie oczu. Panowała między wami krępująca cisza, którą zaraz przerwał Niall.
- Nie powinnaś sie mną interesować- powiedział na jednym wdechu.
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Myślałaś że się przesłyszałaś choć nigdy nie miałaś problemów ze słuchem. Skrzyżowałaś nogi i pochyliłaś się do przodu by móc oprzeć łokcie na kolanach. Wypuściłaś głośno powietrze tak by chłopak usłyszał.
- Wiem- szepnęłaś czując napływające do oczu łzy. Czy to możliwe żebyś tak łatwo wzruszyła się swoimi własnymi słowami?
Nie patrzyłaś na niego ale czułaś że usiadł trochę bliżej ciebie.
- Jesteś naprawdę odważna- usłyszałaś jego cichy śmiech.
Nie zrozumiałaś go.
- Co masz na myśli?- wyprostowałaś się.
- Jesteś świadoma tego że nie powinnaś mnie nawet znać, a jednak robisz zupełnie na odwrót. Musze przyznać że to- zamilkł na chwilę- że to naprawde urocze- dodał wstając z kanapy.
Przez chwilę sie nie odzywałaś. Co miałaś odpowiedzieć? Dziękuje?
- Urocze?- spytałaś.
Kiwnął głową i kucnął przed twoimi nogami by móc spojrzeć od dołu na twoje oczy.
- Lubie cię zawstydzać, wiesz?- uśmiechnął się- Fakt, może jestem bad boyem, ale to tylko jedna trzecia całego mnie- znów nastała cisza, przerywana waszymi krótkimi oddechami- Wierzysz mi?- uniósł jedną brew w geście zapytania.
- Tak- odważyłaś się na powiedzenie tego jednego słowa mając nadzieje że zabrzmi to wiarygodnie. Choć naprawdę mówiłaś to będąc pewna tej odpowiedzi.
Zauważyłaś że na twarz blondyna wpłynął jeszcze większy uśmiech. Usatysfakcjonowało cię to.
- Ja już chyba pójdę- odchrząknął- Do zobaczenia [T.I]
Nie zdążyłaś nic powiedzieć. Chłopak chyba nie byłby sobą gdyby wyszedł jak cywilizowany człowiek drzwiami. Ku twojemu zaskoczeniu rozpędził sie i wyskoczył przez okno! Dobrze że byliście na pierwszym piętrze.
Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem
Dni przemijały. Ty jednak czulaś sie jak zatrzymana w czasie. Nie widziałaś jego blond czupryny i niebieskich tęczówek. Nie czułaś jego perfum i mogłaś się wpatrywać w jego sylwetkę. Szokiem dla ciebie było jak pewnego słonecznego dnia usłyszałaś pukanie do swojego okna. Na początku myślałaś że się przesłyszałaś ale gdy pukanie ponowiło się musiałaś to sprawdzić. Pełna obaw odsłoniłaś żaluzje. Pare centymetrów za warstwą szkła znajdowała się uśmiechnięta buźka Nialla. Z początku się wystraszyłaś gdyż nie spodziewałaś się zastać tam twarzy chłopaka. Po chwili jednak otworzyłaś okno i wpuściłaś Horana do pokoju.
- Mam pytanie- powiedziałaś zatrzymując tym samym uwagę niebieskookiego- Czy ty nigdy nie możesz wejść jak człowiek przez drzwi tylko musisz zawsze przez okno? Tylko nie mów mi że do autobusu też przez okno wchodzisz- skrzyżowałaś ręce na piersi.
Usłyszałaś jego głośny śmiech co jeszcze bardziej cię zdenerwowało.
- Kiedyś cię zgłosze policji- odparłaś z pokerową miną.
- Nie zrobisz tego- uśmiechnął się.
- Skąd wiesz?- uniosłaś brew.
Niall podszedł do ciebie na tyle blisko byś mogła poczuć jego nowe perfumy. Od razu ci się spodobały i pobudziły twoje zmysły.
- Bo do tego czasu rozkocham cie w sobie tak mocno że nie będziesz chciała mnie wydać policji- mówiąc to schylił się do twojego ucha.
Po twoim ciele przeszły tysiące dreszczy. Przymknęłaś lekko powieki by powtórzyć te słowa w skupieniu, analizowałaś te jedno zdanie. Ba! Analizowałaś każdą literę. Otworzyłaś oczy widząc jak Horan zagląda do twojej szafy.
