piątek, 21 grudnia 2012

Niall

Jest w twoim mieście pewna grupa osób, można by powiedzieć kompletnie innych osób. Są chamscy, nieodpowiedzialni, chciwi, zachłanni, źli. Dużo plotek chodzi wokół nich. Mówią, że okradli sklep do którego często wpadasz, mówią że porwali kogoś i przetrzymywali co dla ciebie jest absolutną bzdurą, mówią że handlują narkotykami chodź tak naprawdę żadni ludzie nie zaczeli działać w tej sprawie. Dziwne prawda? Ale najdziwniejsze jest to że na czele tej grupy jest chłopak, całkiem przystojny zresztą i cholernie miły. Czasem masz wrażenie, że chowa sie pod tak zwaną maską, nie chce pokazać siebie. Nie obchodziłoby cię to gdyby nie fakt że szalejesz na jego punkcie. Jest to głupie ponieważ oni są źli, a ty nigdy nie będziesz zła.
- Cześć, mogę tu usiąść?- usłyszałaś cichy szept przy swoim uchu.
Zdezorientowana odwróciłaś głowę napotykając niebieskie tęczówki wpatrujące się w siebie. Gdyby nie głośny dźwięk klaksonu jestes pewna ze nie mogłabyś oderwać wzroku od twarzy chłopaka.
- Jasne- odchrząknęłaś.
Z trudem uspokoiłaś bijące serce i oddech. Chodź w autobusie bardzo śmierdziało to i tak nadal czułaś zapach perfum Nialla. Głośno westchnęłaś spoglądając co chwilę w kierunku blondyna. Czarna koszulka idealnie opinająca jego dobrze zbudowaną klatke piersiową przykuła twoją uwagę. Przygryzłaś lekko dolną wargę. Nagle usłyszałaś cichy śmiech. Ze zdenerwowaniem podnioslaś wzrok z klatki piersiowej na jego twarz. Uniosłaś jedną brew w znaku zapytania. Minęło pare minut zanim bad boy uspokoił się i uśmiechnął się lekko.
- Nie wiedziałem że mój tors tak bardzo wciąga- mrugnął do ciebie.
Poczułas jak fala gorąca oblewa twoje ciało, a na policzki wkradł się rumieniec. Zażenowana spojrzałaś na swoje buty by tylko ukryć za włosami swoją twarz, pewnie już wyglądała jak dorodny pomidor.
- Ej- poczulaś dłoń podnoszącą twój podbródek- nic się nie stało
 Pokiwałaś twierdząco głową i wyprostowałaś się na dość niewygodnym siedzeniu.
- Skądś cię znam- mruknął przypatrując ci się.
Wzruszyłaś ramionami wstając z fotela.
- Ej dokąd idziesz?- spytał.
- To mój przystanek- odparłaś kierując sie w strone drzwi
- Do zobaczenia- usłyszałaś melodyjny krzyk chłopaka.
- Do zobaczenia- powtórzyłaś unosząc kąciki ust ku górze.
                                                                 ***
Ku twojemu zaskoczeniu dość często spotykałaś blondyna na swojej drodze. Czułaś się jakbyś byla ciągle przez niego obserwowana, a może chciałaś żeby tak było? Już nawet prawie zapomniałaś w jakiej grupie On się znajdował. Gdyby nie pewne wydarzenie nie pamiętałabyś w jakiem towarzystwie dany bad boy się obracał.
Idąc zatłoczonymi drogami Londynu kompletnie zatraciłaś się w muzyce dobiegającej z twoich słuchawek. Pewnym krokiem zmierzałaś do domu. Co parę minut wypuszczałaś ciepłe powietrze na swoje dłonie by chodź trochę je ogrzać. Skręciłaś do jednej z bocznych uliczek która miała ci skrócić drogę przemierzaną do mieszkania. Stanęłaś jak wryta na widok dwóch osiłków bijących dobrze znanego ci blondyna. Przez chwile nie wiedziałaś co powiedzieć ale gdy otrząsnęłaś się z szoku wyjęłaś telefon.
- Zostawcie go, bo zadzwonie po policje- krzyknęłaś przykładając słuchawke do ucha.
Tak jak widziałaś to w filmach dwóch osiłków przestraszyło się i uciekło przed tym jednak jeden z nich kopnął  w twarz. Przestraszona podbiegłaś do poszkodowanego i w pośpiechu wyjęlaś czystą chusteczkę ze swojej torebki. Przyłożyłaś ją do jego nosa z którego sączyła się krew.
- Wszystko w porządku?- spytałaś ze zmartwieniem w głosie.
- Tak- powiedział cicho wracając do pozycji pionowej.
W międzyczasie złapał się za głowę i syknął.
- Przecież widze że cię boli, chodź- złapałaś go za nadgarstek i lekko pociągnęłaś.
Bardzo się o niego martwiłaś ale tak naprawde w domu stwierdziłaś że to nic poważnego. Twoje myśli, zawsze ułożone, teraz były pomieszane, dotyczace tylko jednego człowieka którym był Niall.

