Tak strasznie was przepraszam, bardzo mało dodawałam, ale wakacje, czas gdy można odpocząć.
Za 10 dni jadę do Londynu! Straciłam bardzo dużo czytelników, ale to tylko przez moje lenistwo. Dodaje krótkiego one shota. Do "zobaczenia" wkrótcę.
follow me on tt @we_ended_right
Nigdy o tobie nie zapomnę.
Bo zmieniłeś moje życie na lepsze.
***
Często decyzje podejmujemy pod wpływem impulsu, jednak niektóre musimy przemyśleć tysiąc razy. Czasami ich żałujemy, a czasami cieszymy się, że posłuchaliśmy serca, a nie rozumu. Zdarza się, że przez nie płaczemy. Szkoda tylko, że nie można cofnąć czasu.
I każdej nocy słyszę bicie serca, jakby ktoś leżał koło mnie i chronił przed upadkiem.
***
Ta historia zaczyna się w dość pochmurny dzień. Pada gęsty deszcz, ulice są puste, a ja siedzę w domu popijając herbatę. Loguje się na laptopa i wchodzę na twittera. Rodzice twierdzą, że mam obsesję, być może. Dodaje kolejnego tweeta
" Czy nie może choć na chwilę przestać padać?"
Nie sądzę by ktoś odpowiedział na moje pytanie więc jestem zdziwiony gdy widzę tweet skierowany w moją stronę.
" Marzenia."
Uśmiecham się i piszę odpowiedź.
***
Mój najlepszy przyjaciel, Louis Tomlinson, którego nigdy nie widziałem, ale od którego się uzależniłem. Internetowa przyjaźń? Tak, ale cieszę się, że ktoś zwraca na mnie uwagę.
Piszemy ze sobą już naprawdę długo. Nie tylko na twitterze. Mamy swoje numery. Codziennie widzę sms typu "Dobranoc curly". Wtedy naprawdę jestem szczęśliwy.
Dzień który zmienia całe moje dotychczasowe życie zaczyna się dość przyjemnie. Budzę się pod wpływem promieni słonecznych dostających się do mojego pokoju. Czuję zapach jajecznicy. Przeciągam się i głośno mlaskam. Nagle słyszę dźwięk mojego telefonu. Unoszę brwi i sięgam po urządzenie. Z małym rozkojarzeniem przyglądam się monitorowi na którym jest napisane "Louis Tomlinson połączenie przychodzące". Nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy tak... na żywo. Przykładam telefon do ucha i mówię zachrypniętym głosem.
- Halo?
Słyszę tylko ciszę aż nagle odzywa się wysoki głos.
- Harry?- pyta
Słyszę zdenerwowanie. Kiwam głową aż zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzi.
- T-tak- jąkam się.
- Harry, proszę. Pomóż mi- słyszę cichy szept. Automatycznie moje oczy powiększają się, a z ust uchodzi dźwięk zaskoczenia.
- Louis. Louis co ty mówisz?- mój głos się trzęsie, a ręcę pokrywają się gęsią skórką.
- Po prostu mi pomóż- połączenie zostaje przerwane a mi nie pozostaje nic innego niż pojechanie do mojego przyjaciela.
Gdy miałem 8 lat widziałem wypadek. Chodzi dokładnie o wypadek samochodowy. Kierowca nie był zbyt uważny i potrącił młode małżeństwo. W życiu nie widziałem tyle krwi co wtedy, aż do teraz.
Gdy przyjeżdżam do domu Tomlinsonów długo zastanawiam się czy wejść. Ale Lou prosił dlatego wysiadam z samochodu i idę do wejścia. Drzwi są uchylone. Pukam, ale odpowiada mi cisza dlatego powoli wchodzę do środka. Zanim cokolwiek mówie moim oczom ukazuje się drobna sylwetka oparta o ścianę. W moich oczach zbierają się łzy gdy widzę krew na nadgarstkach. Podbiegam do bruneta i łapię jego ręcę. Krzyczę, ale on i tak mnie nie słyszy. Wyciągam telefon i chcę zadzwonić na pogotowie gdy silna dłoń unosi się i dotyka mojego policzka.
- Harry proszę, ja chce umrzeć.
Kiwam głową przecząco. Płaczę, tak dużo łez znajduje się na mojej koszuli. Nie dbam o to.
- Uczyniłeś z mojego życia coś pięknego, ale to koniec. Proszę, pozwól mi umrzeć.
Pod wpływem emocji przytulam chłopaka.
- Kocham cię- słyszę i delektuje się tymi słowami.
Odsuwam się i odpowiadam.
- Ja też cię kocham Boo- z uśmiechem patrzę na Lou- Nigdy o tobie nie zapomnę, bo zmieniłeś mój świat na lepsze.
Może to było przeznaczenie, że poznałem kogoś takiego jak Tomlinson? Może tak po prostu miało być. Może siedzi teraz koło mnie i patrzy na to co tu piszę? Gdzie jesteś Tomlinson? Chciałbym znów usłyszeć twój głos, spojrzeć w niebieskie tęczówki, napisać coś do ciebie. Szkoda, że nie cofnę czasu.