- Niall!- krzyknęłaś. Podbiegłaś do niego i agresywnie zamknęłaś drzwi od mebla- Powiedz mi do cholery co ty robisz jeszcze w moim pokoju- nadal krzyczałaś ale o pół tonu ciszej. Nie chciałaś wyjść na jakąś wariatkę, chociaż pewnie już dawno tak o tobie pomyślał.
Wzruszył ramionami kładąc się na łóżku, jeżeli można to nazwać położeniem się.Warknęłaś patrząc na jego ciało leżące na materacu. Dolna część jego koszulki podwinęła się pokazując mięśnie brzucha i podbrzusza. Odwróciłaś wzrok by się nie zaczerwienić.
- Chcesz jutro gdzieś wyjść?- spytał rozciągając sie. Wyglądał jak mały kotek, dosłownie.
- Zależy co proponujesz
- Bądź gotowa o siódmej- mruknął wychodząc. Oczywiście tradycyjnie przez okno.
Ufff, mam nadzieje że sie podoba. Jeszcze pytanie: Czy ktos z was jest naprawde dobry z geografii? Potrzebuje natychmiastowej pomocy ://
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Louis cz.3
Czy wy też od 3 dni tweetujecie bez przerwy hasło #PolandNeedsTakeMeHomeTour ? Teleexpres tylko dla Vipów czuje sie taka sławna *_* No ale zapraszam was na część 3 mojego krótkiego opowiadania o Lou. Tak mówie krótkiego ponieważ musze skończyć jeszcze imagin o Niallu którego pierwszą część zamieściłam na blogu. Powodzenia directioners na tt, wiem że damy radę, i zapraszam do czytania :)
Ile może trwać gra? Nie chodzi mi o grę planszową czy komputerową. Chodzi mi o grę aktorską. Więc ile może trwać okłamywanie ludzi? Tak, okłamywanie ludzi bo inaczej nie można nazwać tego co robiłaś chyba że powiemy na to "nie mówienie do końca prawdy". Czasami to wydaje ci się żałosne ale nie możesz tego tak po prostu skończyć. Nie gdy Louis patrzy na ciebie tęsknym wzrokiem na przerwach i lekcjach. Nie gdy Louis kręci się zawsze obok ciebie olewając swoich przyjaciół. Nie gdy Louis na ciebie czeka. Czułaś motylki w brzuchu. Często o nim myślałaś, moze to właśnie powodowało ów stan. Czasami w pustym pokoju, nad kartką papieru, wylewałaś swe nadzieje. Więc tak ma wyglądać mlodość? Jeśli wierzyc dorosłym, najpiękniejszy okres w życiu? To jakie są te gorsze? Co musi sie wtedy dziać, jeśli już teraz człowiek balansuje na granicy depresji albo moze nawet ma jej kliniczne objawy, tylko o nich nie wie?
Niesamowite jest to że zamiast, jak zawsze słuchać nauczycieli, ty skupiałaś sie na wzroku bruneta. Pod wpływem jego szarych tęczówek rozpływałaś się momentalnie.
- [T.I] możesz jeszcze chwile zostać?- nawet nie zauważyłaś jak wszyscy wyszli zostawiając cię samą w klasie.
Pokiwałaś twierdząco głową i pakując rzeczy podeszłaś do biurka nauczycielki.
- Mam do ciebie prośbę [T.I]- powiedziała wprost nauczycielka- W środę po lekcjach odbywaja się lekcje dodatkowe z matematyki. Zastanawiałam się czy mogłabyś mi pomóc, gdyż wiem że dobrze sobie radzisz z tego przedmiotu. Jest to mała grupka osób wiec myśle że sobie poradzisz- uśmiechnęła się.
- W sumie- zamyśliłaś się- Dobrze pomoge- powiedziałaś po chwili.
- Świetnie- odpowiedziała- Możesz iść.
Nie mówiąc już nic wyszłaś z sali.
W środę zajęcia dosć długo sie ciągnęły, albo tak ci sie wydawało, dlatego odetchnęłas z ulgą kończąc ostatnią lekcje. Lekko zdenerwowana szłaś ciemnym korytarzem do sali w której miałaś pomóc w matematyce. Przełykając ślinę pchnęłaś drzwi wchodząc do środka. Rozejrzałaś się po pokoju zatrzymując się na szarych tęczówkach. Z wrażenia zaniemówiłaś. Tak ma wyglądać koniec dnia? U boku chłopaka do którego masz słabość? Niedoczekanie. Próbowałaś go omijać ale to bylo niemożliwe gdyż ciagle podnosił rękę, jakby miał jakąś specjalną moc przywolywania cię do siebie. Głupie prawda? I nawet gdy bylas od niego daleko, nadal czulaś jego wzrok na sobie.