cześć, jak sami widzicie pisze ten imagin w dosyć hmm nieprzyjemnym dniu. Podobno miał być koniec świata, ale no narazie nic się nie dzieje :D Przeżyliśmy jeden koniec świata to przeżyjemy i drugi. http://ask.fm/weendedright spytacie mnie? Nie krępujcie się :)) No i oczywiście czekam na komentarze pod postem :) BYE

sobota, 8 grudnia 2012

Liam

Nie bijcie mnie, wiem że nie wyszedł. Wybaczcie. 

Z czasem trafisz na kogoś nadzwyczajnego i gdy poznasz taką osobę nikt już nie będzie lepszy. Znasz to uczucie doskonale. Może to dziwne ale gdy On stoi blisko ciebie, twoje serce jakby przyśpiesza. Gdy śmieje się ty również się uśmiechasz. Gdy biegnie ty biegniesz za nim. Gdy cię o coś prosi to nie potrafisz mu ulec. Jesteś zbyt zdenerwowana przy nim by cokolwiek powiedzieć. I zbyt bardzo cierpisz gdy nie jest twój.
                                                            ***
Zazdrość, taniec szybkich palców na szybie, śniegu miękkość grabione zachłannie spalanie oddechu. Wykorzystywanie ułamków przestrzeni. Wiatr- obejmujący wszystko, wiążący rozsypane elementy świata doskonałe istnienie gdzie czekam na cios.
- Nienawidze jak się na mnie patrzysz, nienawidzę jak się do mnie uśmiechasz ale i tak to sprawia, że serce bije mi mocniej. Nienawidze gdy do mnie dzwonisz, nienawidze gdy do mnie piszesz, ale bez tego jest mi pusto w sercu. Nienawidze jak patrzysz w moje oczy, nienawidze gdy przeczesujesz sobie włosy dłonią, ale gdy to robisz świat staje się jaśniejszy. Nienawidze jak prosisz mnie o spotkanie, nienawidze gdy zapraszasz mnie na spacer, ale ta nienawiść przeradza się w głębokie uczucie bez powrotu- poczułaś jak samotna łza spływa po twoim policzku ginąc na podłodze.
Spojrzałaś na klase która byla w lekkim szoku. Zaraz jednak słychać było brawa, oczywiście kierowane w twoim kierunku. Kątem oka dostrzegłaś Jego twarz. Za bardzo byłaś skupiona na lustrowaniu jego oczu by usłyszeć głos nauczycielki która oznajmiła ci że za napisany wiersz dostałaś celującą ocenę.  Nikt jednak nie wiedział, że tekst który przed chwilą czytałaś był dla specjalnej osoby. Kogoś kto w każdej chwili mógł się domyślić, a może już to zrobił 
 Muszę w tym wszystkim zachować równowagę. 
Co by bylo gdyby? No właśnie, gdyby co? Gdybyście byli razem? Gdyby wszystkie wasze problemy od tak zniknęły? Gdybyście wpijali sie we własne usta z trudem łapiąc oddech? Gdybyś ty mogla złapać go za rękę bez cienia wątpliwości? Gdybyście się już w sobie zakochali? Ty masz ten etap za sobą, on nie do końca. Pamiętasz jak kiedyś chłopak poprosił cie na słowo. 
Wtedy nie wiedziałaś ile rozmowa może zmienić. 
Staliście na dachu szkoły. Było naprawde zimno, a twoje usta stawały się coraz bardziej sine. Nie słyszałaś jego głosu, ty też nie chciałaś się odzywać. Nagle poczułaś jego dloń na swojej talii. Zdezorientowanym wzrokiem spojrzałaś na jego lekko przymrużone oczy. Po chwili jego twarz niebezpiecznie się do ciebie zbliżała. Wstrzymałaś oddech by potem dotknąć ustami jego ust. Smakowały miętą. Twoje ciało ogarnęła fala gorąca, która niestety szybko zniknęła.
- Wiedziałem- szepnął oddalając się- Wiedziałem że się we mnie zakochasz- krzyknął znikając z pola widzenia. 
Spuściłaś głowę  po czym usiadłaś na chłodnej ziemi po turecku. Od tamtej pory bardzo chciałaś spaść z tego dachu. Dachu na którym przeżyłaś najlepsza a zarazem najgorszą chwilę w swoim życiu.
Chciałaś zostawić to wszystko. Widok uśmiechniętego bruneta łamał ci serce, bo ten uśmiech nie był dla ciebie. Popełnić samobójstwo można na wiele sposobów. Codziennie opracowałaś coraz to nowe pomysły. Nie miałaś jednak odwagi
Odwagą nie jest śmierć, odwagą jest pozostanie na tym świecie pełnym smutku i pogardy. 
 Nie ważne z czego spadniesz, ważne na co spadniesz. Pogodziłaś się z tym że Liam cię nie kocha, pogodziłaś się z tym ze nie zwraca na ciebie uwagi, pogodziłaś się z tym że nie rozmawiacie, ale nie pogodziłaś sie z myślą że Payne ma dziewczynę. Po takim argumencie chciałaś umrzeć. Dlaczego tego jeszcze  nie zrobiłaś? Nadal czekasz na Liama. Nadal czekasz na odwagę

Wolicie żebym w tytule pisała o kim jest imagin czy numer imagina zeby było bardziej tajemniczo? Prosze o komentarze 

sobota, 1 grudnia 2012

Larry

 Jestem shipperką Larrego i już nie mogłam się powstrzymać xd Wybaczcie jeżeli nie lubicie bromace.Nie ma tu żadnych niestosownych scen xd
Chłopak- sławny, przystojny, wykształcony, miły, troskliwy, opiekuńczy i dziewczyna- piękna, ale rozkapryszona, wścibska, nieuczciwa, wredna, zazdrosna. Z pozoru para idealna, tylko z pozoru.
Nikt jej nie znał, nikt poza mną. Nosiła tak zwaną maskę zamiast pokazywać prawdziwą siebie. Louis wierzył w jej każde słowo i myślał że ją kocha, do pewnego momentu ukazującego jej prawdziwą tożsamość. 
Czuję chłód, na całym swoim ciele. Zaczynając od stóp aż do czubka moich bujnych loków. Jest naprawdę zimno, a w dodatku zaczął padać deszcz. I nagle odczuwam silny ból w klatce piersiowej. Samotna łza płynie po moim policzku ginąc na dachówce. Moje usta sa coraz bardziej sine a oczy, w których zawsze tańczyły iskierki, są podkrążone. Mój wygląd sie zmienia, moja psychika coraz bardziej słabnie, moje serce umiera z tęsknoty. Słyszę kroki. Ktoś wchodzi na dach i siada obok mnie. Nie przejmuje się tym. Nadal wciągam zimne powietrze do momentu aż poczuje ból. To mnie w jakiś sposób uspokaja.
- Co się dzieje?- szepnął.
W moich oczach zebrały się łzy. Znów jego męski głos zawrócił mi w głowie, po raz kolejny tego dnia.
- Nic- warknąłem przecierając oczy dłońmi.
- Przecież widzę. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi Harry- gdy wypowiedział moje imię, serce przyśpieszyło momentalnie.
- To ty się ode mnie oddalasz a nie ja od ciebie- wstałem z dachówki i ostatni raz spojrzałem na niego. Wzrokiem pełnym cierpienia i smutku. Wiedziałem że zauważył.
                                                                          ***
Przekręciłem się na drugi bok skupiając swoje myśli na oknie za którym drzewa uginały sie pod wpływem silnego wiatru. Znów nie mogę zasnąć. Kiedyś poszedłbym do pokoju Louisa, wszedł pod kołdrę, położył się obok niego i wtulił w jego klatkę piersiową. No właśnie, kiedyś. Nie mówie że za tym nie tęsknie, ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Każdego dnia o tym myśle i zawsze dochodzę do wniosku że moje życie straciło sens. Dokładnie trzy miesiące temu.
Zdenerwowany wstałem z łóżka i założyłem koszulkę którą dostałem od Lou. Dziwny zbieg okoliczności prawda? Wyszedłem ze swojej sypialni. Zbiegłem po schodach aż do drzwi wyjściowych . Chciałem założyć kurtkę ale ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Powoli się odwróciłem napotykając wzrokiem na jego szaro-niebieskie tęczówki.