***
Jak zawsze jechałaś do szkoły metrem. Było tam ciasno, ludzie, stłoczeni niczym sardynki w puszce, dyszeli sobie w twarz. Nienawidziłaś tego. Nage w kieszeni kurtki poczułaś wibracje telefonu. Wyjełaś go by odczytać wiadomość, i ruszyłaś do drzwi, bo pociąg akurat wjeżdżał na stację. Nie dowiedziałaś się jednak kto napisał bo gdy stawiałaś stopę na peronie, czyjaś dłoń wyrwała ci telefon, a chłopak w czarnej kurtce i kapturze popędził, wymijając pasażerów w tempie, którego nie osiągnełabyś nawet po stu latach morderczych treningów. Nie pobiegłaś więc za nim. Sama bylas sobie winna. Cuż pozostało? Mogłaś się tylko popłakać. Stałaś , jakbyś wwosła w ziemię, z amokiem w oczach rozglądajac się po peronie, ale nikt nie zwracał na ciebie uwagi.
I- rzecz dziwna- podszedł do ciebie chłopak. Co dziwniejsze tym chlopakiem był Lou.
- Wszystko widziałem. Zgłosisz kradzież?
- A powinnam?- zapytałaś naiwnie.
- Raczej tak- spojrzał na zegarek- ale musimy się pośpieszyć.
Jak na zawołanie zaczęłaś iść za nim. Tomlinson wyjął komórkę.
- Chcesz zadzwonić i zastrzec numer?- spytał
Pokiwałaś głową.
- Nie, to i tak bez sensu- powiedziałaś z grymasem.
- Nie martw się, damy radę- uśmiechnął się.
"Damy radę, damy radę" powtarzałaś.
Sprawa byla prosta. Policjant, wzdychając ciężko, spisal wasze zeznania, nie pozostawił jednak wielkiej nadziei na odzyskanie telefonu.. Ty też jej nie mialaś. Pożegnałaś sie w myślach z komórką, choć czułas sie z tego powodu dosyć nieswojo. Czekała cie jeszcze przeprawa do domu.
- Powinnaś sprawić sobie dziś jakąś małą przyjemność- rzucił Lou.
- Ja?- skrzywiłaś sie tylko- rodzice mi sprawią dużą, ale raczej nie przyjemność.
- Nie myśl o stracie- wzruszył ramionami- To tylko telefon- dodał.
- Jakby wyrwali mi serce to powiedziałbyś "To było tylko serce, nie przejmuj się"?
- Wtedy powiedziałby to pielęgniarz.
Zaśmiałaś się.
- Jasne, mają to w umowie.
- Będziesz teraz zła na siebie- spojrzał ci w oczy.
- Czytasz w moich myślach?
- Może.
- Mogłam nie odbierać tej wiadomości! Nigdy tego nie robie na ulicy- niemal krzyknęłaś, jakby to byla jego wina.
- No właśnie. Mogłaś- Pokiwał głową w taki sposób jakby absolutnie w to nie wierzył- Naprawde nie ma co się przejmować.
- Łatwo ci mówić- spuściłaś głowę.
- No dobra, chodź tu- wyciągnął ręce i, ku twojemu zaskoczeniu, przytulił cię. Nie sprzeciwiałaś się, wręcz przeciwnie, przylgnęłaś do jego ciała.
'' Jeżeli taka miałaby być nagroda to zawsze mogę gubić komórkę''
Ile może trwać gra? Nie chodzi mi o grę planszową czy komputerową. Chodzi mi o grę aktorską. Więc ile może trwać okłamywanie ludzi? Tak, okłamywanie ludzi bo inaczej nie można nazwać tego co robiłaś chyba że powiemy na to "nie mówienie do końca prawdy". Czasami to wydaje ci się żałosne ale nie możesz tego tak po prostu skończyć. Nie gdy Louis patrzy na ciebie tęsknym wzrokiem na przerwach i lekcjach. Nie gdy Louis kręci się zawsze obok ciebie olewając swoich przyjaciół. Nie gdy Louis na ciebie czeka. Czułaś motylki w brzuchu. Często o nim myślałaś, moze to właśnie powodowało ów stan. Czasami w pustym pokoju, nad kartką papieru, wylewałaś swe nadzieje. Więc tak ma wyglądać mlodość? Jeśli wierzyc dorosłym, najpiękniejszy okres w życiu? To jakie są te gorsze? Co musi sie wtedy dziać, jeśli już teraz człowiek balansuje na granicy depresji albo moze nawet ma jej kliniczne objawy, tylko o nich nie wie?
Niesamowite jest to że zamiast, jak zawsze słuchać nauczycieli, ty skupiałaś sie na wzroku bruneta. Pod wpływem jego szarych tęczówek rozpływałaś się momentalnie.
- [T.I] możesz jeszcze chwile zostać?- nawet nie zauważyłaś jak wszyscy wyszli zostawiając cię samą w klasie.
Pokiwałaś twierdząco głową i pakując rzeczy podeszłaś do biurka nauczycielki.
- Mam do ciebie prośbę [T.I]- powiedziała wprost nauczycielka- W środę po lekcjach odbywaja się lekcje dodatkowe z matematyki. Zastanawiałam się czy mogłabyś mi pomóc, gdyż wiem że dobrze sobie radzisz z tego przedmiotu. Jest to mała grupka osób wiec myśle że sobie poradzisz- uśmiechnęła się.
- W sumie- zamyśliłaś się- Dobrze pomoge- powiedziałaś po chwili.
- Świetnie- odpowiedziała- Możesz iść.
Nie mówiąc już nic wyszłaś z sali.
W środę zajęcia dosć długo sie ciągnęły, albo tak ci sie wydawało, dlatego odetchnęłas z ulgą kończąc ostatnią lekcje. Lekko zdenerwowana szłaś ciemnym korytarzem do sali w której miałaś pomóc w matematyce. Przełykając ślinę pchnęłaś drzwi wchodząc do środka. Rozejrzałaś się po pokoju zatrzymując się na szarych tęczówkach. Z wrażenia zaniemówiłaś. Tak ma wyglądać koniec dnia? U boku chłopaka do którego masz słabość? Niedoczekanie. Próbowałaś go omijać ale to bylo niemożliwe gdyż ciagle podnosił rękę, jakby miał jakąś specjalną moc przywolywania cię do siebie. Głupie prawda? I nawet gdy bylas od niego daleko, nadal czulaś jego wzrok na sobie.
***
Jak zawsze jechałaś do szkoły metrem. Było tam ciasno, ludzie, stłoczeni niczym sardynki w puszce, dyszeli sobie w twarz. Nienawidziłaś tego. Nage w kieszeni kurtki poczułaś wibracje telefonu. Wyjełaś go by odczytać wiadomość, i ruszyłaś do drzwi, bo pociąg akurat wjeżdżał na stację. Nie dowiedziałaś się jednak kto napisał bo gdy stawiałaś stopę na peronie, czyjaś dłoń wyrwała ci telefon, a chłopak w czarnej kurtce i kapturze popędził, wymijając pasażerów w tempie, którego nie osiągnełabyś nawet po stu latach morderczych treningów. Nie pobiegłaś więc za nim. Sama bylas sobie winna. Cuż pozostało? Mogłaś się tylko popłakać. Stałaś , jakbyś wwosła w ziemię, z amokiem w oczach rozglądajac się po peronie, ale nikt nie zwracał na ciebie uwagi.
I- rzecz dziwna- podszedł do ciebie chłopak. Co dziwniejsze tym chlopakiem był Lou.
- Wszystko widziałem. Zgłosisz kradzież?
- A powinnam?- zapytałaś naiwnie.
- Raczej tak- spojrzał na zegarek- ale musimy się pośpieszyć.
Jak na zawołanie zaczęłaś iść za nim. Tomlinson wyjął komórkę.
- Chcesz zadzwonić i zastrzec numer?- spytał
Pokiwałaś głową.
- Nie, to i tak bez sensu- powiedziałaś z grymasem.
- Nie martw się, damy radę- uśmiechnął się.
"Damy radę, damy radę" powtarzałaś.
Sprawa byla prosta. Policjant, wzdychając ciężko, spisal wasze zeznania, nie pozostawił jednak wielkiej nadziei na odzyskanie telefonu.. Ty też jej nie mialaś. Pożegnałaś sie w myślach z komórką, choć czułas sie z tego powodu dosyć nieswojo. Czekała cie jeszcze przeprawa do domu.
- Powinnaś sprawić sobie dziś jakąś małą przyjemność- rzucił Lou.
- Ja?- skrzywiłaś sie tylko- rodzice mi sprawią dużą, ale raczej nie przyjemność.
- Nie myśl o stracie- wzruszył ramionami- To tylko telefon- dodał.
- Jakby wyrwali mi serce to powiedziałbyś "To było tylko serce, nie przejmuj się"?
- Wtedy powiedziałby to pielęgniarz.
Zaśmiałaś się.
- Jasne, mają to w umowie.