- Gdzie idziesz?- spytał
Jego oczy mnie paraliżowały a oddech doprowadzał do szaleństwa.
- Jak najdalej stąd- mruknąłem uwalniając się z jego uścisku i szybkim ruchem otworzyłem drzwi wychodząc na zewnątrz. Było naprawdę zimno ale ja już przywyknąłem do chłodu. Nie oglądając sie za siebie zacząłem biec. To wyglądało trochę jak ucieczka ale musiałem odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. Ostatnio robiłem to dosyć często. Bałem się. Co może zrobic nastolatek zastraszany przez innych ludzi? Niszczyli mnie powoli od środka a ja nie mogłem zrobić nic.
Cierpiał. Naprawdę wierzył, że go nikt nie kocha, a taka świadomość niezależnie od tego, kim jesteś, boli.
Kolejny raz przejechałem dłonią po piasku. Słońce powoli wschodziło na skutek czego woda zaczynała lśnić. Lubie przychodzić na tę plaże. To daję mi satysfakcje  że robie coś więcej prócz siedzenia w swoim pokoju. Przymknąłem powieki głęboko oddychając. Tym razem nie czułem bólu. To dobrze. Niepewnie otworzyłem oczy lekko się uśmiechając, pierwszy raz od tylu miesięcy. Wstałem z piasku otrzepując spodenki i skierowałem sie do domu. Ku mojemu nieszczęściu, po przekroczeniu progu ujrzałem Eleanor w salonie. Zacisnąłem dłonie w pięści i resztkami sił powiedziałem ciche: cześć. Pobiegłem na górę i wbiegłem do łazienki. Chlustnąłem sobie zimną wodą w twarz i oparłem się o zlew spoglądając w lustro. Faktycznie się zmieniłem. W pewnym momencie poczułem jak ktoś mnie uderzył. Opadłem na kafelki i spojrzałem na sprawcę. Ujrzałem jej uśmiech którego tak bardzo nienawidziłem.. Z mojej już dość napuchniętej wargi zaczęła się sączyć krew. To zdecydowanie była przemoc fizyczna oraz psychiczna.
                                                                      ***
Wiedziałem że kiedyś trafię do psychologa. Po wizycie w szpitalu, po tym jak Louis odkrył prawdę skrywaną przez swoją dziewczynę, po tym jak w mojej pamięci utknął jej przeraźliwy śmiech, po tym jak  każdego dnia spływały po moich policzkach łzy, po tym jak chciałem się zabić, po tym jak oddaliłem się od mojego przyjaciela, Lou. Po tym wszystkim byłem innym człowiekiem. I gdy nawet rozmawiam z psychologiem, to powtarzam te same słowa: Louis, Louis, Louis.
Tomlinson zrozumiałeś swój błąd ale nic juz nie będzie tak jak kiedyś, bo kiedyś mogłem cię nazwać moim przyjacielem a teraz nie mogę.

Wiem, spaliłam. Nie jestem zadowolona z siebie ale czekam na wasze opinie i bardzo prosze o komentarza. Zastanawiałam sie nad drugą cz.