- Będziesz teraz zła na siebie- spojrzał ci w oczy.
- Czytasz w moich myślach?
- Może.
- Mogłam nie odbierać tej wiadomości! Nigdy tego nie robie na ulicy- niemal krzyknęłaś, jakby to byla jego wina.
- No właśnie. Mogłaś- Pokiwał głową w taki sposób jakby absolutnie w to nie wierzył- Naprawde nie ma co się przejmować.
- Łatwo ci mówić- spuściłaś głowę.
- No dobra, chodź tu- wyciągnął ręce i, ku twojemu zaskoczeniu, przytulił cię. Nie sprzeciwiałaś się, wręcz przeciwnie, przylgnęłaś do jego ciała.
'' Jeżeli taka miałaby być nagroda to zawsze mogę gubić komórkę''
czwartek, 10 stycznia 2013
Louis cz.2
"Nie można sądzić człowieka po okładce" tak brzmi jedno przysłowie dotychczas tak dobrze nam znane. Dlaczego jednak juz od pierwszego dnia znienawidziłaś Louisa Tomlinsona? Był typowym bad boyem z ładną fryzurką i drogimi ubraniami. Zachowywał się jakby był nie wiadomo kim. Wyrządził ci tyle krzywd że nie potrafisz zliczyć. Rujnował twoje życie, a jednak najgorszą rzeczą jaką kiedykolwiek ci zrobił to rozkochał cię w sobie. Tak, ty [T.I] i zakochałaś się w Louisie, dlatego gdy zobaczyłaś go z jakąś długonogą blondynką na boisku szkolnym wybiegłaś stamtąd z płaczem. Poniżające że tak bardzo ci na nim zależało, a jemu na tobie wogóle. I każdej nocy pytałaś sama siebie dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe.
Jak każdego piątku Niall stał przed twoim domem czekając aż się przebierzesz. Waszą tradycją było żeby piątkowy wieczór spedzać w kinie na jakimś horrorze. Zafascynowana pomysłami farbowanego blondyna zawsze przytakiwałaś głową w znaku zrozumienia i potwierdzenia. Horan stał się dla ciebie przyjacielem, którego tak naprawde nigdy nie miałaś, a tak bardzo pragnęłaś. Przebrana i gotowa do krótkiego spaceru wyszłaś na podwórko szukając wzrokiem chłopaka. Gdy go tylko dostrzegłaś uśmiechnęłaś się szeroko i podbiegłaś do niego wieszając się na jego szyi.
- Idziemy?- spytał blisko twojego ucha.
- tak- odparlaś "schodząc" z chłopaka.
Ruszyliście wzdłuż chodnika do wielkiego budynku o nazwie "kino". Podekscytowana tajemnicą o temacie "jaki Niall wybrał na dzis film" dumnie weszłaś przez obrotowe drzwi biegnąc od razu do kas. Mało co a byś się wywróciła, gdyby nie silne ręce kogoś kto w ostatniej chwili cię złapał. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś na twarz wybawiciela. Rozpoznałaś te szare tęczówki od razu. Zażenowana całą sytuacją stanęłaś na swoich nogach mrucząc ciche "dziękuje Louis". Brunet uśmiechnął się lekko przypatrując ci się. Poczułaś że stajesz się czerwona więc odwróciłaś się i szybkim krokiem podeszłaś do Nialla który obserwował całą sytuację.
- Nic nie mów- rozkazałaś z miną zabójcy widząc że Horan się cicho śmieje.
- Okay okay- mrugnął do ciebie- Przepraszam, wybacz.
Na widok jego smutnej miny parsknęłaś śmiechem. Poczochrałaś jego włosy i złapałaś jego nadgarstek prowadząc do wejścia sali w której miał odbyć się seans.
***
- Mówie ci że musisz to zrobić- powiedział spokojnie.
- Zwariowałeś? Nie ma mowy- krzyknęłaś oburzona pomysłem farbowanego.
- Zobaczysz że będzie strasznie zazdrosny, widziałem jak na ciebie patrzy- stwierdził.
- Czyli mam tak po prostu powiedzieć że z tobą chodze? Niall nie bądź śmieszny- chcialaś się głupkowato uśmiechnąć ale sama rozmowa z chłopakiem przyprawiała cię o dreszcze.
- [T.I] czy kiedyś cię zawiodłem?- spytal całkiem poważnym tonem głosu.
- No, nie- spuściłaś głowę- No dobra, ale jak się nie uda to masz stracone życie kochanie- wystawiłaś mu język gdy ten niespodziewanie cię złapał i zaczął się kręcić.
***
Po weekendzie postanowiliście wprowadzić swój plan w życie. Już w poniedziałek stanęliście przed drzwiami do szkoły z uśmiechami na ustach łącząc wasze dłonie. Weszliście do budynku zmierzając do sali w której mieliście lekcje. Dla lepszego efektu przyszliście nieco po ósmej tak by wszyscy z waszej klasy was zobaczyli. To właśnie w tej sali i na tej lekcji pare miesięcy temu Louis udawał nauczyciela, pamiętasz? Horan otworzył drzwi i wparowaliście do sali objęci.
- Przepraszamy za spoźnienie- powiedziałaś kierując te słowa do nauczycielki siedzącej za biurkiem, czytającej jakieś czasopismo. Już przywyklaś że ta pani tak właśnie zachowuje się na lekcjach. Machnęła tylko ręką nie odrywając wzroku znad kartki. Zadowolona usiadłaś w swojej ławce i pocalowałaś Nialla w policzek. Typowo przyjacielski całus dla was, bardzo gorący całus dla innych uczniów znajdujących się w tej klasie. Odwrócilaś się by spojrzeć na waszych towarzyszy. Przelecialaś wzrokiem po klasie zatrzymując się na zdenerwowanej minie Lou. Uśmiechnęłaś sie złowieszczo kladąc głowę na ramieniu Horana.
- Dziękuje- szepnęłaś do jego ucha.
- Nie ma za co- usłyszałaś pomruk chłopaka.
Chcecie dalej? Właściwie nawet jakbyście nie chciały to bym napisala ale chce się upewnić czy wam sie podoba. I wybaczcie ale szkoła i te dupne pomysly nauczycieli mnie wkurzają i nie wchodze często na komputer. Kocham was za wyrozumiałość :)) Mam nadzieje ze wam sie podoba i że się nie zawiodlyście.
Jak każdego piątku Niall stał przed twoim domem czekając aż się przebierzesz. Waszą tradycją było żeby piątkowy wieczór spedzać w kinie na jakimś horrorze. Zafascynowana pomysłami farbowanego blondyna zawsze przytakiwałaś głową w znaku zrozumienia i potwierdzenia. Horan stał się dla ciebie przyjacielem, którego tak naprawde nigdy nie miałaś, a tak bardzo pragnęłaś. Przebrana i gotowa do krótkiego spaceru wyszłaś na podwórko szukając wzrokiem chłopaka. Gdy go tylko dostrzegłaś uśmiechnęłaś się szeroko i podbiegłaś do niego wieszając się na jego szyi.
- Idziemy?- spytał blisko twojego ucha.
- tak- odparlaś "schodząc" z chłopaka.
Ruszyliście wzdłuż chodnika do wielkiego budynku o nazwie "kino". Podekscytowana tajemnicą o temacie "jaki Niall wybrał na dzis film" dumnie weszłaś przez obrotowe drzwi biegnąc od razu do kas. Mało co a byś się wywróciła, gdyby nie silne ręce kogoś kto w ostatniej chwili cię złapał. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś na twarz wybawiciela. Rozpoznałaś te szare tęczówki od razu. Zażenowana całą sytuacją stanęłaś na swoich nogach mrucząc ciche "dziękuje Louis". Brunet uśmiechnął się lekko przypatrując ci się. Poczułaś że stajesz się czerwona więc odwróciłaś się i szybkim krokiem podeszłaś do Nialla który obserwował całą sytuację.
- Nic nie mów- rozkazałaś z miną zabójcy widząc że Horan się cicho śmieje.
- Okay okay- mrugnął do ciebie- Przepraszam, wybacz.
Na widok jego smutnej miny parsknęłaś śmiechem. Poczochrałaś jego włosy i złapałaś jego nadgarstek prowadząc do wejścia sali w której miał odbyć się seans.
***
- Mówie ci że musisz to zrobić- powiedział spokojnie.
- Zwariowałeś? Nie ma mowy- krzyknęłaś oburzona pomysłem farbowanego.
- Zobaczysz że będzie strasznie zazdrosny, widziałem jak na ciebie patrzy- stwierdził.
- Czyli mam tak po prostu powiedzieć że z tobą chodze? Niall nie bądź śmieszny- chcialaś się głupkowato uśmiechnąć ale sama rozmowa z chłopakiem przyprawiała cię o dreszcze.
- [T.I] czy kiedyś cię zawiodłem?- spytal całkiem poważnym tonem głosu.
- No, nie- spuściłaś głowę- No dobra, ale jak się nie uda to masz stracone życie kochanie- wystawiłaś mu język gdy ten niespodziewanie cię złapał i zaczął się kręcić.
***
Po weekendzie postanowiliście wprowadzić swój plan w życie. Już w poniedziałek stanęliście przed drzwiami do szkoły z uśmiechami na ustach łącząc wasze dłonie. Weszliście do budynku zmierzając do sali w której mieliście lekcje. Dla lepszego efektu przyszliście nieco po ósmej tak by wszyscy z waszej klasy was zobaczyli. To właśnie w tej sali i na tej lekcji pare miesięcy temu Louis udawał nauczyciela, pamiętasz? Horan otworzył drzwi i wparowaliście do sali objęci.
- Przepraszamy za spoźnienie- powiedziałaś kierując te słowa do nauczycielki siedzącej za biurkiem, czytającej jakieś czasopismo. Już przywyklaś że ta pani tak właśnie zachowuje się na lekcjach. Machnęła tylko ręką nie odrywając wzroku znad kartki. Zadowolona usiadłaś w swojej ławce i pocalowałaś Nialla w policzek. Typowo przyjacielski całus dla was, bardzo gorący całus dla innych uczniów znajdujących się w tej klasie. Odwrócilaś się by spojrzeć na waszych towarzyszy. Przelecialaś wzrokiem po klasie zatrzymując się na zdenerwowanej minie Lou. Uśmiechnęłaś sie złowieszczo kladąc głowę na ramieniu Horana.
- Dziękuje- szepnęłaś do jego ucha.
- Nie ma za co- usłyszałaś pomruk chłopaka.
Chcecie dalej? Właściwie nawet jakbyście nie chciały to bym napisala ale chce się upewnić czy wam sie podoba. I wybaczcie ale szkoła i te dupne pomysly nauczycieli mnie wkurzają i nie wchodze często na komputer. Kocham was za wyrozumiałość :)) Mam nadzieje ze wam sie podoba i że się nie zawiodlyście.
czwartek, 3 stycznia 2013
Louis cz1
Dedykowany dla P@ul@ :))
Tak powiem jeszcze od czapy że 7 stycznia mam urodziny, w dzień w którym wychodzi teledysk do Kiss You. I przepraszam że nie dodawałam długo imaginu ale szkoła jest największą przeszkodą. Zapraszam do mnie na aska http://ask.fm/weendedright
Bycie "nowym" w szkole nie jest takie fajne prawda? Trzeba się oswoić w nowym otoczeniu, poznać bliżej ludzi i budynek do którego uczęszczasz, pokazać się z jak najlepszej strony. Zawsze to było dla ciebie trudne. Ciągłe przeprowadzki zamieniły się w najgorszy koszmar. Fakt, na początku było fajnie. Niestety z czasem straciłaś wszystko co mogłaś mieć. Więc życie nie jest takie doskonałe jak kiedyś ci się wydawało, mam racje?
- Miłego dnia skarbie- usłyszałaś szept swojej matki otwierając drzwi od samochodu.
- Pa mamo- odwróciłaś sie kierując swój wzrok na budynek o nazwie "szkoła".
Przełknęłaś ślinę i udałaś się do wejścia. Twój oddech przyśpieszał z każdym następnym krokiem. Popchnęłaś szklane drzwi wchodząc do środka. Do twoich uszu dotarły głośne dźwięki gitary. Uśmiechnęlaś się i zdjęłaś szalik oraz beżowy płaszczyk. Następnie wyjęłas z plecaka plan lekcji i ruszyłaś korytarzem rozglądając sie za salą 221 w której miałaś mieć lekcje. Po niespelna minucie odnalazlaś drzwi z numerem "221". Pełna obaw lekko nacisnęłaś klamkę i uchyliłaś je spoglądając do środka. Wzrok wszystkich uczniów był skierowany na ciebie.
- Ty musisz być [T.I]- odnalazłaś spojrzenie nauczyciela, chyba nauczyciela.
Jego szare oczy lustrowały cię, dłużej skupiając swoją uwage na twoich ustach.
Kiwnęłaś głową.
- Świetnie- zaklaskał w dłonie uśmiechając się.
Jego grzywka spadła nieco zasłaniając szarawe oczy. Był zdecydowanie za młody!
- Prosze [T.I] usiądź z Niallem- wskazał ręką miejsce obok blondyna.
Posłusznie zajęłaś miejsce wyjmując książki. Po chwili wyprostowałaś sie nie słysząc żadnego głosu. Spojrzałaś zdezorientowana na bruneta który miał kąciki ust wygięte ku górze.
- Dała się nabrać- usłyszałaś śmiechy z końca klasy.
Twoje pytające spojrzenie znalazło się na chłopaku obok. Uniosłaś jedną brew w geście zapytania.
- Nauczycielka wyszła- wymruczał cicho- a oni się bawią- spuścił głowe.
- Niall ma racje- usłyszałaś pomruk szatyna przy swoim uchu- usiadłaś z największym debilem z klasy, kujon- mrugnął
- Nie, widze że największy debil z klasy stoi koło mnie- syknęłaś nieco zdenerwowana.
Jego uśmieszek zniknąl z twarzy.
- Co tu sie dzieje? Nawet na parę minut nie można was zostawić!- odwróciłaś głowę patrząc na kobietę w podeszłym wieku.
- Dzień Dobry- wstałaś z ławki podchodząc do nauczycielki- Jestem [T.I] i jestem tu nowa
Przepraszam ale musze się iść uczyć :// jutro dokończe bo Na szczęście już piątek!! Trzymajcie sie
Tak powiem jeszcze od czapy że 7 stycznia mam urodziny, w dzień w którym wychodzi teledysk do Kiss You. I przepraszam że nie dodawałam długo imaginu ale szkoła jest największą przeszkodą. Zapraszam do mnie na aska http://ask.fm/weendedright
Bycie "nowym" w szkole nie jest takie fajne prawda? Trzeba się oswoić w nowym otoczeniu, poznać bliżej ludzi i budynek do którego uczęszczasz, pokazać się z jak najlepszej strony. Zawsze to było dla ciebie trudne. Ciągłe przeprowadzki zamieniły się w najgorszy koszmar. Fakt, na początku było fajnie. Niestety z czasem straciłaś wszystko co mogłaś mieć. Więc życie nie jest takie doskonałe jak kiedyś ci się wydawało, mam racje?
- Miłego dnia skarbie- usłyszałaś szept swojej matki otwierając drzwi od samochodu.
- Pa mamo- odwróciłaś sie kierując swój wzrok na budynek o nazwie "szkoła".
Przełknęłaś ślinę i udałaś się do wejścia. Twój oddech przyśpieszał z każdym następnym krokiem. Popchnęłaś szklane drzwi wchodząc do środka. Do twoich uszu dotarły głośne dźwięki gitary. Uśmiechnęlaś się i zdjęłaś szalik oraz beżowy płaszczyk. Następnie wyjęłas z plecaka plan lekcji i ruszyłaś korytarzem rozglądając sie za salą 221 w której miałaś mieć lekcje. Po niespelna minucie odnalazlaś drzwi z numerem "221". Pełna obaw lekko nacisnęłaś klamkę i uchyliłaś je spoglądając do środka. Wzrok wszystkich uczniów był skierowany na ciebie.
- Ty musisz być [T.I]- odnalazłaś spojrzenie nauczyciela, chyba nauczyciela.
Jego szare oczy lustrowały cię, dłużej skupiając swoją uwage na twoich ustach.
Kiwnęłaś głową.
- Świetnie- zaklaskał w dłonie uśmiechając się.
Jego grzywka spadła nieco zasłaniając szarawe oczy. Był zdecydowanie za młody!
- Prosze [T.I] usiądź z Niallem- wskazał ręką miejsce obok blondyna.
Posłusznie zajęłaś miejsce wyjmując książki. Po chwili wyprostowałaś sie nie słysząc żadnego głosu. Spojrzałaś zdezorientowana na bruneta który miał kąciki ust wygięte ku górze.
- Dała się nabrać- usłyszałaś śmiechy z końca klasy.
Twoje pytające spojrzenie znalazło się na chłopaku obok. Uniosłaś jedną brew w geście zapytania.
- Nauczycielka wyszła- wymruczał cicho- a oni się bawią- spuścił głowe.
- Niall ma racje- usłyszałaś pomruk szatyna przy swoim uchu- usiadłaś z największym debilem z klasy, kujon- mrugnął
- Nie, widze że największy debil z klasy stoi koło mnie- syknęłaś nieco zdenerwowana.
Jego uśmieszek zniknąl z twarzy.
- Co tu sie dzieje? Nawet na parę minut nie można was zostawić!- odwróciłaś głowę patrząc na kobietę w podeszłym wieku.
- Dzień Dobry- wstałaś z ławki podchodząc do nauczycielki- Jestem [T.I] i jestem tu nowa
Przepraszam ale musze się iść uczyć :// jutro dokończe bo Na szczęście już piątek!! Trzymajcie sie
Subskrybuj:
Posty (Atom)